Kobieta w błękitnej wodzie

Lady in the Water
2006
5,6 11 tys. ocen
5,6 10 1 10539
3,0 4 krytyków
Kobieta w błękitnej wodzie
powrót do forum filmu Kobieta w błękitnej wodzie

Zdaję sobie sprawę, że "Lady in the water" nie wszystkim może się spodobać...a nawet niewielu.Z pewnością nie jest to film dla ortodoksyjnych krytyków, którzy przylepili Shyamalanowi etykietkę "drugiego Hichcocka" i nawet w "Strasznym filmie" doszukują się drugiego dna,filozofinego przesłania, głębi psychologicznej etc,etc...Najnowszy film M.Night'a im się nie spodobał, co jak sądzę reżyser przewidział i zaowocowało to rewelacyjną postacią krytyka filmowego;) "Kobieta w błękitnej wodzie" to bajka.Nie można temu zaprzeczyć.Prosta bajeczka z prostym morałem.Prosta nie znaczy jednak prostacka.W recenzjach można znależć zarzut jakoby morał był zbyt banalny i oczywisty.Uważam, że reżyser tak właśnie chciał zrobić ten film- w trudnych czasach przekazać w prosty sposób widzowi treści oczywiste, które jednak gdzieś się zatarły i przestały być do końca oczywistymi.Wiele tutaj pytań, mało odpowiedzi- jak zawsze reżyser zmusza widza do refleksji i własnej interpretacji i oceny tego,co mówią i robią bohaterowie.Mamy więc współczesną baśń, której prostota może urzec i wpłynąć wprost do serca, jeśli tylko dacie ponieść się klimatowi.A ten, jak zawsze u Shyamalana, jest cudowny!Oczywiście wielka w tym zasługa Jamesa Newtona Howarda..mam nadzieję, że w końcu otrzyma on Oscara.Muzyka jest bowiem przepiękna, motyw przewodni wywołuje ciarki na plecach.Trzeba też wspomnieć o bardzo klimatycznych zdjęciach Doyl'a..słowem: jak zawsze jest na co popatrzeć i czego posłuchać.Przewinę do początku.Dawno nie widziałem w kinie tak pięknego wprowadzenia do histrorii.Animowany początek zaskakuje i urzeka, a co najważniejsze wywołuje naprawdę wrażenie jakbyśmy właśnie zaczynali słuchać opowiadanej nam bajki na dobranoc.Niemniej w czasie seansu nie ma się co obawiać, że zaśniemy.Wszystko rozkręca się w dość szybkim tępie,chociaż sam film oczywiście jest bardzo spokojny-jak poprzednie dzieła Hindusa.Prawie dwu godzinny seans minął mi w mgnieniu oka...Shyamalan po raz kolejny mnie zahipnotyzował!Przejdźmy do bohaterów.Apartamentowiec Clavelanda to zbiorowisko prawdziwie intrygujących postaci: jedne tajemnicze, inne zabawne...np."drugoplanowy czarny charakter" został przedstawiony w sposób w jaki przedstawia się tych "złych" w wieczorynkach..ot,taki Gargamel, śmieszno-wredny.Aktorstwo znowu na wysokim poziomie.Giamatti, Howard dobrze się spisali a sam Shyamalan widać zatęsknił za staniem po drugiej stronie kamery i zagrał znaczącą postać, co jedni uważają za "wydumane ego reżysera" a ja za coś całkiem normalnego, tymbardziej, że nie ma się czego doczepić, bo zagrał też dobrze.Resztę zwariowanej ekipy trudno nie polubić.Mamy więc baśń, produkcję familijną, trochę straszenia i do tego jeszcze sporą dawkę dobrego humoru w jednym.Pozostaje mi tylko czekać na kolejny film Shyamalana, który mam nadzieje nie zrazi się pieprzeniem krytyków i dalej będzie robił filmy "od serca".Moja ocena to 9/10 a w zestawieniu filmów Nigt'a zajmuje 3 pozycję.Malutki minusik to walone miejscami zbyt "prosto z mostu" podniosłe twierdzenia faceta od krzyżówek;).Do doskonałości "Osady" trochę brakuje ale granica między "Znakami" jest naprawdę niewielka.Warto było czekać!