Ja oderałem to tak, że jest nim główny bohater. W scenie gdy Trepek(koles w różowej bluzce) zostaje wrzucony pod pociąg, bohater nie patrzy na twarz mordercy, jakby bał się poznać prawdę.
A moim zdaniem morderca jest zwykłym mordercą i nie ma żadnego związku z Bulcsu poza miejscem zamieszkania. Nie uwazam tez, ze snem bylo spotkanie z zakapturzonym w jego norce. Po prostu - jest sobie Bulcsu i jest drugi pan, moj ulubiony bohater (zaraz po tym "spokojnym" kontrolerze który zabil pasażera za to ze ten go uderzyl i miał już dość), którego pasją jest wpychanie ludzi pod pociągi. Troszkę dziwne, ale jak i caly film - dlatego jest taki dobry...
Jeśli zakapturzoną postacią miałaby być konkretna osoba, reżyser
pokazałby kim ona jest. To, ze przez cały film nie widać jej twarzy i ze
(jak widać po dyskusjach) trudno rostrzygnac kim ta postać jest,
znaczy, ze zakapturzony to symbol. Ja sklaniam się do tezy, ze to zła
strona głównego bochatera. Nie jego jako mordercy, ale jego słabości,
lęków (przed przegrana, o czym otwarcie powiedział dawnemu
wspolnikowi, przed wyjsciem). Dopiero kiedy sam pokonuje postać,
może wyjść na powierzchnie.
Zakapturzona postać od razu skojarzyla mi się z Cieniem, postacią z
książki Ursuli K. Le Guin ,,Czarnoksieznik z archipelagu". Główny
bochater powieści, młody mag, uzywajac mocy nad ktorymi nie ma
wladzy wyzwala cień, postać przed którą ucieka. Dopiero pod koniec
książki stacza z nią bitwę, podczas której cień zostaje ,,wchloniety"
przez czarodzieja i przez to pokonany. Interpretacja jest taka, ze cień
to ciemna strona osobowości maga. Walczy z nią, ale dopiero kiedy ją
akceptuje (spaja się z nią) wygrywa. podczas oglądania filmu, bylam
przekonana ze zakapturzona postać to cień. Idlatego po obejrzeniu
Kotrolerów z klasą, cały czas nazywalam tego człowieka (?) cieniem.
Zresztą patrząc na spis aktorów, jest aktor grający Cienia własnie.
Taka interpretacja nie kłóci się tez bardzo z tym, ze to główny
bochater był mordercą. W obu teoriach zakłada się, ze on nie chciał
się do czegoś przyznać, czegoś w sobie zaakceptować. Ale moim
zdaniem nie ma rozdwojenia jazni, nie jest chory psychicznie.
A ja mysle ze mordercy tak naprawde nie ma! Czy widac w ktorejs scenie jak kogos wpycha pod pociag? Wepchniecia Trekka (czy jak mu tam) widzimy z perspektywy Bulscu, a jemu wierzyc nie mozemy jesli zalozymy ze morderca istnieje tylko w jego wyobrazni i jest jego alter ego. Na video z tej smierci wyglada jakby chlopak sam wskoczyl pod pociag. Nieumyslnie rzecz jasna, tylko uciekajac przed Bulscu chcial przeskoczyc na drugi peron albo cos w tym stylu. Pierwsza ofiara, czyli kobieta "po spozyciu" - niewiele trzeba zeby wpasc w takim stanie pod pociag. Drugi koles dla mnie wygladal jakby sam chcial wskoczyc, problemy w pracy czy domu- typowy samoboj. Sen Bulscu jak czolga sie zwezajacym tunelem, coraz ciasniej a na koncu drogi Bulscu - zabojca, to jego narastajace problemy, czyli jeszcze troche i skonczysz źle moj panie. No i na koncu oczyszczajacy "wyscig z cieniem" i powrot z kobieta zycia na łono swiata nadziemnego :)
Świetnie się czyta te "gdybania", sama odebrałam film bardziej emocjonalnie i wizualnie (te światła w metrze, wow!!!), nie zastanawiając się zbytnio nad logiką dzieła. Podoba mi się pomysł z czyśćcem i choć główny bohater szalenie przypadł mi do gustu to on może być zabójcą. A może ptylko walczy ze złem i dzięki temu może wyjść na zewnątrz? Bo gdyby to on zabijał, czy wyszedłby z podziemia bezkarnie?
