Kobieta w błękitnej wodzie to ewidentny upadek znakomicie zapowiadającego sie reżysera, jakim jeszcze do niedawna był Michael Night Shyamalan. Wielką zaletą hinduskiego reżysera jest specyficzna umiejętność łączenia dramatu z elementami fantastyki. Szósty zmysł i szczególnie doskonały Niezniszczalny są na to najlepszym dowodem.. Niestety następne filmy - pretensjonalne Znaki i chaotyczna Osada były o wiele słabsze i zawiodły. Kobieta w błękitnej wodzie zapowiadała się interesująco. Niestety ten film to ogromne rozczarowanie i zdecydowanie najgorszy obraz w dotychczasowej filmografii Shyamalana. Hinduski twórca zatracił gdzieś umiejętnoścć subtelnego łączenia świata realnego ze światem fantazji. To, co tak zachwycająco wychodziło mu w Szóstym zmyśle czy Niezniszczalnym, w ostatnim jego dziele zupełnie się rozpłynęło.
Juz od początku w tym filmie coś nie gra. W momencie kiedy pojawia się syrena, dozorca zaczyna się dziwnie zachowywać. Już po kwadransie film staje się niewiarygodny, po 30 minutach zaczyna nużyć, a pod koniec wręcz śmieszyć. Dozorca tak po prostu od razu zaczyna wierzyć, ze Story nie jest człowiekiem, lecz syreną. Wyobraźcie sobie, że w basenie znajdujecie seksowną, roznegliżowaną panienkę, która twierdzi że jest syerną. .. Uwierzylibyście jej od razu? Oczywiście, że nie. A Cleveland wierzy właściwie od razu, przez co jego postać wypada nieautentycznie. Co gorsza, wszyscy lokatorzy bloku zaczynają wierzyć w historię Story zbyt szybko i zbyt łatwo. Z filmu wynika że świat jest niezwykle piękny, a wszyscy wierzą w bajki.... Brzmi to fałszywie. W pewnym momencie wszyscy bohaterowie zachowuja się jak dzieci. Nie ma w ich działaniach żadnej logiki, a psychologia postaci jest nieprzekonująca.
Reżyser żongluje gatunkami – trochę tu dramatu (tragizna przeszlość Clevelanda), trochę satyry (wątek z krytykiem filmowym), trochę fantastyki (syrena i inne postacie z bajki), elementy horroru (potwory w trawie), i dużo z naiwnej bajki na dobranoc. Problem w tym, że Shymalan manewruje miedzy tymi gatunkami jak przysłowowiowy słoń w składzie porcelany. To co wychodziło mu z taką lekkością w pierwszych filmach tutaj kompletnie rozkłada film.
Nie ma w tym filmie subtelnego przenikania świata magii do świata realnego. Scenariusz jest mocno niedopracowany. Co wynika np. z tragicznej przeszłości Clevelanda? Ano nic. Tego typu usterek jest w filmie więcej. Tandeta niektórych dialogów poraża wręcz infantylizmem. W świat przedstawiony w tym filmie mogłoby uwierzyć jedynie dziecko. Właśnie. Shymalyanowi wyszła rozchwiana stylistycznie bajka, w którą się nie wierzy. Gdyby ten film był animowaną baśnią dałoby się go obronić. Ale nie jest.
Wreszcie groza... Podobnie jak w Osadzie tak i tutaj, to co ma straszyć wywołuje tylko salwy śmiechu, a finałowe sceny to już tandetne skrzyżowanie Władcy Pierscieni z Niezniszczalnym. Filmu nie ratuje tez aktorstwo.Szkoda pary doskonałych aktorów Giamattiego i Dallas Bryce Howard, ale w tym filmie po prostu nie ją co grać. Ich role sa fatalnie napisane.
Kobieta w błękitnej wodzie w pewnej mierze udowadnia niepokojący egocentryzm Shyamalana. Hinduski twórca nigdy nie był specjalnie rozpieszczany przez krytykę za Oceanem. W tym filmie wydaje się, że poirytowany reżyser postanowił utrzeć nosa krytykom. Osoba recenzenta w filmie jest złośliwą satyrą na krytyków. Postać ta jest absurdalnie zabawna , a zarazem groteskowa. Paradoksalnie, jakby wbrew intencji reżysera, akurat ta postać okazuje sie najciekawsza w filmie.
