PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10036103}

Kompletnie nieznany

A Complete Unknown
2024
6,7 18 tys. ocen
6,7 10 1 17601
6,5 60 krytyków
Kompletnie nieznany
powrót do forum filmu Kompletnie nieznany

Z takiego starego niszowego filmu o superbohaterah "Watchmen" z 2009 roku - kawałek się nazywa "Times they are a-changin" i fajny.
Poza tym jednym kawałkiem to ogólnie bardzo słąby muzyk a bardzo słabą muzyką, ale to jedno mu wyszło - nie wiem czy na tyle, żeby robić mu biografię, ale dobry kawałek miodzio.

NieMamSwojegoZdania

No ciężko, żeby komuś o Twoich preferencjach estetycznych oraz intelektualnych Dylan zaimponował. Jednak fajnie, że Cię striggerowało. XD

malazlosnica27

A to jakie ja mam preferencje estetyczne i jakie intelektualne?

malazlosnica27

Ludzie, nie karmcie trolla...

ocenił(a) film na 6
NieMamSwojegoZdania

Na boga skasuj to i usuń konto!!!

jose_mourinho88

Doradził neonazista. Podziękuję.

ocenił(a) film na 6
NieMamSwojegoZdania

neonazista XD dobre dobre, uśmiałem sie

jose_mourinho88

Przychodzi mi na myśl o odpowiedzi tylko 14 słów, którymi mógłbym to spuentować.

NieMamSwojegoZdania

Czy muzyk słaby i czy tworzył słabą muzykę to kwestia gustu, ale to jedna z najbardziej znanych i szanowanych postaci w historii muzyki rozrywkowej, więc na film zasługuje, jeżeli w ogóle zasługuje ktokolwiek.

kaymann

Taylor Swift zasługiwała i zasługuje na jeszcze nie jeden. Jest trochę prawdziwych ikon muzyki.

NieMamSwojegoZdania

Swojego komentarza nie widzę więc piszę ponownie. Dla mnie Taylor jest podrzędną gwiazdeczką która nie nagrywa niczego ciekawego, ale rozumiem, że Ty możesz uważać inaczej. Ale w historii muzyki Bob jest postacią o wiele bardziej znaczącą.

NieMamSwojegoZdania

Jak mawiał inny słaby muzyk, niejaki Frank Zappa: Głupota ma pewien urok, ignorancja nie

sebastian_lewocki

Ja wiem? Bobby Brown był całkiem fantastyczny, prawdziwy amerykański sen. Absolutnie uroczy.
Poza Bobbym Brownem Zappa słaby

użytkownik usunięty
NieMamSwojegoZdania

O dzisasie slodki Dylan I Zappa slaby... i jeszcze obok dwoch legend, ktore zmienily bieg muzyki postawiona mini gwiazdeczka. Brak mi slów.

Niech będzie, że mieli jakiś wpływ na bieg muzyki, ale na spotify nie znalazłem prawie nic dobrego co by zrobili.
Zappa +1 za Bobby Brown
Dylan +1 za wspomniany wcześniej kawałek
No i tyle. Gwiazdy z jednym dobrym kawałkiem.
To co jeszcze nieźle wyszło Zappie to Steve Vai, ale nie da się słuchać więcej niż jednej solówki chłopa na raz, bo trwa zazwyczaj całą płytę.

NieMamSwojegoZdania

dobry troll

ocenił(a) film na 9
NieMamSwojegoZdania

Jednak forum filmwebu jest nieskończoną kopalnią idiotów.