zauwazcie ze jak morderca wjezdza ruchomymi schodami na dól zeby kolesia wrzucic to sa pokazane jego rece na której widnieja tatuaze, wiec to nie mógl byc Bulcsu
a do tego ma inny kolor kaptura, morderca ma czarny a Bulcsu czerwony. Rezyser daje nam tu troche wyobrazni, np morderca moze byc pracownik metra którego widzi bulcsu jak robi cos przy torach gdy idzie do wujka Beli, jest taki moment kiedy ten pracownik w specyficzny sposób odwraca glowe, wiec jako zabójce mozna i jego sadzic
ja znam prawidlowa odpowiedz! morderca nie jest ani Bulcsu ani ten szef z blizna na twarzy tylko jak to juz ktos wczesniej powiedzial morderca jest zwyklym morderca. wystarczy spojrzec po obsadzie, otoz morderce (cień) gral niejaki Gyozo Szabo i z obsady wynika ze aktor ten wcielil sie tylko w jedna postac, morderce (shadow - cien).
Gdyby morderca mial byc np Bulcsu wtedy w obsadzie by bylo napisane ze shadow'a gra ten sam aktor co Bulcsu, czyli Sándor Csányi.
Kiedyś czytałam wywiad z Lynchem... i on powiedział, że nie wie o co mu chodzi w filmach i cieszą go interpretacje widzów. Jeśli uważacie, że ten film jest naszpikowany symboliką to polecam Herzoga i Kieślowskiego do edukacji. A mordercą jest i Gonzo, Bulcuscu i każdy kto nam się nawinie. To nie lekcja polskiego i pytanie nie brzmi : "Co poeta miał na myśli", tylko jak jak to odczuwam.
he sam nie wiem do końca jak zinterpretować niektóre sceny ale he buko przemysl jeszxcze raz to co napisales
ja uważam, ze filmm jest jedną wielką metaforą, symbolem, ciężko to określić. W każdym razie zgadzam się, że morderca to alter ego bohatera. Bohater umiera na koniec - ciekawa teza
tylko zastanawiam się czy jakies znaczenie ma tutaj rozmowa z Belą. Czy ta postać może być też jakimś symbolem
Myślę, że zanim odpowiemy sobie na pytanie kto był morderca, które wydaje się kluczowe, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie czy to metro , kontrolerzy to rzeczywistość, czy tylko jakas metafora. Ja bym nie był tak jak niektórzy, bardzo stanowczy w swoich opiniach, ale miło poczytać co ludzie sądzą. Tak na prawdę w 100% film rozumie reżyser i tyle, a my nie mamy monopolu na rozumienie
ładne zdanie o tym monopolu
Ja nei jestem przekonana, czy sam reżyser jest przekonany w 100% :D
hahaha, a kto powiedział, że jednej postaci nie może zagrać kilku aktorów na raz? To tak, jakby interpretować poezję tylko pod kątem życiorysu autora :) Człowiek ma różne oblicza (oczywiście metaforyczne). Według mnie metro to dusza Bulcsu, w której błąka się zły duch. Główny bohater musi go zniszczyć, aby wydostać się na powierzchnię (światło, powietrze, wolność). Może jest martwy i idzie ze swoim aniołem do nieba, albo po prostu pokonuje demony i może wrócić do normalnego świata.
Hmmm... mordercą nie jest Bulscu. Schował się przed światem ze strachu, a nie dlatego, że jest mordercą:). Trzeba zwrócić uwagę na buty mordercy. Są inne od tych głównego bohatera:)
"wystarczy spojrzec po obsadzie, otoz morderce (cień) gral niejaki Gyozo Szabo i z obsady wynika ze aktor ten wcielil sie tylko w jedna postac, morderce (shadow - cien)."
komentuje wypowiedz tą gdyż jest ona calkowicie bez sensu.
W takich filmach alter ego i tego typu sprawy nie musi grac jeden aktor !!! czlowieku!
proponuję pooglądac trochę Dawida Lyncha !!!
jak dla mnie to morderca jest zmaterializowany strach glownego bohatera. strach przed swiatem, starch przed zyciem i odpowiedzialnoscia, z ktorego powodu zostal kontrolerem i zaszyl sie w metrze. kiedy go pokonal wyszedl na zewnatrz
A moim zdaniem morderca nie był człowiekiem w dosłownym tego słowa znaczeniu-był to anioł śmierci, istota nadprzyrodzona niewidzialna dla ludzi, popychająca ich w objęcia śmierci... mamy więc pijaną kobitę (ofiara wypadku), samobujcę i chłopaka, który zginął przypadkiem (to tłumaczy, czemu główny bohaer nie patrzy mordercy w oczy-kto chciałby spojżeć śmierci w twarz??).
