Oczywiście dla tych którzy wiedzą o co chodzi, czyli maniaków Pulsopodobnych stacji emitujących "filmy, których nie zobaczysz nigdzie indziej" :) Ale o ile w przypadku Animal Attacków zawsze mam wątpliwości czy dany obraz jest z założenia tak słaby, czy w przypadku ciut większego budżetu reżyser potrafiłby staranniej go zrealizować, tak tutaj wątpliwości nie ma żadnych - film jest idiotyczny, bezsensowny, nakręcony z jakością telefonu komórkowego, miejscami żenujący, mówiłem już idiotyczny?, o scenariuszu gorszym niż gdyby go pisał 11latek - i dokładnie taki ma być:) Całość na pierwszy rzut oka wydaje się być czymś w rodzaju parodią filmów Bondowskich, ale poprzez obecność tak znanych aktorów jak Rhys-Davies czy Bruce Payne - ikona b-klasowych sensacyjniaków lat 90' - jak dla mnie obraz ten bardziej wyśmiewał właśnie rozkwit kina półamatorskiego jaki następował z początkiem XXI wieku. Kamera cyfrowa nieźle bowiem w środowisku namieszała, nigdy dotąd dostęp do tworzenia własnych filmów, edycji, nie był tak prosty, reżyserem mógł zostać każdy i wielu próbowało, a "Komando bikini" mogło być dla nich taką małą przestrogą, przesłaniem zawodowców do pół amatorów: "Ej, ludki, super że się w kino bawicie, ale pamiętajcie że my też potrafimy kręcić filmy tak złe że aż dobre" :)
Tak czy owak jeśli odpowiednio się nastawimy to zabawa na tym filmie potrafi być naprawdę przednia, parę żartów jest naprawdę dobrych jak np. pogrzeb tej Helgi, czy dokładnie lali którą włożyli do trumny w zastępstwie prawdziwego ciała, ja polecam:)
(aaa, jeden dość poważny minus, fani kobiecych wdzięków będą rozczarowani, bo nasze tajne agentki trochę mało ciałka pokazywały..:(