To co czytam na temat książki i filmu zaczyna mnie przyprawiać o wybuchy śmiechu. Powariowali. I nie mam tu na myśli zwolenników, a właśnie zagorzałych wrogów powieści i jej ekranizacji. Przecież to istna paranoja. Bojkoty, namawianie do publicznego i oficjalnego potępiania, wielka afera, obrażanie się, wyklinanie autora, a teraz doszło do tego jeszcze palenie książek na stosie, czym Kościół sam sobie wbił gwóźdź do trumny. To jest najlepszy dowód na to iż Kościół 'robi, a nie myśli', niezmiennie od setek lat.
Skoro według Kościoła, "Kod Leonarda da Vinci" to tylko stek bzdur, to po jaką cholerę robią takie zamieszanie i dopuszczają się środków rodem z epoki Inkwizycji? Przecież to się mija z celem. Im więcej szumu robią, im bardziej bojkotuja tę powieść, tym bardziej zwaracją na siebie uwagę i wzbudzają ogólne poruszenie. Sami sprawiają, że wątpliwym staje się fikcyjność tej książki. Wszytko było ok dopóki gadali ... ale w momencie kiedy zapłonie pierwszy stos będzie juz wiadomo, że Kościół po prostu boi sie ujawnionej prawdy bądź jej części. A dlaczego? Ponieważ przez setki lat Kościół zabijał, palił, niszczył (w imię Boga) wszystko co było wg nich złe. A historia pokazuje, iż za każdymrazem było to robione w celu zatajenia prawdy, ukrycia czegoś ważnego, pozbycia się realnego zagrożenia. Wszystkie 'bojkotowe' działania Kościoła zawsze były skutkiem strachu, iż ich pozycja ulegnie zachwianiu. To jest juz ogólnie wiadomo. Przez wiele lat była cisza, spokój, nikt się nie wychylał, nikt nie zagrazał ... od czasu do czasu ktoś napisał lub powiedział coś, co Kościół uznawał za bluxnierstwo i na tym gadanie sie kończyło. Nawet Harry Potter oberwał (no czy to jest normalne?) I teraz nagle pojawił się pewnien facet, który napisał sobie książkę .... i doszło do zbiorowej paniki w Watykanie. Bo to już nie jest zwykła niechęć, tylko obsesyjne dąrzenie do zrobienia czegos nielogicznego.
Skoro to stek bzdur to w czym problem? Jesli ktos jest wierzący, to pójdzie na film, przeczyta książę i uzna, iż to po prostu bajka, fikcja, zwykła przygodówka. I tyle. Skoro to tylko kłamstwa to czym się przejmować? Ludzie by pogadali, pogadali i zapomnieli .... tak jak to było z wieloma 'bluźnierczymi' książkami. Nie widzę sensacji ... po co przejmować się tym, iż ktoś nakłamał, nawymyślał? Można to ocenić i skrytykowac jednym zdaniem i tyle ... na cholerę tyle wisiłku, gadania, krzyczenia, namawiania i ogólnego szału?
Tutaj nasuwa się pytanie co kieruje Kościołem? Nikt wierzący nie zawaha się w swej wierze, a niewierząch to i tak nie ruszy. Więc skad to oburzenie? Skąd tyle zawziętości? Skąd tyle nienawiści, strachu i chęci zniszczenia dobrego imienia autora i wysiłku filmowców? No po co to? Czy tak się postepuje kiedy ktoś nagada głupoty? Nie. Tak się postępuje kiedy ktoś zagraża, kiedy mówi coś co niszczy naszą pozycję, reputację, co wyciąga na światło dzienne rzeczy, które nigdy nie powinny go ujrzeć. Czy tak jest właśnie w przypadku "Kodu da Vinci"? ta cała afera, bojkoty i wiele przerazenie oraz gniew Koscioła są zastanawiające. Sami sobie zaszkodzili, sami wzbudzili zainteresowanie, sami podniesli szum i sprawili, iż treść książki nie jest tylko fikcją ale zaczeto podejrzewać, iż zawiera prawdę, która Kościoł skrywa od lat i której się boi. Bo czy to co jest napisane w książce nie może byc prawdą? Jezus nie mógł mieć żony? Dlaczego? Jezus nie mógł mieć dziecka? Dlaczego? Magdalena koniecznie musi być ladacznicą? Dlaczego? Wiele rzeczy przedstawionych w książce jest o Niebo bardziej składnych i logicznych niż cała Biblia, jej niedociągnięcia, niewiadome. Cos co kiedys uchodziło za cuda, dziś może byc wyjasnione za pomoca nauki i techniki, której setki lat temu nie znano. Ale to nie jest ważne.
Nie walczy się zażarcie z fałszem. Walczy się z niebezpieczna prawdą, lub jakąś jej czastką. W momencie kiedy postanowiono palic ksiązki, wrócono do czasów potępień, ucisnień, obłudy i krzywdzenia w 'imię Boga'. jaki będzie nastepny krok nieskazitelnego, prawdomównego Koscioła, który przekazuje jednyna mozliwa prawdę milionom wiernych? Zobaczymy. Ale "Kod da Vinci" pokazuje, że ta cała biel Koscioła wcale taka biała nie jest. A az tak bulwersuja się i walczą z 'fałszem' tylko Ci, którzy maja cos na sumieniu i którym strach spędza sen z powiek.
