Niestety postepujace obnizanie poziomu filmowych opowiesci M.Night Shyamalana trwa nadal. Tak zlego filmu sie nie spodziewalem. Po znakomitych "Sixth Sense" i "Unbreakable" przyszla kolej na slabsze "Signs" i fatalne "The Village", ale "Lady in the Water" jest tragedia. Film jest bajka ktora mowi o umiejetnosci opowiadania i sluchania zarazem. Jest tez filmem o sile wiary ktora potrafi czynic cuda (zreszta nie pierwszy film hindusa podejmuje ta tematyke). Niestety film nie broni sie, poniewaz rezyser nie potrafil w sposob interesujacy opowiedziec "bed time story" tak aby widz z zainteresowaniem mogl sluchac , a takie bylo zalozenie filmowca, by widz nauczyl sie sluchac. Jedynym jasnym punktem jest znakomita rola Paula Giamatti'ego. Widzowie w kinie (ktorych jak na dzien premiery nie bylo za wielu) "nagrodzili" film gwizdami i objawami niezadowolenia. Zastanawiam sie co sie stalo ze Shyamalanem, ze zatracil dar lekkosci opowiadania i mota sie ze swoimi pomyslami. Mam nadzieje, ze kiedys znow zacznie krecic filmy dla widza, a nie dla samego siebie. Pozdrawiam