Na wstępie informuję, że gra aktorska jest po prostu świetna. Każda z postaci jest zagrana bardzo dobrze, choć nie wszystkie są idealnie zarysowane. Muzyka jest cudacka, czyli po prostu znakomita. Reżyseria dość właściwa. Sam scenariusz nie jest porywający, mógłby być nieco przyprawiony, bo surowa potrawa nie zawsze smakuje dobrze. To, co trzyma głównie widza przy ekranie to aktorstwo, niezłe zdjęcia i jak zawsze idealna muzyka Jamesa Newtona Howarda. Szczególnie soundtrack uwieńczający film w końcówce. Porywa do reszty. Shyamalan robi kino dobrze, ten film jest spadkiem formy, ale myślę, że się usytuuje powrotnie na podium. Dajmy jemu szansę! "Osada" była bardzo dobra, "Znaki" dobre, "Szósty zmysł" znakomity. "Kobieta w błękitnej wodzie" dołącza, ale nie ma tu żadnej zaskakującej końcówki. Bajka, ale z klasą.
Jak dla mnie nic dodac nic ujac. Jeszcze bardziej bym podkreslil muzyke Howarda i dopowiedzial tyle, ze film trzeba interpretowac w kontekscie calej tworczosci rezysera, a nie jako pojedyncze dzielo. Chociaz faktycznie - najgorszy w tworczosci Shyamalana to i tak bardzo dobry.
P.S.: autor powyzszego postu zapomnial jeszcze o "Niezniszczalnym" tegoz rezysera, ale film przeszedl bez wiekszego echa, wiec w sumie nic dziwnego ;).
Dla mnie to tak porywający film... Bajka opowiedziana dla dorosłych, we współczesnym świecie - pełnym wojen i waśni. Muzyka, wspaniała gra aktorów, zdjęcia... te wszystkie elementy składają się na arcydzieło!
Nie chcę uważać się za krytyka (w kontekście filmu to dość niebezpieczne :)), ale po prostu uwielbiam filmy tego reżysera. Jest dla mnie kimś wyjątkowym, posiada niezwykły talent, wkłada dusze w to, co robi... i to nie prawda, że oryginalność nie jest już spotykana w dzisiejszym świecie :)