Niestety, nie wystarczy obsadzenie pięknej i zdolnej aktorki w głównej roli. Zanim obejrzałam film, czytając opisy, ucieszyłam się, że Theron otrzymała tak, jak mi się wówczas wydawało, ciekawą propozycję. Aktorki niezparzeczalnie piękne nieczęsto dostają role ambitne. Mój entuzjazm troszkę osłabł, gdy zobaczyłam, ze autorką scenariusza jest Diablo Cody (ta od "Juno"). Fenomenu "Juno" nie rozumiem, tym bardziej Oscara za scenariusz. Zwyciężyła jednak ciekawośc, chciałam zobaczyć , jak Cody poradzi sobie ze światem ludzi dorosłych. Z przykrością stwierdzam, że nie poradziła sobie.Temat miał naprawdę duży poetncjał, który nieestety nie został wykorzystany. Charlize Theron, która jak zwykle była świetna, sama "ciągnęła" ten film i tylko dla niej obejrzałam do końca. Scenariusz w moim odczuciu był niedopracowany i po prostu się sypał. Ostatnim gwoździem do trumny była scena łózkowa z Mavis i szkolnym popycchadłem, Mattem. To było tak niewiarygodne, tak na siłę "desperackie"... Było kilka dobrych scen, pozbawionych fałszu, ale te tylko spotęgowały moje niezadowolenie. Przez większosć seansu po głowie tłukła mi się uporczywie jedna myśl : "Dlaczego tak spaprano obiecującą historię?" 4/10. Za Theron.