Spytacie, co z finałowym pościgiem?? Otóż bohater rzuca wyzwanie przeznaczeniu-albo zginie, albo przełamie swój lęk i wyjdzie z metra... uciekając przed pociągiem, uciekał również (walczyl przy okazji) ze śmiercią... natomiast jego sen można potraktować jako proroctwo...
Choć, patrząc z innej strony (globalnie), reżyser mógł tak napraqwdę nie wiedzieć, kto mordował ludzi... wprowadził taki wątek tylko po to, żebyśmy mieli się nad czym zastanawiać...
...no właśnie..."żebyśmy mieli sie na czym zastanawiać"...
Film "Kontroll" znaczy dla widza tak wiele, że widz pragnie dociec, do wszystkiego co scenarzysta,reżyser i operator chcieli powiedzieć...
A chcieli powiedzieć bardzo wiele i udało im się to...
Mowili o bolu, rozdarciu, milości, przyjaźni, złości, gniewie...i wielu innych emocjach, uczuciach, a opowidali to tak, by historia stała się piękna i udało im sie to....
Film zostanie w naszych głowach na długo, bo twórcy tego pragnęli i udało im się to....
Niektórych cieszy tylko fakt ogladania, ale ten film daje znacznie więcej...bo udał im się.
Zabawnie jest obejrzeć ponownie film, wejść na filmweb i przeczytać słowa napisane przez siebie 3,5 roku temu (w czasach gdy robiłem byki w słowie "samobójca")... cóż, przez ostatnie lata widziałem ten film z 10 razy i jedyny wniosek do jakiego doszedłem jest taki: nie warto dochodzić do żadnego wniosku... czy mordercą jest ten czy tamten - co za różnica? I tak się tego nie dowiemy, nie jestem zresztą pewny czy wie to nawet reżyser... i niech tak zostanie :)
Oczywiście, że to Bulcus jest mordercą!!! A gość w kapturze to ciemna strona jego osobowości. Moim zdaniem Bulcus schodzi pod ziemie i przestaje wracać do domu właśnie po to, by się przed nim ukryć - dlatego jest tak przerażony, gdy widzi go skulonego w tej dziurze w metrze. A ta panna, wydaje mi się, ma symbolizować dobro, które na końcu filmu tryumfuje i pomaga Bulcusowi wrócić "na powierzchnie". Ta ostatnia scena, w której biegną tunelem to walka Bulcusa ze złem, które w nim siedzi. Wygrywa, i tym samym zabija zło, a dobro wtedy już na niego czeka.
...ja mam watpliwosci...obejrzycie film jeszcze raz...stroje sie roznily...facet w kapturze mial dligi plaszcz:)))i inne buty...(matrensy 8 dziurek)........ale mimo tych roznic wersja ze to bulcus jest mozliwa....
Ja twierdzę, że to nie on był mordercą, ale moje alter ego uważa, że to jednak on.
Zwóćmy uwagę jak główny bohter musiał się natrudzić, by wogóle ujrzeć cienia. Droga, która do niego prowadzi robi się coraz węższa. Nie każdy znajdzie w sobie tyle siły by się przez nią przecisnąć.
cytat z rozmowy z Nimródem Antalem (reżyserem filmu "Kontrolerzy") z Gazety Studenckiej :
"(...)GS: Czy zgodziłbyś się z interpretacją, że tajemniczy morderca Shadow to personalizacja złej strony osobowości głównego bohatera Bulscu, a ich walka to obraz wewnętrznej walki bohatera?
NA: Z ogromną przyjemnością odpowiedziałbym na to pytanie, ale tego nie zrobię. Nie chcę w żaden sposób narzucać interpretacji przedstawionej w filmie opowieści. Każdy musi sam znaleźć wyjaśnienie zagadki. Oczywiście mam swoje zdanie na ten temat, ale nie powiem o tym ani słowa."
Gazeta Studencka luty 2005
Nigdy się nie zgodzę, że to Bulscu miałby być mordercą.
