Muszę przyznać, że chciałem obejrzeć ten film od pewnego czasu. Najczęściej tak bywa, iż mam w takich momentach duże oczekiwania, wynikające z w/w chęci.
Spokojnie usiadłem robiąc rachunek sumienia:
- potrzeby fizjologiczne – check
- coś do picia – przygotowane
- nikogo nie ma w domu ( Małżonka dostała kartę kredytową, a Dzieci na kino ) – odhaczone
- Komorka wyciszona – uuujee
Jednym słowem przygotowany do seansu tip-top
I jeszcze jedno uśmieszek na facjacie – jest
So let’s start play…
Pierwszę 5 minut… nic !
Pierwsze 15 m. i nic !
W 20 min. Serce kołacze, ręka drży, pot cieknie staruszką po skroni, ciężko przełknąć ślinę i ogarnia mnie myśl wyłącz to w diabli. Lecz nie ruszam się z posterunku. Trwam niczym… yyy no ten Tommy Lee Jones w „ Ściganym ‘’
Mówię do siebie:
Wytrzymasz, dasz radę dla Charlie…
I cieszę się, że to uczyniłem, bo film ukazuje pewne zwyczajne w naszych codziennym życiu przemyślenia, rozterki, czy nasuwające się pytania, rozczarowania po pokładających nadziejach czy akcie desperacji… wynikającego z przytłaczającego nas życia. ( czasami;)
Uwagi:
(-) Trochę dziwne było to, że Buddy nic nie zauważył po zachowaniu pisarki skoro byli ze sobą 4 lata.
(-) Brak oznak zazdrości czy niepewności ze strony żony Buddiego.
(+) Rozmowy między pisarką a ciotowatym kaleką.
(+) Scena, kiedy pisarkę śledzi własna matka.
(+) Scena na uroczystości nadania imienia dziecku
(++) Kiedy dowiadujemy się, że To żona Buddiego zmusiła go do zaproszenia pisarki na uroczystość.
Scena po awanturze zrobiła na mnie największe wrażenie. Pomyślałem, iż jest to ostra scena, jakiej dawno nie widziałem.
Bo bywa czasami tak w życiu, kiedy kobieta odepchnięta, odtrącona ma takie odczucia i chwile załamania, kiedy potrzebuje bliskości/ciepła kogokolwiek i nie jest w tym momencie ważne jak wyglądasz, jaki samochód posiadasz czy masz ładnie udekorowane mieszkanie…
Jest zdolna oddać siebie kalece za te chwile – uczucie zapomnienia, które przekonają na chwilę…, dadzą przeświadczenie, że jest atrakcyjna, pożądana, adorowana i chcę się z nią kochać.
A kaleka to wykorzystuje, co mnie najbardziej wstrząsnęło – takie moje odczucie !!!
Ale przecież, dlaczego z jednej strony nie ma wykorzystać okazji, która jest jego najprawdopodobniej jedyną i ostatnia… przecież kobieta może się przez to poczuć jeszcze gorzej, gdy powie nie.
Aczkolwiek z drugiej strony gdzieś w oddali mego umysłu tkwi pewna myśl, że może jest to nie stosowne …?
Jest to kwestia moralna, która każdy musi sam rozstrzygnąć we własnym zakresie i wynika z danego czasu, miejsca czy sytuacji.
Na koniec ostatnia scena filmu, która mnie rozbawiła
Rozmowa pomiędzy siostrą ciotowatego kaleki a pisarką.
Kiedy ona stoi z kubkiem kawy i myśli, że jest ta najgorszą, a wszyscy w tym miasteczku są tacy wspaniali…
Siostra kaleki tłumaczy jej, aby się tym wszystkim nie przejmowała, ze całe te miasteczko to zapadła dziura a mieszkańcy to banda prowincjonalnych ludzi, którzy nic w życiu nie osiągnęli po za nią samą.
Wygląda to tak, że przekonuje ja po to, aby zyskać jej sympatie, a tym samym osobę, która pozwoli jej wyrwać się z tej „ dziury”
Pisarka: Tak, masz rację muszę być sobą.
Rebeka: Zabierz mnie ze sobą.
P: Nie Rebeko, tu jest twoje miejsce.
I wychodzi !
W życiu się nie zgodzę, że kaleka ja wykorzystał, on był tak samo spragniony ciepła i bliskości drugiej osoby jak ona, to był dobry moment dla obojga że by sobie to dać nawzajem. Tu jest jeden punkt w którym inaczej rozumiemy ten film a drugim jest ostatnia scena która cie rozbawiła, dla mnie to najsmutniejszy moment w całym filmie, kobieta na nowo pogrążyła się w tym nierealnym wydumanym świecie, choć zdawałoby się, że przez chwile wcześniej widziała rzeczywistość jaka jest.
Zgadzam się, szczególnie odnośnie sceny z siostrą - dla mnie jest kluczowa i daje dużo do myślenia... ogólnie film znakomicie pokazuje jak każdy widzi świat przez swoje okulary i te światy są baaardzo różne i to z tych różnic wynikają dla nas wzajemnie niezrozumiałe zachowania. Dobry film i świetna trzeba przyznać Charlize.
Też się nie zgodzę odnośnie kaleki, zwłaszcza po scenie w której mówi, że przez całe liceum ona częściej zerkała w lusterko niż na niego mimo, że tak się starał żeby zwróciła na niego uwagę. Ogólnie film jest troszkę dołujący, myślę, że Mavis przeżywa coś jak kryzys wieku średniego, albo jakikolwiek kryzys, czuje się brzydka, żadna. W tv non stop bzdurne programy, z których też w kółko możemy usłyszeć żalącą się kobietę, której ktoś powtarza, że jest piękna mimo upływającego czasu. Mavis chce wrócić do tego czasu w swoim życiu kiedy czuła się piękna, była piękna, była podziwiana, miała wspaniałego chłopaka, którego nadal kocha. Tylko, że tego już nie ma. On ma ułożone życie, wszyscy mają jakieś życie na których tle jej znowu wypada szaro, źle i żałośnie. Film kończy się jakby z nutką nadziei, że w końcu porzuciła przeszłość, choć z drugiej strony, dowartościowana przez siostrę kaleki wyrusza podbijać świat, ale stan w którym była znowu powróci, bo nie ma na dłuższą metę nikogo przy niej kto sprawi, że poczuje sie dowartościowana.