Widziałem ten film już trzy razy i za każdym razem kończę go we łzach. Nie tylko w finałowej scenie, ale w trakcie trwania filmu również. Film cudownie prosty, z doskonałym humorem i dramaturgią. Piekne postacie, miłość siostrzana, ale to przede wszystkim historia o kobiecie. O niezwykłej wolności i dystansie. Absolutnie wspaniała rola Kristin Scott Thomas. Jestem pewien, że z biegiem lat ta właśnie rola będzie definiowała jej karierę. Zasłużenie otrzymała europejska nagrodę filmową i inne nominacje. Niepojęte jest dla mnie, że Akademia nie dostrzegła piękna tej roli i tego, że Kristin stała się Juliette. Wybrali patetyczne koszmarki w stylu Angeliny Jolie i Anne Hathawy. Zamiast Kristin i Sally Hawkins - innej zignorowanej aktorki.