Kinomanka, z całym szacunkiem, ale jesteś osobą która płodzi jedne z najgłupszych postów dotyczące kodu :) O każdym możnaby napisać książke w której można podważyć każde pojedyńcze zdanie :D
Mi się nie chce podważać każdego zdania, bo wiem że i tak psychika ci się nie naprostuje ani o milimetr, skoro po przebrnieciu przez całe to forum jeszcze sie nie naprostowała, a wręcz się pogarsza, ale jedną maluteńką rzecz ci naświetle: kościół i ludzie protestują, właśnie w troce o takich biednych maluczkich ludzi jak ty. Kwestia kwesti, że nie wiedzą, że ci ludzie są aż tak malutcy, że ich wysiłki poczytują dokładnie odwrotnie :)
O mnie 'maluczką' troszczyć się nie muszą. Jestem niewierząca ponieważ cała ta religia i Biblia to zbiór rzeczy nielogicznych, niewyjaśnionych i często tak naciąganych, że to aż boli. Tak swoją drogą ... czy ja napisałam, że wierzę w to co jest napisane w "Kodzie"? Nie napisałam tak poniewaz ta książka równiez zawiera wiele elementów, które mnie nieco śmieszą. Napisałam jedynie, że nie można tak od razu wszystkiego negować. Nikt prawdy nie zna, nikt nie wie jak było 2 tysiace lat temu. Może to Kościoł ma rację, a może ktoś inny.
A jeśli Kościół tak bardzo musi się troszczyć, ratować biednych maluczkich to znaczy, że wiara wcale taka silna nie jest, że wiara maluczkich może się łatwo zachwiać. Jak to o nich świadczy, skoro boję się, że taki "Kod" może zabrać im wiernych? Gdzie ta ich pewnośc siebie? Gdzie ta siła Koscioła? Śmieszne ......
"A jeśli Kościół tak bardzo musi się troszczyć, ratować biednych maluczkich to znaczy, że wiara wcale taka silna nie jest, że wiara maluczkich może się łatwo zachwiać. Jak to o nich świadczy, skoro boję się, że taki "Kod" może zabrać im wiernych? Gdzie ta ich pewnośc siebie? Gdzie ta siła Koscioła? Śmieszne ...... "
Na tej samej zasadzie można, przestać ratować rannych ludzi... bo to tylko przejaw słabości i strachu ratującego :)
" Na tej samej zasadzie można, przestać ratować rannych ludzi... bo to tylko przejaw słabości i strachu ratującego :)"
Heheh .. no to mnie wyjątkowo rozbroiło ponieważ nie widzę żadnego związku :) Co ma ranna osoba, której zycie jest zagrożone do kogos słabej wiary?
To porównanie jest conajmniej dziwne ....
Przykre to ale ilez prawdy w tym co mowisz Negative;)) Ale z drugiej strony...przeciez My nie mamy pojecia jak podchodzi do tego Kosciol. Na podstawie kilku krotkich reportazy czy news'ow?Przeciez to halo reklamowe. Osobiscie widzialem tylko niewielki bojkocik w niewielkiej bananowej republice ;)) Co ma wymowe samo przez sie...
Ja osobiście uważam, że to bardzo logieczne. A zwłaszcza ten fragment, że Kościół sam wzbudził zainteresowanie książką, niż je zmniejszyć.
Bo dan brown tak naprawde jest w opus dei :) To jest włąśnie część spisku. Brown napisał książkę, a teraz opus dei robi mu reklame i nagania klientów. Miliony dolarów spływają do tej żądnej pieniędzy świeckiej organizacji.
Myślę, że całe to zamieszanie jest poprostu śmieszne i niedorzeczne. Kościół się czepia o byle co, nie wiadomo po co. Do Harrego Pottera też się czepiali, że ta książka demoralizuje biedne dzieci i nawet wciąga w nałóg... Gosh... To wszystko wg mnie jest przykre.
Prawdą jest, że kościół należy niestety do instystucji, które nie lubią, by człowiek za dużo myślał. Myślenie jest niebezpieczne. Być może ktoś po przeczytaniu książki czy obejrzeniu filmu uzna, że to prawda i odwróci się od kościoła. Ale ile będzie takich przypadków? Zapewne garstka w skali wszystkih, którzy się z tym zetkną. Ale Kościół nie potrafi spojrzeć na problem w ten sposób. Samo myślenie bowiem, samo zastanowienie sie i porównywanie "faktów" wziętych z Biblii i "faktów" zawartych w "Kodzie..." już jest niewskazane, bo człowiek zastanawiać się nie powinien. Ciągle tylko słyszymy wezwania do pogłębiania swojej wiary, ale tak naprawdę kościołowi (przynajmniej temu w Polsce) nie zależy na pogłębionej wierze. Nie zależy na wierze świadomej. Idealny wierzący to taki, co słucha wszystkiego, co powie ksiądz (łatwo nim sterować) i rzuca na tacę. Co więcej - kościoł uzurpuje sobie prawo do dzielenia ludzi na wierzących i grzeszników według idiotycznych kryteriów "obejrzy film - nie obejrzy". Jakim prawem, pytam się? To, że kościół ma organizować wiernych, nauczać i być przewodnikiem człowieka w wierze, nie znaczy, że ma go sądzić i narzucać jakieś normy wzięte z sufitu i grozić biedaczkowi grzechem w wypadku nie zastosowania się. To zwykłe wykorzystywanie wiary do własnych interesów. Tym bardziej, że ludzie, którzy występują w obronie wiary, prawdy etc., sami rzadko są osobnikami odpowiednimi do pouczania innych. Oto cytat z onetu:
"Przewodniczący Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski biskup Stanisław Wielgus stwierdził, że twórcy filmu podważają autorytet Kościoła, by osiągnąć jak najwyższe zyski."