Nawet chyba taka dwuznaczność nie była nigdzie zamierzona, bo widać czasami spod kaptura trochę zarośniętą brodę, a Bulscu był dokładniutko wygolony.
Ale powazniej to cały film traktuję jako pewną alegorię, trochę baśń. Najbardziej bohater kojarzy mi się z Luce'em Skywalkerem ze Star Wars. Dojrzewa on do podjęcia pewnego zadania (tu - życia na powierzchni), zmaga się raczej z własnym lękiem, musi się określić - stanąć po którejś stronie, dobra czy zła, ale nie jest psychopatycznym mordercą.
W scenie przed lustrem - dostateczną frustracją jest fakt, że przyczynił się pościgiem do śmierci Trepka.
morderca nie jest ani bluscu ani facet od gestapo ani gonzo. jest nim facet ktory naprawiał tory. kojarzycie ten moment? bluscu spojrza; na niego w charakterystyczny sposob. jedna w teorii ze jest to sam bluscu, ze jego alter ego dokonywalo zbrodni tez nie jest bezpodstwane, jednak teoria ze morderca jest sam glowny bohater byla by zbyt prosta. tak mozna to sobie najlatwiej wytlumaczyc. bluscu sypia na peronie, ma taka sama kurtke, wiec zabija. rezyser zgrabnie zamotal sytuacje, zebysmy tu teraz debatowali ciezko na ten temat.
bluscu jest postacia pozytywna i film opowiada o walce dobra ze zlem. bluscu, kiedy morderca ginie pod kolami pociagu doznaje oczyszczenia. po prostu wstaje, podchodzi do dziewczyny i wychodza na powierzchnie. w ten sposob zabil morderce, i przezwyziezyl w sobie strach. kadzy ten film moze interpretowac jak chce. w tym tkwi wlasnie geniusz antala :)
A może Bulcsu ma schizofrenię i wpycha ludzi pod pociąg, mimo, iż nie wiem, że robi to naprawdę? A może Dziewczyna-Miś "po godzinach" przebiera się w zielono-szary płaszcz i bluzę z kapturem? A może jednak dyrektor metra zwariował od klimatu podziemia i zabija? A może mordercy tak naprawdę nie ma...A może cała historia przedstawiona w filmie jest tylko snem pewnego człowieka o imieniu Bulcsu, który na codzień pracuje w branży architektonicznej, ale boji się, że popadnie w paranoję wyścigu szczurów? Ale czy to ważnę?
Post Scriptum
Znacie jakieś ciekawe książki utrzymane w klimacie tego typu filmów? Nie chodzi mi o klimat metra, lesz o sposób przekazania informacji, pokazanie atmosfery, zakręcone losy bohaterów itd.
Morderca to uosobienie śmierci. Pojawia się się przy każdej tragedii w podziemiach. Samobójstwo, czy też przypadki (pijana kobieta i uciekający chłopak, który wskoczył na tory w celu ucieczki i nie zauważył pociągu). Buscu śni i spotyka śmierć, sen wskazuje że jest mu przeznaczona w podziemiach metra. Na powierzchni fałsz, obłuda i strach, a pod ziemią czeka na naszego bohatera śmierć. Isntny konflikt tragiczny. Buscu boji się śmierci, która przechodzi obok niego, uświadamia sobie że ich przyszłe spotkanie jest nieuchronne. Stacza z nią symboliczną walkę i wygrywa ponieważ widzi dla siebie szansę w całej otaczającej beznadziejności, w której przyszło mu egzystować - z misiem wychodzi na powierzchnię, podejmuję jeszcze jedną próbę...
Hipoteza że morderca jest alter ego Buscu jest również ciekaw i prawdopodobna, ponieważ na tej palecie interpretacyjnej nie ma rzeczy pewnych.
A ja nie opowiadam się jednoznacznie za stwierdzeniem, że Bulscu jest mordercą ani że gość w kapturze jest uosobieniem śmierci.
Z jednej strony Bulscu i zakapturzony pozornie są podobni (w wyglądzie), ale można dostrzec tez subtelne różnice - nie mają identycznych ciuchów.
I od razu nasuwają się skojarzenia z Fight Clubem - dwie osobowości przedstawione za pomocą dwóch postaci. Idąc tym tropem przyznajemy, że hipoteza o Bulscu-mordercy byłaby ciekawym rozwiązaniem i pozwalałaby na dorobienie teorii do reszty historii.