metdudek

Też mam takie wrażenie. Odpisują mi jakieś dziwne czasem

ocenił(a) film na 8
NieMamSwojegoZdania

Cóż, jesteś pewnie młodym facetem który słucha rapu albo disco polo. Prócz Elvisa, Beatlesów i Dylana niewiel gwiazd zmieniło muzykę. Elvis pierwszy przybliżył białym czarną muzykę czyli rock and rolla, Beatlesi zmienili WSZYSTKO, tu nie będę się rozpisywał, Bob wzniósł poetykę folku, popa i rocka na makdymalne wyzyny. I zgoda, wielkich przebojowych numerów miał niewiele, tworzył przede wszystkim piękne teksty, muzyka była uzupełnieniem. Like a rolling stone, baby Blue, tamburynem man, blowin on the win i jeszcze kilka innych. Nie miał jak tak słucha się go dzisiaj rąk zdolnego producenta jak Beatlesi który przozobilby jego muzę ciekawsza aranżacją. Blowin in the win mogłoby br mieć jak Yesterday z np kwartetem smyczkowym. Bob nie przyklasal

ocenił(a) film na 8
NieMamSwojegoZdania

Cóż, jesteś pewnie młodym facetem który słucha rapu albo disco polo. Prócz Elvisa, Beatlesów i Dylana niewiel gwiazd zmieniło muzykę. Elvis pierwszy przybliżył białym czarną muzykę czyli rock and rolla, Beatlesi zmienili WSZYSTKO, tu nie będę się rozpisywał, Bob wzniósł poetykę folku, popa i rocka na makdymalne wyzyny. I zgoda, wielkich przebojowych numerów miał niewiele, tworzył przede wszystkim piękne teksty, muzyka była uzupełnieniem. Like a rolling stone, baby Blue, tamburynem man, blowin on the win i jeszcze kilka innych. Nie miał jak tak słucha się go dzisiaj rąk zdolnego producenta jak Beatlesi który przozobilby jego muzę ciekawsza aranżacją. Blowin in the win mogłoby br mieć jak Yesterday z np kwartetem smyczkowym. Bob nie przyklasal

ocenił(a) film na 8
ryssiook

nie przykładał wagi do aranżacji. Jego największy przebój wspaniale urozmaicił Al Kooper swoim organami, co widać także na filmie, gdy Bob słyszy te akordy i uśmiecha się

ryssiook

Beatlesi to ten pierwszy boysband w historii nagrywanej muzyki? To ja podziękuję.

NieMamSwojegoZdania

Wróć do Zenka Martyniuka i Taylor Swift. I bron Boże nie włączaj żadnej płyty z jazzem czy bluesem (o muzyce klasycznej nawet nie wspominam), bo Ci mózg eksploduje, a tego byśmy nie chcieli.

Janhalb

Beatlesi to nie jazz czy blues (dla tych którzy nie wiedzą jazz to właściwie 50% nagranej muzyki, a cały blues to właściwie jeden kawałek grany w kółko w różnych aranżacjach).
Beatlesi to archaiczny odpowiednik kpopu, grany na poziomie złożoności disco polo, jeżeli nie mniej.
Taylor Swift przy Beatlesach to jak Pantera przy Nickleback.

NieMamSwojegoZdania

Ależ oczywiście. Skoro TY tak mówisz, to po prostu MUSI być prawda.

To jednak fascynujące, tak się przyglądać wpisom kogoś, kto nawet szczątkowo nie zdaje sobie sprawy z tego, JAK BARDZO robi z siebie idiotę :-)

No chyba, że po prostu trollujesz licząc na wywołanie gównoburzy… Co skądinąd też by o Tobie fatalnie świadczyło, choć w inny sposób.

Jak mawiali starożytni – „…jak nie stanie – d… z tyłu”.

Janhalb

Brakuje Ci argumentu na prawdę którą napisałem.

NieMamSwojegoZdania

Chłopcze, są dokładnie dwie możliwości.

Pierwsza - że jesteś kompletnym ignorantem nie tylko nie mającym pojęcia o muzyce, ale nawet nie rozumiejącym, o co w niej chodzi.

Druga - że jesteś trollem, którego bawi fakt, że ludzie się burzą na bzdury, które wypisuje.

I w OBU przypadkach nie widzę najmniejszego sensu dalszej dyskusji. Jeśli odczuwasz głęboką potrzebę posiadania ostatniego słowa - nie krępuj się i napisz coś jeszcze. Ja już tego raczej nie przeczytam, bo i po co.

Bez odbioru.