A może Kościół zajmie się najpierw tymi ludźmi we własnych szeregach, którzy wykorzystując autorytet wiary sami dochapali się niewyobrażalnych pieniędzy głosząc jeszcze przy tym rzeczy obrażające kościół o wiele bardziej niż Brown (vide: Tadeusz Rydzyk)? Może będzie miał odwagę w końcu ujawnić tych, którzy grzmiąc na wiernych, jacy to są grzeszni i niemoralni, sami donosili do SB? Może zajmie się problemem pedofilii w kościele? Proponuję zacząć od tych rzeczy, by mieć przynajmniej moralne prawo do występowania w imię wiary.
Przykro mi, że nie orientujesz się, co się dzieje w Kościele. Jemu zależy na pogłębianiu wiary, na zrozumieniu, czego przykładem jest np. ruch światło - życie (oaza).
To dlaczego kościół boi się skonfrontować wiernych z tym "bluźnierczym" tekstem, tylko wzywa, żeby nie czytać, nie iść do kina? Bo film przedstawia teorie, które poddają w wątpliwosć pewne dogmaty. A tam gdzie pojawiają się dwie różne prawdy, zaczyna się myślenie. Księża nie chcą, żeby ludzie się nad dogmatami zastanawiali. Ja wiem, że w dogamty trzeba uwierzyć, ale czemu to ma wykluczać dyskusję o nich? Odpowiedź jest prosta - bo gdy człowiek samodzielnie myśli zamiast ślepo wierzyć, to trudniej nim sterować. Zamiast nauki lepsze są nakazy i zakazy. Oczywiście, że są chlubne wyjątki - wierzę Ci, że ruch o którym mówisz, jest takim przykładem, jednak w ogromnej większości nasz kościół karmi się ciemnotą i zacofaniem ludzi. Księża mówią ludziom jakie mają mieć poglądy w sprawach, które nie są w gestii kościoła. Mówią wprost na kogo głosować, jak myśleć. Sam się nieraz z takimi sytuacjami spotykałem. Ksiądz może rzucić z ambony "nie idźcie do kina, bo to grzech!" i tępy tłum powie - ano tak, jak ksiądz tak mówi, to pewnie tak jest. Ale gdyby pomyśleli, to zadaliby sobie pytanie "zaraz, zaraz, ale dlaczego grzech? Jakie przykazanie łamię w ten sposób? Przecież to, że obejrzę, nie znaczy, że uwierzę w to co tam mówią" i jego przekonanie co do nieomylności księży zacznie topnieć, a tego by kościół bardzo nie chciał. Człowiek samodzielnie myślący nie będzie bowiem tańczył tak jak kościół zagra. Przy czym podkreślam - kościół, jako instytucja, nie jako wierni. Hierarchowie nie są wyroczniami i nie są świętymi krowami, a za takich chcą wsród wiernych uchodzić. Stąd też np. niechęć do ujawniania ciemnych sprawek kościoła, bo jeszcze zobaczono by, że wśród księży są tacy sami, mali i słabi ludzie jak wszędzie. A to nadszarpnęłoby autorytet.
"Wiele rzeczy przedstawionych w książce jest o Niebo bardziej składnych i logicznych niż cała Biblia, jej niedociągnięcia, niewiadome".
Gratuluje skretynienia zupełnego!
Biblia jest ksiega, ktora przetrwala tysiace lat. Zawiera teksty historyczne, literackie i religijne. Pieśń nad Piesniami jest erotykiem, zreszta pieknym. Psalmy moim zdaniem arcydzielem. Ty smiesz w ogole porownywac Biblie z Kodem? Nie chodzi mi o to, ze nie mozesz. Nie czujesz roznicy? Skoro jestes niewierzaca, zapytam inaczej. Dostrzegasz roznice miedzy Iliada Homera czy Eneida Wergiliusza a Kodem? Tez nie?
Biblia niekoniecznie musi byc ksiega religijna, a ktos kto bierze wszystko doslownie zbyt inteligentny nie jest!
Skoro nie bierze się wszystkiego dosłownie, no to jak mamy to brać ?? Mamy czytać biblie i wyszukiwać się poddekstów ?? Dla mnie ani kod ani biblia nie są prawdziwymi relacjami z życia. Kod ma swoje usterki i biblia ma swoje usterki co dowodzi, że nie są zupełną prawdą. Jak by ktoś się spytał gdzie biblia ma swoje usterki to odrazu odpowiem pytaniem... Skoro był Adam i Ewa i mieli dwóch synów, z czego jeden zabił drugiego a potem się ożenił z niewiastą .... więc skąd ta niewiasta ?? Żaden ksiądz nie odpowie na to logicznie tylko powie... że trzeba być "wiernym". Oczywiście jest wiele innych przykładów, ja tu poprostu przytoczyłem ten najprostrzy ;]
Najprostszy i najlepszy :) Zadawaliśmy to pytanie kazdemu nauczycielowi religii w szkole. Oj co się potem działo ... nagle mieli wazną sprawę do załatwienia, nagle zmieniali temat itp .. jedna zakonnica wyszła z klasy pod pretekstem napadu kaszlu :p
I jeszcze jedno ... skoro byli tylko Adam i Ewa oraz ich synowie to skąd cała ludzkość? Jedno wielkie kazirodztwo.
bo to jest symbol... oczywste jest, że na początku nie było tylko 2 ludzi, że Adam i Ewa są symbolami ówczesnej ludzkości - która zgrzeszyła... w księdze Rodzaju (Genesis) jest pełno symboli, przenośni, bo ona nie ma pokazywać prawdy historycznej (jak niby ktoś sprzed kilku tysięcy lat - a wtedy Genesis powstawała - miałby zrozumieć teorię wielkiego wybuchu itd), lecz ma ukazać miłość Boga, Jego troskę o człowieka.