Jednak ja wolę pozostawić wątek nierozwiązanym. Tak samo zrobiłem z Fight Clubem - nigdy nie dorabiałem teorii do wątku Marli. Im film ma więcej niedopowiedzeń (nie mówię tu o dziurach w fabule), tym lepiej.
A ja nie opowiadam się jednoznacznie za stwierdzeniem, że Bulscu jest mordercą ani że gość w kapturze jest uosobieniem śmierci.
Z jednej strony Bulscu i zakapturzony pozornie są podobni (w wyglądzie), ale można dostrzec tez subtelne różnice - nie mają identycznych ciuchów.
I od razu nasuwają się skojarzenia z Fight Clubem - dwie osobowości przedstawione za pomocą dwóch postaci. Idąc tym tropem przyznajemy, że hipoteza o Bulscu-mordercy byłaby ciekawym rozwiązaniem i pozwalałaby na dorobienie teorii do reszty historii.
Jednak ja wolę pozostawić wątek nierozwiązanym. Tak samo zrobiłem z Fight Clubem - nigdy nie dorabiałem teorii do wątku Marli. Im film ma więcej niedopowiedzeń (nie mówię tu o dziurach w fabule), tym lepiej.
To nie jest podstawowe pytanie tego filmu (to nie kryminal ;-)) Tutaj w ogole nie chodzi o to, kim jest morderca, ale o glownego bohatera, o jego postac i walke z samym soba. A morderca moze byc ktokolwiek - to nie jest wazne...
zgadzam się z tym! Film ukazuje w dość groteskowy i niekonwencjonalny sposób wewnętrzną walkę bohatera. We snach widzi on swoje alter ego... gardzi swoim odbiciem w lustrze, podcina sobie skrzydła, zamyka się w klatce własnego strachu.
Wskazuje na to wiele motywów- m. in. - motyw wędrówki, poszukiwań, także motyw dziewczyny- która była tym misiem (:P) a potem, gdy B. pokonał strach, pokonał siebie- dziewczyna stała się motylem..
Pozatym ucieleśnianie mordercy jest takie banalne.. tu nie chodzi o konkretną postać. To był strach, ból... zło. Cały film buduje niesamowitą atmosferę.. spowity jest grozą, ale także i barwnym humorem.. muzyka jest nietypowa i genialna. Dla komercjalizacji (a uważam ją za coś normalnego) dodano (ba! jakże udane!) sceny pościgów. ARCYdzieło na 11 z plusem.
thedreamer@o2.pl
Ehhh... to nie jest komercyjny horror w ktorym trzeba zastanawiac sie o co chodzi w zaskakujacym zakonczeniu. To jest film symboliczny. Nie wazne kto jest morderca. Nie na tym polega zrozumienie tego filmu by rozwiklac zagadke kryminalna...
tak tutaj probujecie to roztrzygnac, wedlug mnie bez sensu,
ale u mnie zdarzylo sie cos ciekawego, bo po ogladnieciu filmu polozylem sie spac i snilo mi sie wlasnie cos zwiazanego z tym filmem, i morderca byl jakis ksiadz hehe, to juz chyba moje zboczenie co do duchowienstwa;)
Wg mnie Bulcsu nie jest mordercą. Zakapturzony osobnik to moim zdaniem śmierć - pojawia się zawsze gdy ktoś w metrze ginie.Np. tuż przed sytuacją gdy sfrustrowany kanar podrzyna gardlo pasażerowi widzimy jak ten osobnik przebiega w tle za stojącym Bulcsu, ten się ogląda ale nikogo tam już nie ma, idzie więc w tamtym kierunku i jest to zbiegowisko wokół tego kanara-desperata.Negocjacje z nim nic nie dają,bo smierć już tam czekała.Jeśli chodzi o sytuację kiedy Bulcsu goni chłopaka,a ten ginie pod pociągiem mamy wg mnie do czynienia z wypadkiem - chłopak po prostu chciał przebiec przed pociągiem.Bulcsu później pluje na lustro,bo ma pretensje do siebie o to co się stało - gdyby nie zdecydował sie na pościg,chłopak nadal by żył.Tuż po śmierci chłopaka Bulcsu zamyka oczy,nie chce spojrzeć śmierci w oczy.Wie,że jeśli wszystko będzie wyglądało jak dotąd,ta przyjdzie do metra i po niego,np.nie uda się mu któryś wyścig z nadjeżdżającym pociągiem.I z tą śmiercią ostatecznie wygrywa właśnie w takim symbolicznym wyścigu.Ja tak to rozumiem,ale wiele innych koncepcji też jest oczywiście do obronienia.
