To jeden z tych filmów, które są niemal tak złe, że aż dobre. Umówmy się - jest rok 1995 i takie efekty, jak w tym filmie spotyka się raczej tylko w tanich animal attack movies. Komary wyglądają naprawdę zabawnie - szczególnie kiedy widzimy je z oddali i gdy lecą całą chmarą. Z przybliżenia wyglądają już całkiem przyzwoicie.

Ogólnie to "Mosquito" jest jednym z tych tanich "horrorków" wręcz pozbawionych fabuły, stawiających tylko i wyłącznie na akcję i obsadą, która nie potrafi wykreować choćby jednej ciekawszej postaci. Fabułę można sprowadzić do trzech słów: kosmos, mutacja, komary. Naprawdę nie trzeba niczego dodawać. Niektóre postaci są zagrane w irytujący sposób, a główni bohaterzy to stereotypowe sylwetki znane nam już z tego typu filmów sprzed kilkudziesięciu lat.

Przynajmniej akcja stoi na przyzwoitym poziomie. Pełna typowych b-klasowych zagrywek, ale za to jakże pocieszna. Oczywiście zakończenie jest głupkowate i naiwne, ale w sumie cały ten film jest taki. Myślę, że wszystko zależy od tego, czego wymagasz od takich filmów jak ten. Ja widziałem i lepsze i gorsze filmy z cyklu animal attack. Choćby 20 lat temu powstał "The Food of the Gods" z efektami, które właściwie nie ustępują tym z dużo nowszych "Komarów" i ciekawszą fabułą i to ten film prędzej mógł bym polecić. Ale dla każdego coś dobrego.

Moja ocena: 4/10.