M. Night Shyamalan staję się tutaj już do końca Paulo Coelho kina, a historia blokowego ciecia (ech, gdzie dobry, stary, alternatywowy Anioł) dostrzegającego magię życia i siłę ludzkiej jedności wydaje się nad wyraz pretensjonalno-bełkotliwa. Dodatkowo żaden z mieszkańców apartamentowca, ze swoją - na siłę zarysowywaną - odmiennością, nie zasługuje na rezydowanie w wendersowym hotelu.
nie wiem czy zauważyłeś że to nie był zwykły blokowy cieć ale lekarz jeżeli to w ogóle ma jakieś znaczenie
Myślę, że bardziej chodzi o banalność i naiwność całej historii oraz o dorabianie głębokiego przesłania do czegoś co w gruncie rzeczy jest miałkie i bezsensowne... Kwintesencja pseudoartystycznego kina.
I co to w ogóle za różnica czy ktoś jest cieciem-lekarzem czy po prostu cieciem? Tzn. że ktoś bez wykształcenia nie może być wartościową osobą a jak lekarz to od razu nie wiadomo jaki nietuzinkowy i głęboki człowiek? Tak samo płytkie i infantylne myślenie jak scenariusz tego filmu. W ogóle całość jest na żenującym poziomie, nic tam się nie trzyma kupy. A szkoda, bo pomysł był ciekawy i aktorzy też mieli potencjał. Już dawno się tak nie zawiodłam.
Nie pamiętam już o co chodziło ale powiedz mi jak mogłaś się zawieść na filmie Szalejmana, wszystkie jego filmy są w ten sam deseń, chyba że nie wiedziałaś co oglądasz. On nie robi filmów intelektualnych.
Masz rację, że żaden jego film nie niesie ze sobą jakiegoś głębokiego przekazu, chociaż na siłę można by się czegoś doszukać w Osadzie. Ale np. Szósty zmysł był świetny, dobrze zrealizowany, trzymający w napięciu, z mocnym zakończeniem. Osada obiektywnie może była trochę słabsza, ale pomysł był oryginalny i cały film miał klimat. Dla mnie oba te tytuły trzymają dobry poziom więc naprawdę byłam zaskoczona aż taką nierównością...
Ktoś powie, że to miał być film dla dzieci, ale moim zdaniem to nikogo nie usprawiedliwia. Dobry film to dobry film. Są bajki dla dzieci, które z przyjemnością oglądam nawet dzisiaj a ten film z przyjemnością nie miał nic wspólnego.