Kobieta w błękitnej wodzie na szczęście poniosła dotkliwą klęskę zarówno arytystyczną jak i i finansową. Shyamalan zapomniał jak się robi filmy – być może sam za bardzo uwierzył w swój geniusz. Ten obraz to jego filmowy koniec. Wątpię, by ktokolwiek zaryzykował pieniądze na kolejny film tego reżysera. I słusznie. mnie Shymalan zawiódł po raz ostatni.
Moim zdaniem przesadzasz trochę z krytyką tego filmu :) mi się on bardzo podobał, ale absolutnie nie szłam na niego z nastawieniem na dobry thriller. Moim zdaniem ten film miał raczej na celu przytłoczyć baśniowością, żeby ukryć w niej przesłanie, które jest może mniej ambitne, bardziej banalne i łatwiej wyłożone niż w innych filmach tego reżysera, ale jest. Uważam, że ten film nie miał być "subtelnym połączeniem świata realnego i fantazji".
Syrena w filmie jest od praktycznie początku. A dozorca, owszem wierzy, może nie az tak od razu, ale w miarę szybko. Jednak nie wiemy o nim wszystkiego. Może jest naiwny, może po prostu czuje, że to prawda. Może po prostu jego życie jest do tej pory tak nudne i monotonne, że chce uwierzyć, chce mieć w życiu jakiś cel, który kiedsyś miał (rodzinę), ale ktory został mu odebrany. Poza tym nie wiemy czy lokatorzy bardzo szybko wierzą w tą historię. Nie jest pokazane jak Cleveland ich przekonuje.
Z tragicznej przeszłości Clevelanda wynika sporo, choć może nie dużo. Jak już pisałam, nie ma on w życiu celu. To sprawia, ze łatwo mu jest się poświęcić dla sprawy. On zna już ból utraty bliskiej osoby i dlatego zrobiłby wszystko, zeby Story przeżyla. Pokazuje też że jest on silną osobowością, mimo wszystko doszczętnie się nie załamał.
Groza chyba z zamierzenia nie miała być grozą :D moim zdaniem miała pokazać nam, że trzeba stanąć oko w oko z tym czego się boimy (chociaż to zostało jasno powiedziane). W tych "potworach" rzeczywiście nic strzaniego nie było, były raczej one dla przesłania.
Moim zdaniem jedyne co można zarzucić temu filmowi to za łatwy przekaz. Rzeczy ważne były powiedziane prawie wprost. Może nie dialogami, ale na pewno łatwymi do odgadnięcia metaforami. Mimo to film uważam za baardzo dobry. Na pewno miła odmiana po "Znakach", które nie przypadły mi do gustu.
Przesłanie moze i jest, ale jest wylozone łopatologicznie (co zreszta sma zauwazylas).
Co do dozorcy - to ta psoiatć jest po prostu nautentyczna. Zle npisany scenariusz robi swoje. Nalezało bardziej rozbudowąc te posatć, zgłębić ją, a Shymalana tylko sie po postaci Clevelanda przeslizgnął.
Poza tym nie wiemy czy lokatorzy bardzo szybko wierzą w tą historię. Nie jest pokazane jak Cleveland ich przekonuje.
Owszem wiemy. A np. te azjatki, które wciąz tłumaczą Clevelandowi legendę o syrenach? to głupie, bo on zachwouje się jakby w to wierzył, a one równiez w to wierzą. Pozniej się okazuje, ze naiwni i łatwowoierni sa wszysyc mieszakcy domu. Poza krytykiem, który oczywiście zostaje zabity (to ta złosliwośc Shyamalana). Z jedynego rozasdnego w tym domu robi idiotę.
Zeby mozan bylo wierzyc w te psoatcie , trzeba byloby zebyu inni mieszakncy domyu byli oporni, nie wierzyli w to, a Cleveland z czasem zacząl wierzyć w te historię. Po prostu nie am w tym filmie zadnej psychologii. Ato nie miala byc animowana bajka dla dzieci, lecz baśn dla dorosłych. I jako taka mu w ogole nie wyszła.
To co piszesz o Clevalndzie jest sluszne. Potencjał tej psatci jest duzy, ale niesety nie reazluje sie on na ekranie.
PS. Mi tez Znaki się nie podbały. też mnie rozczarowały, ale do pewnego momentu były niezłe.
