Akcja toczy sie, a wlasciwie pelznie z predkoscia slimaka winniczka sunacego po lisciu salaty, pelno jest dłużyzn i zwyczajnie ta produkcja nie rajcuje.
Nie ma impulsu, napiecia, ktore zmuszaloby widza do sledzenia watku, jak powiedzialby kandytat Podlasia XXI wieku :"nie ma niczego"...
Gdyby nie sprzecznosc z naukami kosciola, ten film dawno juz popadlby w zapomnienie. Ogladalem go w kinie i musze powiedziec, ze tylko fakt, iz przyszedlem na niego w towarzystwie atrakcyjnej blond kolezanki(hi Agatko:*) sprawil, ze pardon za francuski "nie uciąłem komara" :P
Nie polecam nikomu, no chyba, ze jako usypiacz:P