Janhalb

Nie dodało mojego komentarza. Coś się skraszowało - jeszcze raz.
Mogę się zgodzić, że przesadziłem z Jazzem - to około 15% całej zarejestrowanej muzyki. Jednak jak spojrzeć na historię to w latach 30-40-50 to właściwie dominujący gatunek (choćby Sinatra, Bing Crosby, The Andrews Sisters itd.) poza Country i gównianym starym rock and rolem w 50-tych który swoją drogą czerpał z Jazzu garściami.
Z Jazzu wywodzi się cały Hip-Hop - pierwszy Hip-Hop to gadanie do Jazzu - potem to powielali i już mało kto wie, że właściwie nadal robi Jazz. To samo rock - choćby Zeppelini to przesterowany jazz na nielegalnych substancjach.
Akordy rozszerzone o siódemki, swingujące rytmy czy tworzenie oparte na improwizacji to coś tak powszechnego w muzyce, że właściwie można powiedzieć, że blisko połowa wywodzi się niemal bezpośrednio z Jazzu.
Za to The Beatles to pierwszy Boysband - i to słaby.

ocenił(a) film na 8
NieMamSwojegoZdania

Jesteś gigant muzyki. Puść sobie tego boysbandu "Strawberry Fields Forever, While My guitar gently weeps, Tomorrow Never knows, Eleanor Rigby lub Something. Spróbuj, głupoty zawsze można się pozbyć...

ryssiook

Masz Lenora w avatarze.
Może Ty posłuchaj sobie całego "Please Please Me" a na dokładkę jeżeli będzie mało jeszcze "With The Beatles", chociaż nawet płyta "Yellow Submarine" to najbardziej boysbandowy paździerz jaki znam.
Poza momentami kiedy Lenor ćpał kwas i komunizm pod wpływem których coś ruszało, to 100% boysband.

ocenił(a) film na 8
NieMamSwojegoZdania

Nie ma takiej płyty jak "Yellow submarine", może dorwałeś jakąś składankę z animowanego filmu. Dwie pierwsze płyty, które wymieniłeś zdefiniowały wczesnego rock and rolla, z którego wzięła się Beatlemania, szkoda gadać z Tobą.gdy wstawiasz bzdury babiarza o komunizmie :) zostan pzy swoim disco polo i Martuniuku

ryssiook

Jest bo mam fizyczny egzemplarz - powiedz jemu, że go nie ma, ale w razie wątpliwości zlinkuje CI pierwsze z brzegu źródło:
https://en.wikipedia.org/wiki/Yellow_Submarine_(album)

ocenił(a) film na 8
NieMamSwojegoZdania

To niestety nie jest edycyjny album zespołu, czyli wydany za jego zgodą. To soundtrack z animowanego filmu, który zresztą choć z jego  piosenkami, powstał bez udziału zespołu. Albumów czy LP z muzyką The Beatles powstałych bez ich udziału, czyli zaplanowanego jest bez liku. Album YS to muzyka z filmu plus instrumentalne utwory orkiestrowe producenta zespołu. Odcinanie kuponów. Poza tym tam jest genialna muzyka zespołu. Dwa pierwsze albumy, z których pierwszy został nagrany w ciągu 1 dnia (1 sesja) to kamień milowy muzyki rockowej ;) Bez odzewu. Beatlesi mają tyle wspólnego z boysbandami, że i tam i tu nie ma kobiet.

ryssiook

Ok, ten psycholski argument. To pełnoprawny album. A co do boysbandowości - cztery chłopaki, ładne buzie, piski fanek, marketingowa maszynka. Przypomina mi się teledysk Nirvany do "In Bloom", ale potem przypominają mi się faktyczne teledyski i występy The Beatles - nie ma czego przerysowywać - 1:1 boysband. Kpop pełną parą.

ryssiook

Generalnie się z nim nie zgadzam, ale w kwestii boysbandu na rację. Toć do połowy lat 60tych Bitle nie grali nic odkrywczego. Skoczna, radosna, melodyjna muzyka. Ich zaletą wtedy było przywrócenie do mainstreamu gitarowego grania i pokazanie ówczesnej młodzieży, że istnieje coś innego niż muzyka ich rodziców czy wymagający jazz. Dopiero od Rubber Soul tak naprawdę się rozwinęli. Wcześniej to typowa muzyka przynależna do tamtego okresu, czyli jednym słowem archaiczna. Nikt się nie odwoływał do wczesnych Beatlesów. Czarni bluesmani grali dużo ciekawsze rzeczy niż oni na pierwszych pięciu albumach. Nie ma co bić pokłonów przed całą twórczością czwórki z Liverpoolu. No chyba, że jest się totalnie bezkrytycznym.

