moje wnioski po przeczytaniu tej książki i obejrzeniu filmu Rona Howarda są następujące:
1. Brown stara sie skłócić katolików z protestantami przedstawiając tych pierwszych w jak najgorszym świetle , nienawidzi kościoła katolickieko . Jego poglądy sa skrajnie antyklerykalne , wręcz powiedziałbym że jest masonem ( ale nie sekciarzem , spoko ) W książce w kółko określa Kościół rzymskokatolicki mianem Watykanu , którego nazwa i dość częste używanie daje nam jakby wydźwięk polityczny w negatywnym tego słowa znaczeniu... A kościół i papiestwo zaczęło dopiero rezydować na wzgórzach watykańskich od 1870 r. ( zjednoczenie Włoch ) . Brown jest po prostu antypapieski aż do bólu ( z żalem stwierdzam że obraża pośrednio nawet Jana Pawła II twierdzac że to on zaalegalizował jakoby zbrodniczą organizację Opus Dei o której jak wiemy wcale taką nie jest ... ) Fikcja to fikcja wiem książka była obliczona na wybuch skandalu , chodzilo tylko o rozgłos i KASIORĘ autorowi ...
2. Sam nie chodzę do Kościoła i nawet nie uwazam ze jestem katolikiem ale jezeli ktoś pisze o Jezusie że w ciągu swoich 33 lat życia na pewno kogoś PRZELECIAŁ to dla mnie ten ktoś jest skonczonym DEBILEM i zwyczajnym ZWIERZECIEM bo w ten sposób obraża wioelu tych ktorzy Jezusa kochają i wierzą w niego ...