Kobieta w błękitnej wodzie

Lady in the Water
2006
5,6 11 tys. ocen
5,6 10 1 10539
3,0 4 krytyków
Kobieta w błękitnej wodzie
powrót do forum filmu Kobieta w błękitnej wodzie

To nie jest film dla każdego. Dla mnie też nie.
Słaba animacja, zbyt wiele, chaotycznie pojawiających się wątków - które zaburzają płynność fabuły! Budowanie nastroju (czy to realistycznego, czy fantasy) poruszanie wzniosłych wątków o sensie życia, po czym nagłe zakłócanie napięcia wprowadzeniem w kadr kiepsko zanimowanego potwora z trawy, którego przepędza się wycieraczką do mycia okien! Przerost treści nad formą! Zaburzone proporocje!
Chcesz znaleźć głębszy sens w tym filmie (wiedząc, że zasiadasz do filmu fantasy) ale i wizualna strona jest niedopracowana (bo film jak widać niskobudżetowy) i sensu to nie zachowało, bo samo się zdeprecjonowało!
Polecam film dla młodzieży, która chce się nieźle zabawić jarając wspólnie trawę, albo dla związków spółdzielni mieszkaniowych, co by poczuli ogólne zjednoczenie w obliczu wyimaginowanego wroga..

ocenił(a) film na 2
Gienia86

Film niskobudżetowy; niedopracowana animacja; kiepska obsada. Ogólny pomysł na szkielet fabuły (osiedle mieszkaniowe i fantastyczna przybyszka z innego świata z pewną misją do wykonania, znajdująca schronienie w basenie osiedlowym, ścigana przez potwora z trawy= alegoria zła) - niezły, ale reżysersko spieprzony!
Momentami budowana jest podniosła atmosfera (widz spodziewa się, że rosnące napięcie np. wokół rozmów o sensie życia i przyszłości bohaterów służy jakiemuś głębszemu celowi, ale rozczarowuje go nagłe zbicie napięcia poprzez wprowadzenie groteskowego potwora z trawy, którego prowizorycznie przepędza się wycieraczką do okien.. I jak w takiej atmosferze doszukać się głębszego przesłania?
Polecam film młodzieży, która ma ochotę wspólnie zapalić trawkę i się z czegoś pośmiać, albo członkom spółdzielni mieszkaniowych, co służyło by z kolei lepszej integracji lokalnej.
Nie wiem o czym ma być ten film? Może ktoś chciałby mnie przekonać co do jego sensowności? Proszę o same konstruktywne argumenty, jakieś konkretne przykłady z filmu.
Pozdrawiam :)

Gienia86

Myślę że film, po części przynajmniej, jest krytyką poglądów reprezentowanych przez Pana Farbera, który sam siebie określa w filmie jako "nielubianą postać drugoplanową" (czy coś około tego). Bohater ten twierdzi, że wszystko już było i oryginalnej fabuły wymyślić się nie da. W związku z tym uważa, że z góry można stwierdzić który bohater jaką odegra w utworze rolę (dzięki rozpoznaniu schematu). Reżyser filmu starał się udowodnić coś przeciwnego konstruując nietypową fabułę, poza tym krytykuje też taką postawę jako arogancką. Gdy Cleveland zdradza skąd się wziął jego (błędny) pomysł na to, kto jest interpretatorem, a kto gildią (zapytał Fabera), ktoś z pozostałych bohaterów twierdzi, że błędem jest uzurpowaniem sobie takiej wszechwiedzy (nie pamiętam dokładnego cytatu). W bardziej brutalny sposób Shyamalan obala tezę Farbera w scenie, w której ten ostatni spotyka potwora (warto zauważyć, że Farber jest jedyną ofiarą potwora w filmie). Fakt, że na końcu nie zaskakującego zwrotu akcji można uznać za dodatkowy cios, tym razem odnoszący się do konkretnej sytuacji – po Osadzie wszyscy już byli pewni, że Shyamalan nie może zakończyć filmu bez „twistu”.

Gienia86

Poza tym (albo może: „przede wszystkim”), wydaje się że reżyser stara się przekonać widownię o ważności układania, przekazywania i słuchania opowieści. Nie bez powodu główna bohaterka nazywa się Story, a jej kontakt z jednym z bohaterów ma zaoowocować jakąś niezwykle ważną (domyślać się można, że pozytywną) zmianą w historii ludzkości.

ocenił(a) film na 2
Blackmalkin

w takim razie reżyser tego filmu może sobie pogratulować, że jest pierwszym, który skonstruował film bez przewidywalnej fabuły - ALE PO CO NAM TAKI, skoro jest o niczym?

ocenił(a) film na 3
Gienia86

Brakuje w nim zdecydowanie symboliki. Pamiętacie, jak w "Milczeniu owiec" wystarczyła gra twarzy biegłych nad odnalezionym ciałem, by poczuć, jak jeżą się włoski na skórze? Pamiętacie "Pledge". Wszystkie osoby prócz zaginionych dziewczynek, były świadomie brzydkie, czasem obleśne w swych pozach, by móc podkreślić urodę i niewinność ofiar. "Kobietę w błękitnej wodzie" można było przedstawić w naprawdę symbolicznych klimatach. Może wyszedłby z tego klon "Kokonu", ale dość świeży i być może bardziej akceptowalny.