"
bo to jest symbol... oczywste jest, że na początku nie było tylko 2 ludzi, że Adam i Ewa są symbolami ówczesnej ludzkości - która zgrzeszyła... w księdze Rodzaju (Genesis) jest pełno symboli, przenośni, bo ona nie ma pokazywać prawdy historycznej (jak niby ktoś sprzed kilku tysięcy lat - a wtedy Genesis powstawała - miałby zrozumieć teorię wielkiego wybuchu itd), lecz ma ukazać miłość Boga, Jego troskę o człowieka."
Właśnie w tym sęk, że to nie może być symbol ani alegoria, gdyż w takim przypadku przyjście Chrystusa mija się z celem. Otóż pierwsi rodzice zgrzeszyli i dlatego musiał nadejść odkupiciel, gdyby to była alegoria całej społeczności jak chcą niektórzy to część ludzkości byłaby dzisiaj bez grzechu pierworodnego.
Filozofowie religii mają inne pomysły, np. Fragment o Adamie i Ewie pokazuje po prostu skłonnośc ludzi do grzechu.
Suma sumarum literalnie tego tekstu nie mozna interpretować. Książka "Kod L..." jest papką, powieściowym gniotem, ale z drugiej zasrany żaden zajefany klecha nie będzie mi mówił co mam czytać a co wrzucac do ognia.
Przecież ja nie mówię o całej Biblii. Mówię o jej fragmentach.
Te wszystkie"fakty" z życia Jezusa, wielkie cuda i wiele wydarzeń opisanych w Biblii to przeciez rzeczy których nikt nigdy nie sprawdzi. Masz racje, że Biblia przetrwała tysiące lat ... była tysiące razy przepisywana i tłumaczona przez róznych ludzi. Coś na zasadzie głuchego telefonu ... wersja oryginalna i ta którą mamy obecnie to dwa rózne światy. Ile z niej wycięto, usunięto? Nikt sie nigdy nie dowie. Ale wręcz nierealnym jest to żeby obena treść była identyczna jak ta sprzed setek lat.
Nie 'czepiam' się tu pieśni, psalmów i innych nawet wg mnie pieknych rzeczy. Czepiam sie tego co jest wyrwane z kontekstu, czepiam się faktów z zycia Jezusa których nie ma! Czepiam się tych faktów, które nawet jak człowiek pomysli logicznie 10 minut, to sensu nie mają za grosz. Czepiam sie tego, że Kościół od setek lat każe nam kierować się w zyciu na ślepo Biblią podczas gdzy jej tresc w wielu miejscach jest tak naciągana, że to aż boli.
Nie porównuję Biblii z Kodem ... porównuję kilka elementów. Sprawę człowieczeństwa Jezusa, jego życia uczuciowego, Marii Magdaleny czy św. Piotra. Tylko o to mi chodzi. Reszta nie jest tutaj wazna. Bo jeśli ta 'prawda' o Jezusie kiedys okaże sie bujdą, to i tak reszta nie będzie miała juz znaczenia.
Powtarzam!! Nie uznaję za prawdę treści Kodu!! Tego nie da sie sprawdzić (przynajmniej na dzień dzisiejszy). Mówie tylko, że wiele opisanych elementów zapełnia te luki, które utworzyła Biblia. Czy są prawdą? Nie wiem. Kiedys się okaże.
I ktos tu gdzies świetnie napisał. Przez setki lat ludzie ślepo wierzyli iż Ziemnia jest płaska, bo tak wmawiali im wielcy uczeni. Kiedy pojawiła się teoria Kopernika świat oszalał. Uznano go za kłamcę, kretyna, wyklęto, bojkotowano. A jak to się skończyło to każdy wie ........
Niczego nie mozna negować tylko dlatego, że od lat funkcjonuje inna 'prawda', do tego w tym przypadku nie sprawdzona i brana jedynie na wiarę. Swoja drogą. To nie Brown to wszystko 'wymyślił'. Owszem spora część ksiązki to jego zasługa, ale wiele rzeczy o których napisał zostało zaczerpniętych z innych źródeł. Bo np o sprawie Marii Magdeleny mówi sie od wielu lat i powstało trochę książek na ten temat pisanych głównie przez historyków, naukowców. No ale to tylo taka drobna uwaga.
I jeszcze jedno. Czy Wy (przeciwnicy) umiecie tylko obrażać? Czy na poczatku każdego waszego komentarza musi sie pojawiac okreslenie 'debil' 'kretyn' 'głupek' 'idiota'? Nie umiecie się wypowiedzieć normalnie? To że ktos mysli inaczej niz Wy, nie oznacza ze jest nienormalny. Trochę szacunku. Nie wiem czy to przez brak argumentów do rozmowy, czy z czystego braku wychowania ale umiecie tylko 'szczekac'.
Nie nikogo nie obrazamy. Chodzilo mi bardziej o skretynienie ogolne spowodowane publikacja tej marnej ksiazki! Miala to byc prowokacja sklaniajaca do myslenia! Jezeli urazilam, to bardzo przepraszam.