A ja wam przedstawię moją koncepcję. Otóż wg. Mnie to główny bohater jest mordercą. Na samym początku filmu koleś mówi, że jego przyjaciel reżyser zawsze "interesował się walką dobra ze złem". Główny bohater symbolizuje człowieka, który nie mógł pogodzić się z życiem jako gonitwą za sukcesem i kompsumpcjonizmem (mówi o tym wprost), został więc skazany na przyjęcie aspołecznej postawy i zamknięcie się w sobie ( więzienie swego własnego umysłu w którym się znajduje jest symbolizowane przez metro). Ta postawa jest żródłem jego smutku i cierpienia, marzy o tym by wyjść na powierzchnię, jednak to co dla innych jest zwykłą czynnością, dla niego jest nieosiągalne. Ten stan cierpienia doprowadza do przyjęcia postawy skrajnego gniewu wobec społeczeństwa, czego symbolem jest właśnie morderca (ofiarą tego stanu świadomości pada kanar który podrzyna gardło pasażerowi). Reżyser w filmie odpowiada skąd bierze się zło. Jest ono wg. niego skutkiem alienacji i nie możności przystosowania się do życia, zjawisk tak powszechnych w dzisiejszych czasach. Główny bohater wyzwala się z tego stanu znajdując prawdziwą miłość.
Chciałbym dodać że morderca (moim zdaniem) jest ewidentnie przedstawiony na podobieństwo Bulscu co widac po ubiorze(kurtka,buty,kaptur), takze zachowaniu(śpi wtedy gdy śpi Bulscu) i argumenty że grał go inny aktor oraz że w pewnym momencie gdy widać twarz zabójcy jest ona zupełnie inna niż twarz bohatera delikatnie mowiac mnie dziwia, ponieważ jego twarz moim zdaniem właśnie powinna być inna. Przynajmniej dla mnie oczywiste jest że morderca zyje tylko w glowie Bulscu, ktory jest pozytywna postacią jednak jak każdy z nas posiada swoją ciemną stronę. Człowiek w kapturze jest zwyrodniałym odbiciem Bulscu(zarowno psychicznym jak i fizycznym - twarz), odbiciem zła które nosi w sobie każdy, nie dziwi mnie więc że reżyser w taki wlasnie sposób to zło przedstawil.
Ja mam inne zdanie. Bulcus NIE jest mordercą. A zakapturzony morderca to uosobienie ZŁA lub ŚMIERCI, które jest złem koniecznym (bo tak ten świat jest ułożony, jest dobro i zło).
wszystko ładnie pięknie
ososbiście skłaniam sie ku teorii że Balscu jest mordercą.
najbardziej podobała mi sie wypowiedź że umarł on po spotkaniu z Gonzem i jego ekipą a sowa była posłańcem śmierci łacznikiem między dwoma światami, i tu uwaga do odpowiedzi że to nie możliwe bo sowa się pokazywała wcześniej.
no dobrze ale sowa jako postać takiego posłańca moze pojawiać sie w obu światach przecież.
teoria że to koleś który naprawiał tory był mordercą, gdyby nim był to ten płaszyk który nosił morderca pękłby na nim.
i po trzecie odpowiadająć tym którzy sie upierają zę to nie Balscu był morderca bo mimo że był podobnie ubrany to nie takie buty, nie miał Balcu przecież tatuaży nie był zarośnięty itp., to od kiedy to proszę ja was negatywne alterego pozytywnych bohaterów jest dokładnie takie samo, bo mi zawsze sie wydawało że każde złe alterego pozytywnego bohatera jest diametralnie inne i tylko niektóre wspólne elementy wyglądu nie identyczne nasuwają myśli i kojarzenia o jakimkolwiek powiązaniu między nimi.
to tyle
Osobiście mam trzy koncepcje na ten temat:
1.Bulcsú zabijał, dokładnie wiedział, jak rozmieszczone są kamery, przez to, że nocował w metrze, nie było go z grupą w momencie zabójstw, niepełen obraz z rejestru kamery także karze myśleć, że to on jest sprawcą. Poza tym, można wpleść inne zachowania tej postaci, które mogą utwierdzać w przekonaniu, że jest seryjnym mordercą.
