Film z przełomu „postępowych” epok, bo niby jest „archeolożka” (ha, ha, ha ...) — „Indianka Yoni”, to bardzo wadzi brak reprezentanta pigmento-dodatniej, niebinarnej „socjety” i podobnych oznak „nowoczesności” oraz mordek, wpatrzonych tępym wzrokiem w swoje srajfony ;-)