Jednak. idąc Twoim tokiem myslenia: nie bylo Juliusz Cezara, nie bylo Kleopatry, a Aleksandrer Wielki byl kosmita. Dlaczego? Zrodla ktore dotarly byly setki razy przepisywane, a przez to znieksztalcone itp. itd.
Nie ma zadnych dowodow na to ze Jezus byl zonaty. Oczywiscie to nie znaczy wcale, ze faktycznie nie byl. Rownie dobrze mozna jednak stwierdzic, ze Jezus byl pedalem...Po prostu Twoj tok rozumowania jest troche chory i....fanatyczny!
Jezeli chodzi o poczatek Biblii. Przeciez tego nie mozna brac doslownie. Ludy, ktore kiedys zyly byly bardziej prymitywne. Znalezli sie wiec medrcy, ktorzy im to lopatologicznie wytlumaczli. Zreszta w innych tekstach starozytnych zawarte sa podobne watki jak w Biblii. Np. w Eposie o Gilgameszu jest fragment o potopie.
Jezeli chodzi o cuda.no coz nie mnie to oceniac, co kto kiedys widzial i w co uwierzyl. Jezeli jednak ktos swoja wiare od tego uzaleznia, to to sa cienkie podstawy. Wierze w relacje apostolow, poniewaz pierwsi chrzescijanie byli ludzmi niebywale uczciwymi...
no wlasnie TETE. Biblia ma tysiace lat.Nalezy zauwazyc tez ze przez te wieki była ona przepisywana! Moze ktos cos dodał? czemu nie? moze ktos cos skrucil? czemu nie? nie mamy 100% pewnosci ze to nie jest jakas bajka. Są na to jakies dowody? Moim zdaniem kosciuol cos ukrywa.jakby nie ukrywal to by nie robil takiego zametu wokoł "kodu"
"no wlasnie TETE. Biblia ma tysiace lat.Nalezy zauwazyc tez ze przez te wieki była ona przepisywana! Moze ktos cos dodał? czemu nie? moze ktos cos skrucil? czemu nie? nie mamy 100% pewnosci ze to nie jest jakas bajka. Są na to jakies dowody? Moim zdaniem kosciuol cos ukrywa.jakby nie ukrywal to by nie robil takiego zametu wokoł "kodu"
Wiesz kosciol wlasciwie nie robi tak wielkiego zametu. Nie widzisz, ze to media. Tak latwo dajesz sie zlapac. Przecież ten caly szum to prosty zabieg marketingowy? Nie dziwie sie wiec, ze intrygi zawarte w Kodzie tak Cie wciagnely!
Oczywiscie, ze Kosciol nie ujawni wszystkiego co tkwi w archiwach. Mysle, jednak, ze bardziej dotyczy to czasow Inkwizycji. Jest to dla mnie zreszta zrozumiale. Powinno sie to odbywac stopniowo!
Absurdem jest zastanawianie sie co zostalo dopisane, a co nie! Biblia ma nam tylko ulatwic wiare! Wiare w nieskonczenie dobrego i milosiernego Boga! I to wszystko! Kazdy wierzacy wie, ze Bog jest jeden, ten sam dla katolikow i ten sam dla muzulmanow i hindusow. Kazdy ksiadz Ci to powie (oczywiscie w miare kumaty, nie fanatyk typu Rydzyk)...zreszta najlepiej pokazala to dzialalnosc Jana Pawla II.
A czy ja twierdzę, że nie było Jezusa? Że nie było Marii Magdaleny ani św. Piotra? Nie przeinaczaj moich słów. Ja jedynie twierdzę, że wydarzenia sprzed setek, tysięcy lat nigdy nie bedą w 100% pewne. Wiadomości o tych, których wymieniłeś też zmieniały się na przestrzeni lat, znajdowano nowe dowody, nowe informacje, obalano wcześniejsze teorie. Wszystkie rzeczy o nich również pochodzą z tekstów pisanych, z opowieści przekazywanych z ust do ust. Kto wie czego się dowiemy za 30 lat jak coś nowego odkryją. Nawet wydarzenia z okresu II wojny światowej były przeinaczane, utajniane, zakazywano mówinia o wielu sprawch, pisano nieprawdziwe ksiązki itd. Na temat tego co dzieje sie teraz, równiez za 300 lat mogą cuda wygadywać choć będzie to zacznie trudniejsze, gdyż obecna technika znacznie ułatwia dokładną dokumantację. Dlatego to jak było na prawdę wiedzą tylko i wyłącznie ludzie zyjący w danym okresie. Wszyscy inni otrzymują jakieś informcje, z którymi moga zrobić co chcą.
A z fanatyczką nie mam nic wspólnego. Przeczytaj sobie znaczenie tego słowa w encyklopedii. Fanatycznie można coś wyznawać i fanatycznie bronic własnych, jednostronnych przekonań. Ja nic takiego nie robię, bo nie przypisuję prawdy żadnej ze stron. Nie zamykam sie na jedną ewentualność tylko dopuszczam mozliwość wielu rozwiązań. Fanatyk ślepo i obsesyjnie trzyma się jednej jedynej 'prawdy'. Nie uzywaj słów, których znaczenia chyba tak do końca nie znasz.