2. Árnyék (zakapturzona postać) był alter ego Bulcsú. Zmagał się (Bulcsú) sam ze sobą, tak jak każdy z nas na codzień. Wszyscy możemy powiedzieć, że odczuwamy wewnętrzny dualizm, jesteśmy rozdzierani przez sprzeczne uczucia, często odnosimy wrażenie, że w nas są dwa 'ja'. Często to drugie przeraża nas swoją okrutnością i bezdusznością. Te wypadki mogły się zdarzać, bądź nie, mogło to wszystko dziać się w umyśle głównego bohatera, albo miało to być przewrotnym splataniem rzeczywistości ze sferą umysłu, co świadczu o mistrzostwie i geniuszu reżysera. Do tego dopowiadam sobie jeszcze pojawienie się Szofi (córki Beli). Bulcsú uciekał od życia, o czym wyznał swojemu dawnemu pracodawcy, pięknie ujął w słowa swoją postawę. Nie chciał codziennie walczyć, zaczął się bać, co się stanie, gdy przestanie wygrywać, więc zrezygnował z prawdziwego życia, schował się pod skorupę - do podziemi, metra - i zaczął egzystować, wegetować właściwie. Zabrakło w jego życiu miłości, co uosobiał sobą Niedźwiedź. Tak jak to bywa w romantycznych opowieściach, miłość wskazała mu prawdziwą drogę, dała siłę do walki, miał dla kogo wygrywać.
3. Typowe w społeczeństwie załatwianie spraw na chybcika, szukanie kozła ofiarnego. Całe przesłuchanie, które prowadzono z Bulcsú było farsą, istniał zabójca, były czyny, dowody - spreparowane, a co najważniejsze był zabójca uchwycony, nie ważne, czy prawdziwy. Sprawę można zakończyć. Dopuszczam też myśl, że materiału filmowego rzeczywiście całego nie było, nikt niczego nie obcinał, ale i tak sprowadza się to do, pozwolę sobie tak to nazwać, filozofii kozła ofiarnego.
Myślę, że każdy ma na to inne spojrzenie, posiada własny punkt widzenia i to, że w filmie rzeczywistość przeplata się z czymś metafizycznym jest zabiegiem zamierzonym i całkiem zmyślnym. Nigdy nie będzie ostatecznej odpowiedzi, wątki myślowe można ciągnąć w nieskończoność. A panu Antal kłaniam się w pas, godne podziwu.
Moim zdaniem genialne jest poprowadzenie przez rezysera obu (lub tez jednej....) postaci - Bulscu i mordercy. Od razu rzuca sie w oczy podobienstwo ich strojów i w pierwszej chwili mozna byc pewnym, ze to jedna osoba. Widz jest nawet z siebie zadowolony, ze tak szybko zauwazyl taki "szczegol". Potem ta teoria coraz bardziej upada, bo glowny bochater wzbudza sympatie. Potem podejrzewamy o wrzucanie pod pociag juz niemal kazdego poza Bulscu-em (bo jest fajny, poza tym to by bylo zbyt oczywiste). I czekamy z niecierpliwoscia na wyjasnienie zagadki. A tutaj postac mordercy zaczyna byc troche nierealna, wszystko sie pokazuje w nowych barwach. Do tego ten dziwny sen bohatera... Poza tym sowa, dziewczyna w stroju aniola... wszystko jest symbolicze. I dlugo po filmie jeszcze myslimy nad tym, kto byl morderca, ogladamy go po raz kolejny, rozmawiamy ze znajomymi (i nieznajomymi :)). Naprawde swietny pomysl na zrobienie filmu, ktorego sie nie zapomina w kilka dni po zobaczeniu.
Nie wiem czy ktoś już wpadł na to (ciężko stokilkanaście wątków prześledzić): według mnie morderca to po części głowny bohater... a po części to nie on. Tym stałby sie w przyszłości - mordercą. Dowody? Po pierwsze każdy kanar pokazany w filmie był w jakiś sposób zwichrowany psychicznie. Scena gdy wypowiadają się u psychologów albo gdy jeden podrzyna gapowczowi gardło. Stresująca praca powoduje, że po pewnym czasie wszystkim odbija. Po drugie - ubranie podobne, tyle że zniszczone. Po trzecie bohater coraz bardziej skryty. Najpierw nocuje na stacji, nie wychodzi na powierzchnię. potem morderca pokazany jak śpi skulony w jakiejś odnodze tunelu. Jakby się jeszcze bardziej chował. A laska pokazuje mu kim stałby się w przyszłości i wyciąga go na powierzchnię.
