Książki nie przeczytałam ale wysłuchałam na winampie. Nie dosłuchałam całęj wiec poszlam z kumplem do kina. Podpowiadałam mu tylko to, co nie można bylo powiedziec w filmie, czyli np. informacje o liczbie "pi" czy tam"si" ...no nie wazne... pieprzenie o tym ze odleglosc czegos od czegos podzielona przez cos to wychodzi ta liczba to gadanie do sciany. Przecietny czlowiek tego nie zrozumie. A ze jestem przecietnym czlowiekiem bardziej wpatrywalam sie w wyswietlany film niz wsluchiwalam w ksiazke. Film przedstawil tylko fabułe, a to w filmie najwazniesze. Bo to fikcja a nie dokument. Jak chcecie dokument to włączcie "diskałwery" jak mawia moj wychowawca :P