Człowieku powiem krótko. Nazywasz siebie pasjonatem kina, filmu. To jest chyba kpina. Człowieku, najwyrazniej nie masz pojęcia o filmach. Twoja recenzja zupełnie jest jakimś żartem. Ja niewiem czego ty się doszukiwałeś w tym filmie... Niewiem czy znasz takie pojęcie jak Konwencja ? Raczej nie. Gdzie ty się człowieku doszukujesz realizmu... Opowiadasz jak to ludzie i dozorca uwieżyli we wszystko tak łatwo. Stary, to z założenia miała być Baśń, historia nie autentyczna, pokazująca emocje, pokazująca ludzi którzy tak różni a jednak jednoczą się we wspólnym celu... Niewiem czego ty oczekiwałeś po tym filmie ale bardzo ci współczuje twojego wąskiego gustu filmowego...
A już krytykowanie osoby Shyamalana jest całkowicie nie namiejscu. Jest to jeden z najwybitniejszych twórców obecnie robiących filmy. To jest człowiek który robi filmy w które wierzy do których podchodzi emocjonalnie.
Na koniec mała rada, jak masz takie nieraconalne uwagi, nie namiejscu do filmu to zachowaj je dla siebie. Ja nielubie muzyki Metal ale nie krytykuje jej bo poprostu jej nie rozumiem. A ty najwyrazniej uważasz się za znawcę filmowego ...
I widzę już zależność że twoją ulubioną postacią był krytyk filmowy który jak wiadomo skończył nie najlepiej (bo się mylił)...
Film jest, przepiękny, świetnie zrobiony, zagrany rewelacyjnie, ogląda się jednym tchem, pełno w nim emocji, człowiek poprostu jest razem z bohaterami.
Zgadzam się z przedmówcą w 100%. przed obejrzeniem filmu wiedziałem, że to jest baśń dlatego też łatwowierność postaci w ogóle mnie nie zdziwiła. nawet powiedziałbym, że pomogła w całościowym odbiorze filmu. uważam, że wszystko było na swoim miejscu a widoczne metafory sprawiły, że bez wątpliwości oglądałem baśń. dawno nie oglądałem filmu z takim skupieniem jak ten a nawet lekkim poddenerwowaniem. film nie jest nudny a dialogi nie wywołują ironicznych uśmiechów tam gdzie nie powinny. polacam wszystkim miłośnikom pięknych historii!
Randall, niepotrzebnie mnie obrażasz. Moja recka wcale nie jest zartem.
Nie mam wąskiego gustu filmowego. Gdybys zajrzał chociażby w moje ulubione, wedzialabys zemylisz sie co do mnie.
Czego oczekiwalem po filmie? dobrego filmu, na miarę innych filmów Shymalana.
"Stary, to z założenia miała być Baśń, historia nie autentyczna, pokazująca emocje, pokazująca ludzi którzy tak różni a jednak jednoczą się we wspólnym celu."
Tylko ze ten cel jest smieszny, a w ich działania wpolne trudno uwierzyc.
" Niewiem czy znasz takie pojęcie jak Konwencja ?"
Owszem znam,. A czy ty slyszales o złym badz dobrym wykorzystaniu konwencji?
"Jest to jeden z najwybitniejszych twórców obecnie robiących filmy."
Przesadzasz. Miał doskonały poczatek ( 2 filmy pierwsze). Ale potem robił coraz gorsze filmy.
"To jest człowiek który robi filmy w które wierzy do których podchodzi emocjonalnie."
Owszem, ale przydąłoby się jeszcze zapanowac nad emocjami. Emocje i rozum muszą w filmie iśc w parze. A Kobiecie trego brak wlasnie. Rezyser za bardzo uwierzyl sam w swoja historię. Rezyser musi miec lekki dystans do swojego dzieła.
"Na koniec mała rada, jak masz takie nieraconalne uwagi, nie namiejscu do filmu to zachowaj je dla siebie."
Ha dobre sobie. Pom pierwsze to Ty masz nieraconalne uwagi (duzo emocji), a po drugie forum filmwebu słuzy do wypowiadania opinii.
"A ty najwyrazniej uważasz się za znawcę filmowego ..."
Kinem zajmuję się od 1994 roku, wiec juz ładny kawałek czasu. Wiec chyba na filmie się trochę znam. :) Na kinie się znam, więc się wypowiadam.
"I widzę już zależność że twoją ulubioną postacią był krytyk filmowy który jak wiadomo skończył nie najlepiej (bo się mylił)..."
Ta postac była osobistą zemstą Shymalana na krytykach, ktorzy pisali neagtywne recnzje jego filmów. Tu widac najlepiej, ze Shymalana nie mial dystansu robiąc ten film.
