Jestem praktykującym katolikiem, słyszałem, że ten film "tworzy" ateistów, więc pomyślałem sobie: "Super! Nowe doświadczenie! Zobaczymy, czy byle film morze namącić w głowie do tego stopnia, że porzucę Boga (w co bardzo wątpię)". I nagle film się kończy, a ja? Jak byłem katolikiem, tak jestem katolikiem, więc teraz pytanie: Czy to ja jestem dziwny, że na mnie ten film nie działa, czy raczej ktoś był na tyle wątpiący, że został ateistą i zrobił z tego sensację? Pozostawmy to pytanie bez odpowiedzi, bo odpowiedź nasuwa się sama. :D
Film moim zdaniem miał szansę na naprawdę dobry i ciekawy, a wyszedł po prostu dziwny i nie będę się w ten aspekt zagłębiał. Mówią o nim "antychrześcijański" - może to i prawda, bo faktycznie czasem był wręcz chamski ale ludzie... To tylko film, a chamstwa i tak się nie pozbędziemy! Ten film można porównać do powiedzenia: "Twoja matka to kurwa, śmieciu", bo nie obraża tylko Ciebie, ale też to co dla Ciebie ważne. Co robimy w takich wypadkach? Ignorujemy! Możemy albo zignorować takiego osobnika (lub film) i żyć sobie spokojnie, lub wszcząć bójkę z osobnikiem, lub (w przypadku filmu) zacząć okładać się wyzwiskami na forum z ludźmi, którym film się podobał. Oczywiście najlepszym sposobem jest zignorowanie tego, bo skoro coś mi się nie podobało, to dla czego mam zacząć dyskutować na ten temat? Olać i po sprawie. Nie patrząc przez pryzmat religii, daję słabe 4, bo oczekiwałem od tego filmu znacznie więcej.