"Wierze w relacje apostolow, poniewaz pierwsi chrzescijanie byli ludzmi niebywale uczciwymi.." -) Owszem, zapewne byli. Nie przeczę. Ale ich słowa przez 1000 lat mogły być tak przeinaczone, zmieniane, że obecnie z pierwotną prawdą nie muszą mieć wiele wspólnego. A jaka ta prawda jest moznaby się przekonać tylko wtedy, gdyby ktoś pokazał kartkę papieru zapisaną przez samego apostoła, jego ręką. Tylko to byłoby wiarygodne.
"Jezeli chodzi o poczatek Biblii. Przeciez tego nie mozna brac doslownie. Ludy, ktore kiedys zyly byly bardziej prymitywne. Znalezli sie wiec medrcy, ktorzy im to lopatologicznie wytlumaczli." -) BINGO! Nie można brac dosłownie! Powiedz to zakonnicy, księdzu, jakiemukolwiek duchownemu. Wg Koscioła to jest jedyna prawda, niepodwarzalna, w którą mamy wierzyć BO TAK BYŁO. Powiedzieć, że to legenda. Jasne. Prędzej wyleciałoby sie z klasy za bluźnierstwa niż ksiądz przyznałby rację.
Chyba nie masz racju, poniewaz o symbolice biblii dowiedzialam sie od ksiezy. Podczas religii w liceum dwno dwno temu ksiadz nam to wyjasnil. Zreszta był w szoku, ze bierzemy to doslownie.
Biblia nie jest bajka. Dla jednych jest zrodlem historycznym dla innych ksiega religijna.
Nie znosze wrecz, gdy ktos sie upiera przy spiskowej teorii dziejow. Czy Polibiusza ktos przekrecal? Czy Liwiusz i Tacyt to stek bzdur bo przetrwaly ponad 2000 lat! Nie. Zapewniam Was, ze podczas przepisywania nie dochodzilo do az tak wielu zmian, poniewaz mnisi wykonywali swoja prace sumiennie. Oczywiscie niektore fragmenty mogly byc zmienione, dopisane itd. Jednak duzo bardziej wierze filologom i historykom niż Brownowi!
Kartki napisanej przez apostola nie bedziesz miec. Tak samo jak nie dotarl do nas oryginal Iliady!
Nie napisalam, ze wykluczone jest na 100 % malzenstwo Jezusa. Jednak nie ma na to zadnych dowodow! Twierdzenie to jest takim samym absurdem, jak to ze Jezus byl kosmita! Bo czy sa dowody na to, ze nie byl?
Oczywiscie jak znajda sie nieznane do tej pory zrodla to historycy zweryfikuja swoje zdanie.
Przeciez te bzdury na których oparał sie ten caly Brown wymyslil jakis facet z XX wieku i spreparowal dowody potwierdzajace jego "boskie pochodzenie".
Tak se czytam to forum i dochodze do wniosku ze jest ono bardziej o religii niz o filmie. Nie obchodzi mnie to czy jakas ksiazka jest oparta na faktach czy jest czysta fikcja. Mam swoje zdanie mocno zakorzenione i nie mam zamiaru czytac jakis tempych postow ktore nie wiem co staraja sie zrobic... udowodnic ze kosciol jest oszustwem? Gdyby wszystko bylo takie bezsensowne jak piszecie to dawno kosciol by upadl. Podobal mi sie film "Kod Leonarda da Vinci" jako powiesc czysto fantastyczna, byla intrygujaca, ciekawa. Nie uwazam jednak ze ksiazke Dana Browna nalezy brac po uwage jako tlo historyczne, jest masa duzo madrzejszych ludzi ktorzy sie wieksza czesc zycia poswiecaja biblii i religii chrzescijanskiej.
Witam.
Tak trochę poczytałem Wasze posty i mam pewien wniosek. Pewnie większość z Was słyszała ostatnio o Ewangelii Judasza i wie, że ogólnie ewangelii było więcej niż 4. Dla mnie morał z tego wszystkiego jest taki, aby zastanowić się, dlaczego wierzymy w coś a dlaczego nie. Czy to nie jest tak, że ktoś ileś stuleci temu wybrał sobie, że coś jest dobre a coś złe i teraz każą nam w to ślepo wierzyć. Zastanawia mnie ile tak naprawdę z pierwotnych nauk Jezusa przetrwało do dnia dzisiejszego, a ile zostało zmienionych dla wygody np. kościoła.
Śmieszą mnie natomiast pytania z kim Kain miał dziecko czy z bratem czy z Ewą. Pamiętajcie, że biblia to również opowieść, przecież w książce też macie głównych bohaterów i tylko o nich się pisze. Jeżeli ksiądz czy katachetka nie potrafili Wam na to odpowiedzieć to trochę mnie to dziwi. Poza tym pierwsze słyszę, że biblię mamy odczytywać dosłownie, tam jest raczej wszystko symboliczne, chociażby przypowieści Jezusa.
Smutnym faktem natomiast jest to, że w Polsce tak bardzo religijnym kraju brakuje nam dobrych katechetów. Wydaje mi się, że kiedyś jak religia była prowadzona przez księży było to z większą korzyścią dla kościoła. Dzisiaj religii nauczają ludzie po 2letnich kursach, nie znają bibli a na pytania "Z kim Kain ..." się oburzają, czerwienią i obniżają oceny z zachowania (znam to ze szkoły siostry). Sam miałem szczęście jeżeli chodzi o religię w liceum, prowadził ją ksiądz, który nie mówił nam o bozi tylko zawsze pytał czy mamy jakieś tematy do poruszenia itp. itd.