I jeszcze głębsze wyjasnienie konwencji..
W tym przypadku Shymalan się z konwencja rozminał. Shymalan w kzdym sowim niemal filomie pokazuje rzeczywistośc relaną ,z której wydobywa fantastyczne motywy i nadnaturalne elementy. Tak było i w Szóstym zmysle i w Niezniszczalnym. W tych dwóch filamch doskonale udało mu się przekazac te przenikanie swiatów.
W Kobiecie chcial zrobic to samo - jednak mu nie wyszło. od początku realny swiat jest sztuyczny i naweiny. Zeby film się udał Shymalan powinien najpierw nakreslic realsityczny siwat, który przyjelibymy za wąłsny, za swiat relany, w którym i my zyjemy. A pozniej subvtelmnie odrywac w tym swiecie fantastyczne czy bajkowe strony.
Widzisz roznica miedzy Niezniszczlanym czy Szostym zmyslem, a Kobietą polega na tym ze w tych dwóch pierwszych Shymalan zaskakiwał, nawiązywal dialog z widzem, uwodził go. W Kobiecie tak sie nie dzieje. Od poczatku do konca Shymalana robi bajeczkę dla dzieci. Jezeli chcial zrobic film familijny (a tki z tego wyszedł) to trzeba bylo zrobic sobie jaką aniamcję.
Shymalan we wczesnych filmach zaskoczyl widza budowaniem klimatu i obcowaniem z jakąs tajemnicą.I to jest siła tego rezysera. Faktycznie to jeden z ciewklaszych twórvców amerykanskich ostatnich lat.
Ale w Kobiecie wszystko od poczatku jest oczywiste i przewidywalane.
Jak mozemy uznac piekno swiata bajkowego , ktory niesie ze soba bohaterka, skoro trudno uwierzyc w swiat realny, ktory przedstawil na poczatku Shyamalan? Zabrakło tu tej opozycji światów.
Randall, sa basni dobre i złe. Kazda baśn mozna opowiedziec dobrze i zle. Shymalan swoją opowiedzial zle. I tyle. gdyby zrobil to dobrzez uwierzylbym w te baśn. Tak jak uwierzylem w swiat Szostego zmysłu czy Niezniszczalnego.
Zastanawia mnie to dlaczego nie wymieniłeś pozostałych filmów Nighta. Znaków i Osady, czyżby ci się już nie podobały. Ja uwielbiam wszystkie jego filmy, a zwłaszcza Znaki czy Osadę... Gdybym miał ustalić kolejność to na końcu byłby szósty zmysł, właśnie. Wszystkie mają u mnie 10, a niezniszcznalny nawet ponad...
Ok ale nie otym...
Jeżeli uważasz że film "Kobieta" nie buduje klimatu to chyba oglądałeś inny film. Już na początku w napisach lektor poniekąd wyjaśnia mówiąc o tych legendach że będzie to inny film niż poprzednie.
Shyamalan wcale nie chciał powielać shematu poprzednich filmów. Rozumiem inne filmy były realistyczne z elementami fantastyki w które przyjmując pewne założenia można by uwierzyć... Kobieta już od początku nakreśliła że tutaj elementy Baśniowe i Fantastyczne są na pierwszym planie.
Ja po pierwszych zapowiedziach wiedziałem co to będzie za film, w jakiej konwencji. I taki film obejżałem i takiego filmu się spodziewałęm, i nie byłem zawiedziony.
Najwyraźniej źle zrozumiałeś zamiary Nighta, bo może byś nawet nie sięgnął po film...
Powiem ci tak, piszesz ze zajmujesz sie kinem od ilus tam lat. Ale w jaki sposob sie nim zajmujesz, ogladasz czy tworzysz...
Ja zajmuje sie filmem bo staram sie tworzyc film. Patrze na to od strony tworcy, nie tylko do strony widza. I zabieg Shyamalana z krytykiem byl rewelacyjny bo mi sie bardzo podobal, bo krytycy na to zasluzyli.
Jest masa filmow ktore byly strasznie skrytykowane a w gruncie rzecyz byly swietne. Wiglada na to ze Kobieta, trafilma na ta własnie pułkę.
Szkoda słów, Gusta non disputa... Ale takimi recenzjami odwodzisz ludzi od obejżenia przepieknego filmu... Dlatego tylko zabrałem głos
p.s A w moich ulubionych nic nie dodaje bo musialbym dodac wiekszosc filmwebu. Bardziej bymi zalezalo na zakladce NIE LUBIE...