Niby to nierealne - jak to? Gość walczy ze sobą samym z przyszłości? I po to jest tutaj ta sowa 8-) . Widzieliście kiedyś sowę w metrze? To jest wskazówka, że wszystko jest nierealne.
O rany teoria o tym iż Bulcsu umiera na końcu jest troch zryta:/. Chbya komuś isę nudziło.
Myślę sobie, że zastanawiamy się nad czymś czego nie da sie zrozumieć. Czym jest życie, śmierć, nasz byt? he he
Ja osobiscie nie wierze, że to Bulcsu jest człowiekeim w kapturze. Dlaczego? Tak jak ktoś napisał. Jest dla mnie za dobry. Po porostu mu ufam.
pzdr;]
hehe a ja powiem, że połowa ludzi nie dowidzi:D Bulcsu ma inną skórzaną kurtke od zabójcy, bo 1) zabójca ma płaszcz skórzany, czarne spodnie i markowe buty. Bulcsu ma brązowe spodnie, zdecydowanie krótszy płasz/kurtkę, inne buty, i inny kaptur. Najlogiczniej brzmi wersja że to buczu jest zabójcą. Symbol na końcu schody ( wszysktkie jadą do góry). Ponieważ cały film ma wymiar symboliczny, ten zabójca też.
Zdecydowanie mordercą jest Bulcsu. Zwróćcie uwagę na fragment rozmowy z tamtym gościem z jego firmy - Bulscu mówi, dlaczego odszedł: bo bał się, że kiedyś nie będzie już najlepszy. Zauważył on po prostu, jak "puste" jest jego życie, polegające wyłącznie na pracy i zarabianiu. Dlatego wyżywał się na lustrze: bo nienawidził siebie za to, jak zmarnował sobie życie. Że całe swoje życie poświęcił (wcześniej) tylko pracy, dostając w zamian tylko pieniądze, a pieniądze (jak wiadomo) szczęścia nie dają.
Brak sensu życia i frustracja wobec samego siebie doprowadziła do narodzin jego "ciemnej strony", czyli tego tajemniczego mordercy. Przypomnijcie sobie sen, gdy "Misia" (w której był zakochany) zaprowadziła go do tunelu, gdzie leżał Cień. Można się tu domyśleć, że inną rzeczą, która wywoływała w nim gniew i rozczarowanie, było to, że nigdy mu się specjalnie nie powodziło z kobietami. Nie ma bowiem żony, ani narzeczonej - i zapewne on sam sobie taką sytuację sprawił, gdyż poświęcał zbyt duzo czasu swej pracy i nie mógł z tym zerwać. A do czego "miłosna frustracja" jest w stawnie doprowadzić widzieliśmy już w paru innych filmach.
Teorię moją potwierdza zakończenie - Bulcsu zabija swoją ciemną, złą stronę, stronę wściekłą i zamkniętą w sobie, po czym ze swoją wybranką udaje się "w stronę zachodzącego słońca"... Gniew wobec siebie minął. Bulcsu odnalazł coś (a właściwie kogoś), dla czego warto żyć.
Bleh, trochę mnie głowa boli, więc pisałem co mi do głowy przyszło, mam nadzieję, ze zrozumieliście co nieco z mojego słowotoku ;]
Tak, też mi to przyszło do głowy. I ta teoria, że w napisach końcowych jest wymieniony cien jako inna osoba jest troche śmieszna. Myśle, że można ten film odbierać na wiele sposobów w przypadku w którym bohater jest morderca czy gdy są to dwie różne osoby. Chociaz nie przecze, że jestem bliższa wyjaśnieniu powyżej.
Uwazam, ze film zostal stworzony w ten sposob zeby kazdy mogl go interpretowac inaczej(tzn. ze kazda opinia jest tak samo prawdopodobna), dlatego nie podobaja mi sie wypowiedzi typu : ale wasza teoria jest do dupy. sadze tez, iz nie o to chodzilo tworcy watku zeby tak pisac. osobiscie uwazam, ze morderca byl Bulcsu, wg mnie wszystko na to wskazuje. sadze, ze na pewno nie byl postacia 'krystaliczna' jak ktos napisal, choc na pewno pozytywna. pzdr