Wracając do książki muszę przyznać, że bardzo dobrze mi się ją czytało i jest dużo lepsza niż film. Bardzo lubię tego typu książki, zwłaszcza poruszające temat religii. Bardzo często po takich książkach dochodzi u mnie w domu do dyskusji na temat kościoła, wiary itp.
Na koniec polecam Wam 12 ksiąg pt. „Opowieść o czasach ostatecznych”, w którym to autorzy odczytując biblię dosłownie opisują czekający nas koniec świata, ponowne przyjście Jezusa itp. Najciekawsze jest to, że według autorów ten proces już się rozpoczął …
Mnie też ciężko uwierzyć że są tacy katecheci czy księża, którzy nie potrafiliby dobrze dopowiedzieć na pytanie o potomków Adama i Ewy. To jedno z najczęstszych pytań i dwa lata kursu powinny w zupełności wystarczyć :) Mnie również uczył w liceum katecheta ale był to człowiek którego można było spytać o wszystko i zawsze potrafił odpowiedzieć (nawet jeśli odpowiadał - nie wiem, doczytam - odpowiem następnym razem:) ).
Co do wyboru czterech ewangelli spośród wielu to było ich wiele i jedne przeczyły drugim to ktoś musial zdecydować o tym które mowia prawde - kto powinien to zrobić jesli nie ludzie Kościoła? I jak aby nie być posądzonym o to że zrobiono to "dla wygody np. kościoła"? Na przykład jeśli chodzi o ew. wg Judasza - jeśli przyjąc że ona mówi prawdę to trzebaby odrzucić wszystkie cztery aktualnie obowiązujące! bo przecież mówią inaczej, tylko czemu przyjmować że pojedyńcza ew. jest prawdziwa a cztery inne nie? moznaby - ale tylko jesli bylyby w nich jakies inne herezje...ale nie ma... i myśle że tak wlasnie odbywal sie ten wybor, nie ma tu zadnej tajemnicy.
Ktoś wcześniej pisał o możliwych rozlicznych przekłamaniach w tekstach przepisywanych przez tysiące lat:
Po pierwsze o niezwykłej skrupulatności pracy mnichów którzy się tym zajmowałi krążyły legendy i wciąż jest ona podziwiana
Po drugie zauważ, że wystarczy że przepisano poprawnie pierwsze kilka egzemplarzy - pózniej tworzono nowe na ich podstawie i nowe na podstawie tamtych - gdyby popełniano rzeczywiście tyle błedów na każdym z tych etapów to po kilku wiekach mielibysmy kilkanaście lub kilkadziesiąt różniacych się miedzy soba wersji,a nic podobnego nie mialo miejsca. Taka obawa o to, że w Biblii spisane są bzdury jest jedynie przejawem złej woli, być może również myślenia życzeniowego - fajnie by było gdyby Biblia nie była wiele warta, nie trzeba by się specjanie przejmować tym co nam przekazuje...
Te cztery ewangelie też wcale się tak ze sobą nie zgadzają. Różnice są nawet spore, miałam o tym ostatnio na literaturze.
Ale prawda jest taka, że to normalna książka, którą sobie uznano za świętą. Tylko że w przeciwieństwie do muzułmanów, chrześcijanie na ogół swojej świętej księgi w ogóle nie szanują.
Ja się tak tylko zastanawiam, czy Wy naprawdę wierzycie, że Jezus nie był człowiekiem, tylko jakimś bóstwem?
Dla mnie "Kod Leonarda da Vinci" to po prostu bardzo fajna, wciągająca książka i mało mnie interesuje, ile w niej prawdy, a ile fikcji.
A tak ogólnie to Cię popieram, masz rację. O co tyle szumu?
Książka w ogóle nie obraża Chrystusa, więc w czym problem. Znam katolików, którzy tą książkę czytali i wcale nie poczuli się urażeni.
A co do Biblii, pewnie, że to bardzo stara książka, ale pisana przez wielu ludzi, dlatego wiele fragmentów się ze sobą nie zgadza. Ci, co pisali Biblię, zapewnie nie mieli pojęcia np. o tym, że przed ludźmi na Ziemi żyły dinozaury.
Chyba niektórzy traktują to pismo zbyt poważnie.
Religie się zmieniają, kiedyś wierzono w wielu bogów, teraz w jednego, ale to wszystko ludzkie wymysły. Ludzie wymyślają sobie religie, bo czują się lepiej, wierząc, że po śmierci coś ich czeka. Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że to nie podchodzi pod fanatyzm.
A co do filmu-jest dobry, ale momentami za bardzo odbiega od książki. Mimo to przyjemnie się go oglądało. Muzyka jest świetna, gra aktorów solidna(najlepszy oczywiście Ian McKellen), tylko te zagdaki jakoś za szybko się rozwiązują. Ale chyba inaczej się nie dało, bo film byłby za długi.
