W końcu dostajemy dobry kryminał od Netflixa. Co prawda miał świetny materiał źródłowy ale juz nieraz pokazali że nawet wtedy potrafią zepsuć film/serial . Naprawdę dobry casting , oczywiście nie jest idealnie , trafiają sie słabe momenty realizacyjne ale ogólnie mocne 7,5/10 .Polecam i czekam na ekranizację kolejnego tomu
Tak, naprawdę dobry kryminał, no i Kuba Gierszał, ale on jest we wszystkim dobry.
Mam zupełnie odmienne zdanie. Klimat i koloryt świetnej książki - pewnie z uwagi na mały budżet - nie został przeniesiony na ekran.
Do tego infantylizująca obraz muzyka, drewniana gra głównego bohatera, pełna skrótów i skoków, pozszywana grubymi nićmi fabuła... Wyszło źle, a szkoda, bo książka bardzo udana.
Masz syndrom niespełnienia oczekiwań książkowych. Wiesz, oczekiwania prowadzą do zawodu, książka a film to 2 zupełnie inne dzieła, więc ocenij film przez pryzmat filmu. Choć z jednym się zgodzę, że Gierszal jakoś dretwawy w tym filmie .
masz syndrom zadowalania się byle czym ; wiesz, zbyt niskie oczekiwania prowadza do tego, że zadowalamy się byle czym i twórcy widząc to, nie starają się wcale; jeśli film jest na podstawie książki, to nie powinny to być dwa różne dzieła i zawsze, ale to zawsze film, który powstał na podstawie książki ocenia się przez pryzmat pierwowzoru
Nie znam książki, nie czytam też kryminałów, ale oglądam filmy i czasem seriale. Zauważyć można, że współcześnie wiele z nich pod kategorią kryminału jest dramatem, który ma szansę pokazać coś bardziej uniwersalnego, niż "kto zabił" i takie ambicje były widoczne również tu, ale z różnych przyczyn nie wybrzmiały, a szkoda. Wydaje mi się, że przez scenariusz, który bardzo słabo pokazał główną bohaterkę, jednocześnie wracając do niej we wspomnieniach. Ostatecznie był postacią tragiczną, przyciągała mężczyzn przez swoją fizyczność i to zarówno tych złych, jak i powiedzmy, że dobrych. Zarówno jedni, jak i drudzy mieli swoje motywacje, ale próżno szukać ich na ekranie, gdyż całość sprowadzona jest do ogólników. ten najbardziej zły stara się łączyć w sobie Lectera z Frankiem Boothem, co jeszcze sprawia, że jest intrygujący, jakby tylko miał szansę na cokolwiek w scenariuszu. Nawet, jak aktorsko Gierszał i Ostaszewska są w porządku, to ich postacie wydają się bólu neutralne, pozbawione charyzmy. Już dawno nie widziałem oparcia fabuł na tak wątłej energii "prowadzących śledztwo" i często w tych kryminałach zagranicznych jest ciekawy drugi plan, a tu jest nijako. Spodziewałem się też, że bar będzie lokacją ważną dla akcji, a to tylko tło do kilku dialogów. Reżyser ostatecznie nie nadaje całości nic, co można zapamiętać, a wybiera dudnienie skoczną muzyką złożoną z niemal losowo generowanych piosenek, które przez fakt, że są spoza mainstreamu mają pokazać indywidualizm. Jak dla mnie to nie tyle stracony czas, bo bezboleśnie da się to obejrzeć, co nie wzbudzający większych emocji produkt.
Nie zgadzam się z Twoją opinią. Postać grana przez Ostaszewską nie była ani neutralna ani pozbawiona charyzmy. To była postać która zabarwiła akcję swoimi silnymi emocjami genialnie zaprezentowanymi grą aktorską. Mam podobne zdanie na temat gry Zofii Jastrzębskiej która doskonale zagrała postać tragiczną i na atmosferze jaką wytworzyła swoją świetną grą aktorską można było budować z powodzeniem kolejne warstwy tego filmu. Ja osobiście oglądałam film nie bawiąc się w konesera muzyki a sama ona jako taka uważam że dobrze wpisywała się w ogólny klimat filmu Całości nie zapamięta jedynie ktoś kto na film tylko patrzy ale go nie ogląda i nie "czuje" Bardzo dobry polski kryminał i z tego co wiem podobne opinie o nim mają widzowie zagraniczni. To bardzo miła odmiana dla miłośników gatunku i nadzieja na dalsze części równie dobre jak Kolory zła - Czerwień.