Debiut nie został nagrany w ciągu jednego dnia. To mit. Cztery utwory powstały jeszcze w 1962 roku, a kilka dni po właściwej sesji George Martin dograł partie instrumentów klawiszowych. 

ocenił(a) film na 8
mariooks1945

http://fab4-thebeatles.blogspot.com/2013/03/50-ta-rocznica-premiery-please-pleas e.html . Marin nie dogrywał żadneych aprii, wskoczt tam na blog, poczyatj o sesji, utworach, zresztą o kazdym utworze czy albumie zespołu. Trudno mi korespondować z takim tekstem, bzdura za bzdurą. Od Rubber Soul zaczęła się inna epoka, psychodelia itd. Pierwszymi albumami Beatlesi naznaczyli kierunek rock and rolla, choć adaprowali wtedy czarnego, stąd mnóstwo coverów Berry'ego, Little Richardsa itd. Zdobywając Amerykę w lutym 1964 wyznaczyli standardy, w którą stronę ma iść muzyka. Przyznają to i Dylan i członkowie Led Zeppelin i tysiące muzyków, jak Springsteen, Sting, Tom Petty, którzy zostali muzykami dzięki Beatlesom. Hm... Beatlemania była rzeczywiście szalona, Beatlesi byli rzeczywiście chłopcami. Nazwijmy też boysbandem Led Zeppelin, Stonesów, Kinks i inne zeespoły, bo wszedzie tam byli łądni chłopcy, fani szaleli z nimi, nie było w nich kobiet. Dla mnie boysband to to grupa wokalistów jak Backsstreet Bopys, Westlife, N'Sync, tam tylko śpiewają... Dobra, zostawiam ten wątek. Szkoda czasu i emocji... ;)

ryssiook

Rozumiem. Zawsze warto wymienić poglądy. Ważne, by w dyskusji móc się odnieść nie tylko do naszych wrażeń i emocji, ale do obiektywnych argumentów. W mojej poprzedniej wypowiedzi chodziło mi o to, iż w pierwszej połowie działalnosci zespół ewidentnie przedstawiał obraz współczesnych boysbandów. Mieli chwytliwe, rozpoznawalne melodie, jednak to George Martin i jego talent do pracy w studiu i produkcji sprawił, iż są cenieni bardziej niż wiele ówczesnych kapel. Nieprawdą jest natomiast częste stwierdzenie, że wymyślili wszystkie odmiany rocka i bez nich muzyka zatrzymałaby się na latach 50tych. Potrafili skorzystać z pomysłów innych, twórczo przetwarzając to w studiu na etapie produkcji. Na etapie kompozycji nie było to nic nowatorskiego. Nawet kompozycja We Can't Work It Out to tak naprawdę dwa utwory połączone w jeden. Revolution 9 i prawdopodobnie Carnival Of Light to próba stworzenia czegoś awangardowego, niemniej na tle innych dokonań rockowej awangardy niezbyt udana. Nie wspominając o poważnej awangardzie. Wystarczy wspomnieć choćby The Mothers Of Invention, Velvet Underground, Magmę czy The Byrds (w ostatnim przypadku wpływy muzyki hindustańskiej i jazzu oraz atonalność). W gatunkach takich jak folk, psychodelia, blues rock i hard rock wyprzedzili ich inni, a oni na tym skorzystali. Kończąc wywód, Bogusław Schaeffer również określił ich początkowy okres mianem bardzo przeciętnego, choć docenił późniejsze zaangażowane teksty. W sieci jest także obszerny esej autorstwa Piero Scaruffiego. Pozdrawiam.