Pozdrawiam:-)
Wiecie dziwna rzecz... nie czyatałam książki, nie oglądałam filmu, więc z góry mówię że możecie mi zarzucić wszystko, bo nic na ten temat nie wiem. Ale weszłam na to forum i to chyba jakaś grubsza sprawa. Gdyby wszyscy zalogowani się spotkali in real to by sie pozabijali. Chciałam dowiedziec sie co myślicie o filmie ( poczęści sie dowwiedziałam - nie powiem :) a nie o poglądach i przekonaniach religijnych ludzi z całego świata. NIe mniej jednak KOD zaciekawił mnie jeszcze bardziej. Może teraz go obejrze lu przeczytam i wyrobie sobie swoje własne zdanie. A teraz zanim obejrzałam chciałam dodać do sporu KOD kontra KOŚCIÓŁ jedną myśl: Może Kościół boi sie tej książki, bo zdał sobie sprawe, że nagle może wyjść na jaw cała jego słabość i usterki? I kolejne pytanie dla tych którzy są przeciw: Czy religia nie opiera się na wierze?? Bo wychodzi z tego wszystkiego że na jakiejś książce, która napisał człowiek taki jak my. To jest dla mnie śmieszne. Nagle wszyscy już nie wiedza czy wierza w Boga czy nie, bo przeczytali ksiązkę. MOże mówie tak bo jeszcze jej nie przyczytałam, ale Ci ludzie są słabiej wiary. Bóg jest i ja w niego wierzę, a jesli po przeczytaniu tej książki bede maiała jakies watpliwości to sa to tylko moje słabości i niedoskonałość w wierze. A tak na koniec - wierzę w Boga, ale Kościół sam w sobie ma wiele wad, ale tak jest że jesli ktos wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa to nie mogą mieć one większego znaczenia. Pozdrawiam :)
Z góry przepraszam jeżeli uraże czyjeś uczucia religijne ale moim zdaniem religia powstała w jednym celu: żeby trzymać za morde ludzi i narzucając wiarę wpoić im normy moralne a także stworzyć pewien wyższy autorytet któremu nie należy się sprzeciwiać. Zauważcie też w jaki sposób wiara została ludziom narzucona: ci którzy nie godzili się z dogmatami kościoła byli prześladowani, tępieni i zabijani. I tak było przez wieki. Że z Marią Magdaleną jest coś na rzeczy to pewne i udokumentowane (ewangelie Gnostyckie), chociaż teoria że Chrystus miał dzieci wydaje mi się wątpliwa. Kod Da Vinci przypomina też jakże krwawą historię tej jednej z najstarszych i najbardziej zakłamanych instytucji jaką jest Kościół katolicki. Kod to takie wytykanie kościołowi grzechów i nie domówień, więc jak mają się nie burzyć? Całe szczęście że to nie średniowiecze, bo w przeciwnym razie Brown już dawno spłonąłby na stosie. A co do Bibli - jako dzieło literackie jak najbardziej, jako swego rodzaju "księga wiary" - nie.
"...religia powstała w jednym celu: żeby trzymać za morde ludzi i narzucając wiarę wpoić im normy moralne a także stworzyć pewien wyższy autorytet któremu nie należy się sprzeciwiać..."
moim zdaniem ogromnie się mylisz... jak wiadomo człowiek jest jednym z najsłabszych stworzeń na ziemi. Co sprawiło że to nagie, bezbronne stworzenie przetrwało do dziś...między innymi wiara... wokół niej powstały religie i związane z nimi praktyki – dzięki nim ludzie tworzyli społeczności. Jednak religia to tylko „narzędzie” i to jak zostanie wykorzystanie narzędzie zależy tylko od człowieka który go używa.
Dziwicie się że kościół broni się przed „Kodem da Vinci”, a czy dziwiły was głosy oburzenia gdy powstał film z którego wynikało że Brytyjczycy kod Enigmy a nie Polacy. W czasach gdy media mają ogromy wpływ na ludzi i ich światopogląd, gdy manipulują masami, dziwi was protest przeciwko popularyzowaniu kłamstw czy półprawd w sposób, że jest to jedyna niepodważalna prawda... Niektórzy twierdzą że kościół powinien udawać że nic się nie stało, ale podam banalny przykład ... jeśli ktoś powie o kimś że jest złodziejem, wiadomość ta dociera do coraz większej liczby osób czy ten ktoś kogo to dotyczy nie powinien reagować? Inna sprawa że kościół nie wie jak reagować na takie ataki, jak na razie robi to bardzo nie umiejętnie ale to już ich problem. Nic nie zmieni jednak faktu że człowiek musi w „coś” wierzyć... a teraz najpopularniejszą wiarą jest to że „jeśli ktoś ma pieniądze jest szczęśliwy”...ale czy to prawda?
kosciol ma duzo do ukrycia tak samo jak wladza!!!
nie znosze osob, ktore sluchaja ksiezy "na slepo" i nie maja wlasnego zdania-to jest wlasnie tepota, a takich ludzi jest wiele, poza tym koscio to taka wieksza sekta ;)
moj kolega wiezy w zbawienie duszy-ja nie, wierzy, ze cos go czeka po smierci-ja nie, ale to wylacznie sprawa kazdego z nas, czy w cos wierzy czy nie-moim zdaniem najwazniejsze jest to, zeby byc dobrym czlowiekiem-a czy wierzacym w Boga, Mahometa, Budde czy ufo-to juz nie ma znaczenia...i wazne jest, zeby sie o to nie klocic!!! ja kocham jazz, ty disco polo-czy to znaczy, ze ktores z nas jest zerem??? nie
a wracajac do kodu-za 2 miesiace burza sie uciszy, a za 3 moze powstac nowa wokol innego filmu, a o kodzie kazdy juz zapomni...
)„jeśli ktoś ma pieniądze jest szczęśliwy”...ale czy to prawda?( zapewniem Cie, ze tak!!! kiedys mialam i pieniadze i szczescie, teraz nie mam ani jednego ani drugiego-ale majac pieniadze szczescie jest na wyciagniecie reki
pozdrawiam...
p.s. to jak to bylo z tymi wnuczkami adama?? skad sie wziely?? bo mnie nikt na religii nie powiedzial ...