Porównywanie tego filmu z Eagle Eye to nieporozumienie, temat niby podobny, ale oglądając Echelon Conspiracy miałem wrażenie że oglądam produkcję niskobudżetową, słaba gra aktorska (oprócz Rhamesa), film przewidywalny, jak dla mnie ten film to dno.
Możliwy SPOJLER!!!
Skopiować co najwyżej średni film jakim (w mojej ocenie) jest "Eagle Eye" w tak nieudolny jeszcze sposób to prawdziwa sztuka... Zgadzam się ze wszystkimi zarzutami co do tego filmu. Ludzie, którzy stworzyli scenariusz do tego filmu, musieli go pisać na przerwie pomiędzy lekcjami w szkole i to jeszcze na kolanie... Film po prostu poraża schematami (jak zwykle kobieta, której misją było pilnowanie głównego bohatera, na końcu się w nim zakochuje...), paraliżuje widzów aktorstwem (przede wszystkim Shane West, któremu najzwyczajniej w świecie brakuje krzty talentu) i doprowadza do wściekłości z każdą minutą. Film niczym nie wybija się ponad bycie gniotem. Co do muzyki... Była tam w ogóle muzyka? Jakakolwiek? O czym ja tak właściwie piszę? Przecież ja już nawet nie pamiętam, że oglądałem tego gniota :p.
Odradzam! 2/10