Film zachwyca tylko tych, co nie czytali książki.
tak, wiem, że ekranizacje rzadko dostarczają tyle informacji, ile byśmy chcieli, ale "Kod..." jest chyba rekordzista.
rozumiem, że można pominąć wiele szczegółów, ale na końcu rozmowa z matką (której oczywiście w filmie NIE ma) była jednym z najważniejszych momentów w książce (i powinno być na ekranie, cóż...).
Ani nikt nie mógł się popisać aktorsko, ani nie można się skupić dłużej na jednym wątku, wszystko na szybko, byle "zrobić i zarobić".
było bardzo dużo hałasu, ale raczej nie o sam film.
protesty kościoła dały dużą reklamę.
Rzeczywiście Kościół, protestując tak zawzięcie (namawiwanie do bojkotu) uzyskał efekt przeciwny do zamierzonego. Gdyby hierarchowie kościelini nie zabierali głosu w tej sprawie, osiągnęli by znacznie więcej. Film jest tak słaby, że umarłby śmiercią naturalną i okazał się klapą.
niczym nie zachwycił mnie ten film sam pomysł dobry ale kiepskie wykonanie pozdrawiam ;)