Kod da Vinci

The Da Vinci Code
2006
6,7 584 tys. ocen
6,7 10 1 583728
4,8 44 krytyków
Kod da Vinci
powrót do forum filmu Kod da Vinci

Mam nadzieję rozpocząć w tym temacie dyskusję na temat Jezusa...
A konkretnie na temat jego rzekomego romansu z Marią Magdaleną. Otóż nie rozumiem dlaczego ludzie tak bardzo się oburzają na tą myśl. Czy byłoby w tym coś dziwnego? A tym bardziej złego? Jezus zszedł na Ziemię żeby wstąpić między ludzi. Był człowiekiem, więc miał ludzkie uczucia. Miał prawo się zakochać i z ukochaną być. Kto wie, może naprawdę miał dzieci. Może nadal gdzieś wśród nas chodzą i żyją jego potomkowie. Ale tego się niestety (a może stety) nigdy nie dowiemy.
I nawiążę tu również do księży - podobna sytuacja jeśli chodzi o celibat: Jest sługą Boga, więc ma miłować tylko Jego. No to coś tu jest według mnie nie halo! Bóg kocha wszystkich, jest naszym Ojcem i chce dla nas jak najlepiej nawet jeśli zadaje nam cierpienia. A czy ktoś kto nas kocha może nam kazać wybierać? Wyobraźcie sobie, że Wasz ukochany/ukochana mówi Wam: "Albo ja albo Twoi przyjaciele". Czy nawet w wersji rodzica: "Albo ja albo Twoja ukochana/ukochany". Jeśli ktoś prawdziwie kocha nie daje takich dylematów.
Ale namieszałam ;]
Tak więc według mnie Jezus nawet powinien mieć ukochaną na naszym Ziemskim świecie, ażeby się do nas bardziej jeszcze upodobnić, a księża nie powinni mieć celibatu, bo spójrzmy chociażby na pastorów - Mają żony, dzieci, są szczęśliwi, lepiej służą Bogu i lepiej rozumieją zwykłych ludzi, bo mają te same problemy rodzinne i w ogóle...
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

ocenił(a) film na 7
syska93

Pozwól, że wypunktuję.
1) Według Pisma Swiętego Jezus miał za cel zbawić ludzkość. Racja, był człowiekiem, miał uczucia, był doskonały, więc zapewne doskonale je nawet okazywał. Może i tak być. Ale nie ma wspominki o żadnej kobiecie. Jak dla mnie, to Jezusa by tylko rozpraszało w dotarciu do wyżej wspomnianego celu. Męszczyzna, kiedy jest związany, nie może myśleć tylko o sobie, o swoich kłopotach, potrzebach, zadaniach itepe. Musi myśleć o wykarmieniu i utrzymaniu rodziny, o jej życiu, funkcjonowaniu... długo by wymieniać.
2) A celibat? Wymyślony przez księży, żeby nie rozpuszczać majątku Kościoła na rodziny SŁUG BOŻYCH (a potomstwo nieraz było liczne). Bezżeństwo jest skutkiem zachłanności i zakłamania.

ocenił(a) film na 5
crazyIchicken

Co do punktu 2 zgadzam się z Tobą... Widać to chociażby w mojej parafii: W piątek na przykład proboszcz wymieniał ile pieniędzy z zebranych ofiar było włożonych w remonty kościoła, wyszło mu tego około 250tys. Przy czym pochwalił się również jaką jesteśmy szczodrą parafią, gdyż nie było ani jednego dnia w roku (to było podsumowanie 2009r.) ażeby nie uzbierało się przynajmniej 1000zł z ofiar. Dodajmy do tego jeszcze okazyjne datki (śluby, chrzty, pogrzeby, "zamówione" msze) i pomnóżmy ten tysiąc przez 365 dni w roku. Wychodzi około 370tys.zł. Więc gdzie się podziało to 120tys.?
O przepraszam, zapomniałam że przecież ów proboszcz kupił sobie nowiutki samochód, oraz wyremontował swoją siedzibę na plebani (nawet sobie meble powymieniał - mieszkam nie daleko plebani - widzieliśmy jak wnosili ;P). No to po co się ma z kimś dzielić pieniędzmi skoro sam jest "biedny i potrzebujący"?
Ale dość o tym...

Wracając do punktu nr.1.
Otóż według mnie kobieta i w ogóle rodzina nie rozpraszały by Go, a wręcz wspomagały, czy umacniały w postanowieniu (zakładam, że miał Swój rozum) że dobrze czyni służąc Ojcu i dając się uśmiercić - w końcu czy mógłby pozwolić swojej rodzinie zginąć w piekle za grzech pierworodny do którego oni sami nawet palca nie przyłożyli?

