W połowie filmu znałem zakończenie, tylko za dobre aktorstwo daję 6, bo fabułę oceniam na 2.
Podziwiam.Historia-nie mordobicia i mordu-spływających krwią-nie bierze;co?Albo..braku ''latających facetów'' w tytanowych kombinezonach ''mogących wszystko''? Ani kryminał,ani nic podobnego-tylko film PSYCHOLOGICZNY;jakim bezbronnym;jaką bezbronną ofiarą potrafi stać się człowiek-konserwatysta;odludek;''bez śmiałości do kobiet'';jak łatwo wykorzystać najszlachetniejsze ludzkie uczucia,jakimi obdarzył Goldman tę..nikczemną pindę..To film..dla Was wyraźnie niezrozumiały..Przykre..No i..przykre,że na futbolu znacie się dokładnie tyle,co..nasi piłkarze! TA gra..''główkowania'' wymaga jedynie przy strzałach główką..Tyle też..używacie swoich ''główek'' przy oglądaniu i zrozumieniu filmów..Cel Tuska-osiągnięty;Polak intelektem-nie ma prawa wznieść się ponad murawę boiska;telebim;piwo-lub jego sześciopak..Może i nastolatek,który d...cy,co się rusza-w toalecie sobotniej dyskoteki-faktycznie ..już od czołówki filmu :-) będzie wiedział,że ''film jest o ewidentnym wyrolowaniu starego głupca'';ale..najwidoiczniej nie zauważy,że to NIE O TYM mówi Tornatore-i-jak ktoś tu słusznie zauważył-Goldman w pustym swoim sezamie z obrazami-to nie jest KLUCZOWA;ostateczna wisienka z niezaprzeczalnie smakowitego tortu-tego filmu.
Oldman, a nie Goldman ;-) To nazwisko wydało mi się bardzo symboliczne. Wciąż nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Tornatore chciał zwrócić uwagę widza na to, że takim Oldmanem, oszalałym z miłości starym durniem, może stać się każdy starszy mężczyzna.
Poza tym, zgadzam się z Twoją opinią, mimo iż postanowiłeś nie przebierać w słowach.
Pozdrawiam;>
To ja dla odmiany coś o filmie :) Moje odczucia są podobne. Może nie kadr po kadrze ale od połowy filmu wiedziałam jak z grubsza się zakończy i co w trawie piszczy. Niestety nie wynika to z mojego nadprzeciętnego szóstego zmysłu i umiejętności czytania w myślach, a jedynie z dziur w scenariuszu i aż żal pisać, z niedopracowań Tornatore. Szkoda, no jasne. Oczywiście że gra aktorska na wspaniałym poziomie bo w końcu mamy zaszczyt oglądania Geoffrey Rusha, natomiast Sylwia Hoeks, mimo, że nie było zbyt wielu okazji, to jest dopiero pożal się boże gra aktorska.
Ja dla odmiany :-) stwierdzam, że nieistotne jest (akurat w przypadku tego filmu) po jakim czasie rozstrzygniemy kto, kiedy po co i dlaczego... W tym filmie istotniejsze są inne elementy. Przede wszystkim tematyka, nie obejrzałem jeszcze filmu o tego typu bohaterze, który jest koneserem i znawcą dzieł sztuki. (Delikatną analogię jedynie w początkowej fazie filmu dostrzegłem między "Dzięwiątymi Wrotami" Polańskiego, gdzie bohaterem jest znawca starych drogocennych książek - Corso) ale to jedyne podobieństwo... Mam nadzieję, że nie wykażę się słabą znajomością kinematografii, jeśli orzeknę, że film jest pionierski w swojej tematyce. To jedno... Po wtóre gra aktorska jest przekonująca i powoduje zaintrygowanie filmem, muzyka, przedstawienie stosunku do sztuki, pietyzm z jakim Virgil traktuje otaczające go dzieła. Wszystkie te elementy sprawiają, że oglądamy niesamowicie klimatyczny film...
to jest film jednego aktora. Cały klimat tworzy tutaj Rush. To jego nieporadność, taka dzika chęć poznania, zapatrzenie w dzieło sztuki prowadziło mnie przez każdą pojedynczą minutę. I choćby nie wiem, jak przewidywalne to było (a było, że aż boli), to zgadzam się z Wami - nie o sedno intrygi tu chodziło. A o niewiarygodną chęć zdjęcia rękawiczek, choć tak bardzo się boisz..
W połowie twojego pierwszego postu znałem zakończenie wszystkich twoich postów i tylko za twoje aktorstwo naturszczyka daję 6 ,a scenariusz i fabułę 2. Ten film ,to nie jest guma do żucia dla oczu jak Transformers.
Matrix, mistyfikacja,parodia życia jako takiego.I gdy uczucie w najczystszej postaci odłącza nam ten kabel z tyłu głowy,pojawia się jedyny i prawdziwy dla każdego z nas złodziej...czas.
Zastanawiam się tylko dlaczego Robert Złota raczka, tak się patrzył na Claire stojąc za posągiem, bardzo to zmyliło, bo jego spojrzenie mówiło o tym, że również się w niej zakochał zwłaszcza że później jego dziewczyna Sarah mówiła - "on cały czas mówi o Claire". Jest to również dowód na to, że Sarah nie była wciągnieta w to kłamstwo.
Nie zrozumiałam mechanizmu z Fredem dozorcą - jaką on miał tam rolę, budował windę dla inwalidki.