PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=850743}

Komando Breitnera

Qu'un sang impur...
2019
5,8 426  ocen
5,8 10 1 426
Komando Breitnera
powrót do forum filmu Komando Breitnera

Byłego żołnierza dopadają cienie przeszłości. Dostaje zadanie - ma odnaleźć na wojnie pewnego człowieka. Oczywiście powrót na wojnę i szukanie duchów to nie wydaje się jakąś super opcją, ale rozmowie z oponentami wkrótce stwierdza, że jednak wyjazd z kraju ładowanie pod nóż rebeliantów śmierć w napalmie to bardzo ciekawy pomysł i brakuje mu tylko biletu na samolot. Zupełnie przypadkiem bilet na samolot właśnie leży na stole.

Pozostaje tylko zebrać drużynę, wiec nasz bohater zbiera wyrzutków różnych ras, przewinień i charakterów. Ot, albo czeka cię, przyjacielu, sąd polowy i czapa, albo idziesz ze mną i raczej żywy nie wrócisz. Jak chcesz to chodź tylko uważaj na miny wokoło.

Nikt nie idzie z własnej woli, każdy ma traumatyczne przeżycia, każdy ma głęboko skrywaną motywację i wie, że to nie będzie zabawa. A w razie walki dobrze jest zginać od kuli od razu, bo przeciwnik - cóż - powiedzmy że delikatnie mówiąc: za tobą mocno nie przepada.

Mocno brutalne kino. Łamanie ludzi fizyczne i psychiczne, młot do traktowania jeńców, nóż i maczeta jako uniwersalne narzędzie rzezi, mordowanie dzieci, torturowanie kobiet, a tam gdzie nóż nie sięga to dosięga kula snajpera. Ale to tylko wierzchnia, brudna część wojny. Głęboko pod spodem jeszcze brudniejszy człowiek. Który zostaje poniżony, wyrzucony poza margines i zamiast nagrody za przelaną krew dostaje baty. Człowiek, zdradzony przez własny kraj, rzucony na piach i z biletem w jedną stronę. Albo się załamujesz, albo stajesz żądnym krwi zwierzęciem. Honor, prawda i sens przestaje istnieć, a liczy się tylko chęć zabijania, która rośnie wraz z z ilością trupów. Zaczynasz sobie zadawać pytania - kim jestem, co robię i czy to co robię ma w ogóle sens.

Oczywiście że nie ma sensu. Ale nie da się już zawrócić z tej ścieżki, wiec pozostaje brnąć dalej z nadzieją że albo zostanie się bohaterem, albo męczennikiem. No chyba że dopadnie cię ktoś za skałą albo trafi bomba, to wtedy nikt się nawet nie dowie że kiedykolwiek istniałeś.

Zgroza, zgroza, zgroza...