można uznać za bezpodstawne? Oczywiście film tego nie dowodzi, gdyż to tylko fikcja. Jednakże zmusza do myślenia "do otwartości umysłu" oraz odwagi do zadawania pytań. Człowiek ma naturę poznawczą. Nie brońmy mu swobody dociekania i zadawania tych pytań. Czy naprawdę dogmat jest jedynym słusznym "środkiem kojącym" głód i pragnienie poznania? A co z wiedzą a posteriori, która niejednokrotnie jest w konflikcie z dogmatem? Nauka pozwala na uzyskanie odpowiedzi "jak jest ale nie tłumaczy dlaczego tak jest". Czemu nauka jest w opozycji do religii? Dlaczego nie ma pomostu pomiędzy doktrynami wiary a empirią esencjonalnej wiedzy opartej na logice? Dlaczego to do siebie nie pasuje? Cóż zatem wybrać - dogmat, który koi lęk i gasi głód poznania, czy naukę, której piękno tłumaczenia daje pewne odpowiedzi lecz w konsekwencji rodzi jeszcze więcej pytań?
Zatem, jakże banalne wydaje się przy tym słynne pytanie wypowiadane przez Hamleta tkwiącego w rozterce...