Nie zgadzam się. Ostaszewska zaprezentowała swoje klasyczne emploi i daleko tej roli do jej bardziej udanych występów w kinie, czy teatrze. Jastrzębska oprócz urody nie wniosła wiele, bo i wnieść nie mogła, przy pokazywaniu się w zdawkowych scenach. Muzyka była dobrze dobrana, ale to przykład sytuacji, gdy piosenki zastępują ścieżkę dźwiękową i mi to często przeszkadza. Rozumiem - taka moda, ale jest to przesada. Myślę, że za rok już nie będę pamiętał zupełnie tego filmu. Nadrobiłem ostatnio seriale Upadek i Broadchurch, które miewają swoje mielizny (głównie za sprawą przeciągnięć na sezony), ale jednak są wzorcowe dla tego typu autorów, jak tutaj, aby dwa razy zastanowić się, co robię i po co, bo sama forma nie wystarczy. Obejrzałem także "Czerwone pokoje", "Noc 12 października", "Holy Spider", które również pokazują thriller / kryminał od strony zaangażowanego dramatu, ale bez traktowania swoich bohaterów, jak trybiki w scenariuszu, aby zrobić na koniec jakiś naciągany twist. Także nie - ten film to strata czasu.
Zgadzam sie z Iwielem. O wiele lepiej by wyszlo bez tej muzyki, a ten watek z policjantem wygladal dziwnie po prostu. Nie bylo to wyjasnione w ogole
Mam te same odczucia, spierdzielili w Czerwonej serii coś co ma kontynuację w kolejnych seriach. To się nie może udać - Górska, Pająk.
Po tym jak zepsuta została Czerwień ciężko będzie zekranizować kolejne tomy - brak Górskiej, Bilski posiadający dziecko, Pająk współpracujący z przestępcami. Biorąc pod uwagę fabułę kolejnych tomów to się nie może udać a po poziomie Czerwieni lepiej, żeby kolejne części nie powstały.
Niestety muszę się zgodzić. Zrobienie z Pająka przekupnego gliny i zabicie go to zbrodnia.
zwróć uwagę ilu bandziorów w tym filmie zabili antyterroryści, straszna bajka, bo w rzeczywistości by to nie miało miejsca.
Po informacji Netflixa na FB, że będzie ekranizacja kolejnych serii trudno mi sobie wyobrazić co oni tam dadzą, gdzie watek Gorskiej bardzo ważny, skorumpowany Pająk w Czerwonej serii - porażka.
Mi się zdaje, że fakt posiadania dziecka, aby stworzyć jeden dialog w filmie to rzecz, która bardzo ucieszyła scenarzystów, na zasadzie ot dramaturgii. I ostatecznie najmniejszy problem.
Dobry kloc, nawet nie chce mi sie pisać o tych bzdurach w prokuraturze gdzie prokurator mówi do podejrzaneg, ze jest oskarżony hahahaha brak znajomości przebiegu postępowania przygotowawczego u twórcy, a już gość który zabija i jest nietykalny bo ludzie wola zginąć niż go zabić to już ponad moje siły. 4/10 to jest max i to tylko dlatego, że Krucjata to jeszcze gorsze wógno.
Hej, z ciekawości: Prokurator nie może mówić, że ktoś jest oskarżony? To jak to jest w tzw. prawdziwym życiu?
A moim zdaniem nie dał rady. Dialogi sztuczne, brak emocji u glownych bohaterow, muzyka z czapy. Generalnie meczarnia.
Bo skoro Netflix wszędzie pisze, że ekranizacja wspaniałej książki z serii to jednak wymaga się czegoś więcej. Poczytaj książkę i zobaczysz ile z niej tak naprawdę zostało, jedno wielkie nic.
Myślę, że można porównać film do książki na poziomie fabularnym. A idąc tym tokiem rozumowania, to może kiedyś czekać nas ekranizacja książki, gdzie ktoś inny jest mordercą, co oczywiście może budzić sprzeciw tych, co czytali, ale zawsze znajdzie się argument, że to jest film, a książka zostaje książką. Mimo wszystko ktoś ekranizuje coś, a nie wymyśla od podstaw z przyczyny - zakładam - takie, że np. podoba się fabuła i "sam bym tego nie wymyślił", a więc posłużę się książką do napisania scenariusza.
Znam przykład seriali, gdzie przy produkcji w innym kraju mordercą okazał się ktoś inny, więc jak najbardziej da się ;) W dodatku obie wersje były świetne.
Zwłaszcza właśnie casting to jakaś farsa. Widział ktoś kiedyś takiego prokuratora jakby ledwie co skończył liceum? Przecież to karykatura. I te drętwe gadki na najniższym poziomie.
Tak widziałem, prokurator to nie zawsze starszy Pan, a często osoba młoda, nie zawsze w garniturze, trampki i wycierusy nie są niektórym obce.
Dobrze, to niech będzie przynajmniej charyzma. No przecież, gdyby mnie ktoś taki przesłuchiwał, to chyba pozwalałbym sobie na jaja :). Grać prokuratora trzeba umieć. Zobacz tych z komisji śledczych. To są dopiero aktorzy. Aż ciarki przechodzą :).
Moim zdaniem policjant fajtłapowaty, czy zbyt nieopierzony to też punkt wyjścia, ale tutaj to kwestia niedopracowania.
Kiepski strasznie był ten film. Postacie podejmowały głupie wybory dzięki czemu ten się jeszcze jakkolwiek doczłapał do końca. To co się działo z muzyką to jakiś dramat. Połowę f