Tak czy inaczej dalej jestem zdania, że słudzy Boży powinni mieć rodziny. No i, że sam Jezus miał prawo mieć ukochaną kobietę (chociaż w gruncie rzeczy chodzi mi głównie o to, że nie rozumiem oburzenia innych na takąż myśl).
Ale przyznaję, że Twoje argumenty do mnie po części trafiły ;]

ocenił(a) film na 5
syska93

Małe sprostowanie - nie "zginąć" a raczej "cierpieć męki wieczne" w piekle. "Zginąć w piekle" trochę niezręcznie brzmi.

ocenił(a) film na 7
syska93

"Ale przyznaję, że Twoje argumenty do mnie po części trafiły ;]"

Dzięki ;D Z reguły moje opinie w towarzystwie, w którym się obracam traktowane są jako rewolucyjne...

W każdym bądź razie jak dla mnie Jezus nie miał żony, mieć jej nie powienien, bo jak wcześniej napisałam nie przyszedł dla kobiety, przyszedł na ziemię dla zadania. Zresztą już na ten temat pisałam.
A dalej: gdyby z tego związku pojawiły się dzieci, byłby kłopot z przestrzeganiem przykazania Boga, by tylko Jemu cześć oddawać. Ludzie zaczęliby postrzegać te potomstwo jako SACRUM, wbrew woli Boga. Poza tym Pisma mówią, że Jezus nie miał "gdzie głowy złożyć", z czego można wnioskować, że nie posiadał domu, był wręcz biedny. Jak w takich warunkach utrzymać żonę i dziatwę? Trzeba iść do pracy, zawód wyuczony (cieśla) zapewne by mu chleba i dach nad głową zapewnił. Ale wtedy powstaje pytanie: jak mógłby poświęcić czas na spotkania z wielosetkową rzeszą ludzi, by ich karmić, uzdrawiać, nauczać?

I jeszcze jedno, ja w piekło przestałam wierzyć, ale to swoją drogą. Nie traktuję więc tego tematu jako argumentu :)

I nie chodzi mi tu o przekonywanie, raczej prezentuję swój punkt widzenia ;)

syska93

Prawda - ówcześni księża katoliccy nie prowadzą ascetycznego trybu życia (...lecz czy kiedyś prowadzili?). Od czego więc wreszcie są? Od głoszenia "słowa Bożego"? Wiara człowieka objawia się w jego sercu, nie w rozumie.

ocenił(a) film na 7
Mattodro

Głoszenie "słowa Bożego" i "objawienie się" wiary nie jest równoważne, ale jedno z drugiego może wyniknąć. Jeśli ten, któremu się głosi przyjmie nauki, może wtedy nabyć wiary w to, co się dowiedział.

ocenił(a) film na 7
crazyIchicken

zaintrygowaliście mnie tym tematem!
odnosząc się do tematu o Marii Magdalenie, uważam, że Jezus posiadający rodzinę, spełniłby wolę Bożą tak samo jak gdyby jej nie miał. w zasadzie jest mi obojętne to czy między Jezusem a Marią Magdaleną doszło do czegoś, bo tak czy inaczej moja wiara by się nie zmieniła.

matko, jak się cieszę, że znalazłam ludzi, którzy myślą o księżach tak samo jak ja!
do bierzmowania przygotowuje mnie ksiądz, jest on połączeniem wszystkich negatywnych cech(ogólnie odwrotnych do tych, które ksiądz powinien mieć). jest dla nas wredny, odwołuje zdawki kiedy mu się podoba i później karze nas za to siebie przepraszać. dzięki Bogu, ze to ostatni rok z nim, bo chyba bym zwariowała.

księża uważają się za następców apostołów, to niech zachowują się jak oni. a nie robią z siebie jakiś bogów, przed którymi wypada klękać. przez właśnie takich księciuniów nie mam już szacunku dla księży. to jest żałosne jak oni się rządzą. jakbym mogła to w ogóle bym ich zlikwidowała. spokojnie wystarczyłby mi Bóg i świątynia, do której chodzę kiedy mam potrzebę, bez KSIĘŻY (pożal się Boże pośredników między Bogiem a człowiekiem) ...

