Filmy z jej udziałem, które mi się podobają, można policzyć na palcach jednej ręki. Jako reżyserka jednak sprawiła się świetnie. Pod jej czujnym okiem powstało coś genialnego. Niesamowita czarna komedia. Wszystko tu działa: od scenariusza po aktorstwo. Mnóstwo tu świetnego humoru, a muzykę dopasowano idealnie pod sceny. Nieraz się można albo zaśmiać albo przestraszyć, a czasem i jedno i drugie jednocześnie. Ciekawie zagrał Ray Liota w ostatniej roli. Sceny z miśkiem przegenialne, dialogi to mistrzostwo świata, ale najlepszy tekst dostał Christian Conery: "My name is Henry and I have f*cking enough!"