Historia Pablo Escobara to istny samograj na film. Zaczynał on przecież jako nikt, a kończył jako Kokainowy Król. Wypisz wymaluj od zera do bohatera. Niestety mimo licznych filmów nie doczekaliśmy się obrazu godnego jednego z największych gangsterów wszechczasów. Reżyserzy zamiast o Pablo wolą opowiadać o fikcyjnym surferze ("Escobar: Historia nieznana") lub kolejnej kochane ("Kochając Pabla, nienawidząc Escobara"). A wystarczy pójść śladem Todda Phillipsa ("Rekiny wojny") i Douga Limana ("Barry Seal: Król przemytu") i wykorzystać charakterystyczną dla Martina Scorsesea strukturę na potrzeby opowieści o Escobarze. Tyle.