ocenił(a) film na 5
_maalin

Nadal mnie do końca nie przekonałaś crazylchicken ;)
W końcu kobieta jako towarzyszka życia mogłaby podążać za mężem.
Jezus podobno chleb i ryby rozmnażał, więc po co mu praca? ;)
A tak na poważnie, na wszystko można znaleźć w życiu czas i miejsce, jeśli się tylko chce.
"Ludzie zaczęliby postrzegać te potomstwo jako SACRUM, wbrew woli Boga." - może dlatego nie wiadomo, czy miał żonę i dzieci? Może specjalnie to zostało ukryte.
Nie chodzi mi o to w końcu czy miał rodzinę faktycznie, tylko czy byłoby w tym według Was coś złego i niestosownego.
Według mnie, wciąż mówię kategorycznie, że nie.
_maalin ja miałam lepiej, bo u mnie ksiądz w gimnazjum na lekcjach ograniczał się do tego, że powtarzał przez 15min kilka zdań wyciętych z niedzielnych kazań, a na pozostałe pół godziny mówił coś w stylu "róbcie co chcecie, bylebyście byli cicho."
Przed bierzmowaniem mięliśmy tylko jedno spotkanie (próbę generalną w kościele), a zdawek nie mięliśmy kompletnie ŻADNYCH.

Trafiają się jednak czas wyjątki, nie możemy znowu wszystkich księży przekreślać.
Do mojej leżącej babci raz w miesiącu ksiądz przychodzi no i czasami mu tata coś sypnie ;)
Zwykle był to jeden ksiądz, który był na prawdę według mnie "z powołania". Rozmawiał jak równy z równym, był inteligentny i miły.
Był okres, kiedy moja mama miała raka i w ogóle krucho było z finansami, ale mimo wszystko tata chciał mu dać kasę, na co on powiedział, że nam się teraz dużo bardziej przyda. A kiedy tata przekręcił klucz w zamku i powiedział, że go nie wypuści dopóki nie weźmie (takiemu księdzu naprawdę się należało), usiadł na kanapie i powiedział, że on ma czas ;) I nie wziął.
Za to miesiąc później zjawił się inny, który się wręcz upomniał o zapłatę :/

To taki mały przykład dla podratowania tego niewdzięcznego grona księży, ponieważ nie cierpię stereotypów.
Nadal jednak uważam, że pastorzy są lepszymi głosicielami słowa Bożego - ot co ;)

ocenił(a) film na 7
syska93

w liceum też mamy takiego jednego. jest naprawdę cudownym człowiekiem. kiedy moja babcia chorowała, to właśnie on do niej przyjeżdżał z sakramentami. bardzo przypodobał sobie moją małą kuzynkę i dopóki babcia żyła i on tam przyjeżdżał, za każdym razem coś jej przywoził - czekoladę, cukierki. później trafiłam na niego w szkole. na lekcjach siedziałam dosłownie z otwartą buzią wsłuchując się w jego opowieści o misjach w Afryce czy o przygodach kiedy był dzieckiem. takich księży powinno być więcej. masz rację, uogólnianie jest bez sensu, ale ta myśl sama się nasuwa patrząc jak się dzisiaj zachowują księża. ksiądz powinien nauczać jak kochać, jak żyć - nie utrudniać życie i stawać się tym kogo nienawidzimy. przestać się zachowywać jakby cały świat był u ich stóp. powinien być po prostu człowiekiem, który wyciąga pomocną dłoń, kiedy ktoś tego potrzebuje, doradzić czasem potrząsnąć kimś, bo nie dostrzega jak rujnuje sobie życie. wiem, że kościół nie istniałby bez księży, bo musielibyśmy zrezygnować ze wszystkich sakramentów. uważam, że są potrzebni, tylko, że większość z nich zapomniała po co naprawdę została księdzem.

_maalin

Osobiście znam paru księży, którzy nie są skąpi i zachłanni, i troszczą się o wiernych. Znam też takich którzy mogliby słodzić sobie nawzajem całe życie. Ludzie są różni i tego nikt nie zmieni... I w moim przekonaniu osoby duchowne powinny mieć własne rodziny. Gdyby tak było nie mówiono by o molestowaniu przez księży i podobnych rzeczach.

W sprawie Chrystusa i jego potencjalnego związku z kimkolwiek : nie uważam, aby w związku Jezusa i Marii Magdaleny było coś złego. Jeżeli naprawdę byli ze sobą to nie robi to na mnie zbytniego wrażenia, ponieważ Jezus był człowiekiem i rzeczywiście mógł się w kimś zakochać. Miał prawo :) i szczerze nie rozumiem powszechnego oburzenia jakie wywołała książka i film. Przecież miłość to ludzkie odczucie więc nie mogło ominąć Jezusa. A skoro kochał wszystkich ludzi to niby czemu nie mógł trochę więcej miłości skierować do konkretnej osoby??