Poza plamą na sukience, która zachowuje się jak żywa; Charlize w kuchni rozmawia z kolegą w
ciemnofioletowej szmince, 10 minut później ma na sobie ciemnoróżową, a na drugi dzień rano
kompletnie inną rozmazaną. W knajpie zapija tequilę połową piwa a minutę później w kolejnym ujęciu
dopija jakiegoś białego drinka. Jest cienka granica między nieprzywiązywaniem wagi do drobiazgów
a olewaniem widza. Poza tym film nawet momentami zabawny, chociaż nudnawy.