Tytułem wstępu chciałabym zaznaczyć, że od lat śledzę karierę Timothée Chalameta i kibicuję mu wiernie, ponieważ widzę w nim potencjał, ale również doceniam ciężką pracę, jaką wkłada w każdą z granych ról. Jeśli chodzi natomiast o postać Boba Dylana, którą aktor i reżyser chcą nam przybliżyć w tym filmie, mam mieszane odczucia, ponieważ wiem, jak ogromny wpływ miała i nadal ma twórczość Dylana na kulturę i sztukę, a jako literaturoznawca cenię jego dorobek, który został uhonorowany bezprecedensową literacką nagrodą Nobla dla autora tekstów piosenek. Znam jego piosenki z niezliczonych wspaniałych coverów, natomiast śpiew samego Boba zawsze brzmiał dla mnie jak beczenie owcy, więc trudno mi było słuchać go dla przyjemności. Timothée spędził pięć lat przygotowując się do tej roli. Czy podołał zadaniu?
więcej