Aż zazdrość ściska, kiedy patrzy się na takie kino powstające tak blisko Polski, a jednak nie w Polsce. Jeszcze większą zazdrość budzi to, że jest to pełnometrażowy debiut reżysera. Ze świeczką szukać w Polsce podobnego kina, podobnego filmu.
Miejscem akcji jest budapeszteńskie metro. Przez cały film tylko raz jesteśmy na powierzchni i to bardzo krótko. Resztę czasu spędzanym wraz z głównym bohaterem pod ziemią: na stancjach metra, w wagonach, w tunelach. Obserwujemy całą mieszankę ludzkich osobowości od ludzi szary, przeciętnych po szaleńców. Towarzyszymy kontrolerom biletów równie bezbarwni i dziwaczni jak ich pasażerowie.
Podziemna kolej z całą siecią tuneli jest tutaj miejscem niezwykle klaustrofobicznym, mocno dającym się ludziom we znaki, "siadającym na psychikę". W oczach Antala przemienia się ze zwyczajnego miejsca użyteczności publicznej, w przedsionek piekieł albo jeszcze lepiej w czyściec. To miejsce ucieczki dla niechcianych na górze, to miejsce azylu dla tych, którym ciężar zwyczajnego życia dał się za mocno we znaki. Tutaj próbują zapomnieć. Tutaj próbują odnaleźć siebie. Jednak demonów nie można się tak łatwo pozbyć. Podziemia to miejsce, gdzie duchy przeszłości są w swoim żywiole i dopadają każdego, kto ma choć trochę rozumu w głowie. W ciemnościach, odizolowani od bodźców świata zewnętrznego, skonfrontowani zostają z samymi sobą i ich przeszłość prędzej czy później dopada. Jednych prowadzi do całkowitego załamania nerwowego kończącego się morderstwem, innych na skraj psychozy.
Antal bardzo umiejętnie żongluje sennymi marami i symbolami wzięty wprost z nieświadomości. Tworzy wspaniały deliryczny koktajl z niesamowitą atmosferą pełną niedopowiedzeń i tajemnic. Choćby sprawa mordercy. Widz nigdy nie dowiaduje się, czy on istnieje naprawdę czy też jest tylko elementem zwichrowanej psychiki. Osobiście stawiam na tę drugą. Zakapturzony, ciągle w mroku, budzący grozę i niechęć do spojrzenia, do konfrontacji idealnie wręcz pasuje do obrazu jungowskiego Cienia.
Jakby tego było mało, reżyser dodał do swojego filmu sporą dawkę zaprawionego ironią humoru. Do tego wszystkiego dodał znakomitą muzykę i wszystko pokazał w bardzo przemyślany sposób.
To wszystko doprowadziło do powstania filmu o tak niesamowitym klimacie, że nie powstydziłby się go sam Lynch. Dawno już nie widziałem czego tak odjechanego w pozytywnym znaczeniu. Jak dla mnie prawdziwa rewelacja.
tez o tym myslalem, ale z twarzy nie podobny wcale... podobny za to do goscia ktory szlifowal(?) tory kiedy bulcsu przychodzi do beli na wyzerke...
ponadto wydaje mi sie ze wersja z 'cieniem' nie daje rady w tym przypadku. jest pewna alegoria walki bohatera ale jest z krwi i kosci. jakos nie pasuje mi do tego filmu opcja rozwijania watku milosnego, historii brygady kanarow a rownolegle watek insidera-psychopaty. to nie jest kino amerykanskie! to w gruncie rzeczy prosta historia, z podtrzymywanym stale napieciem, z zajeb.. muzyka, zajeb... pokazana.
dla mnie 9/10
mike
czyściec - dokładnie to samo wrażenie mi się nasunęło podczas oglądania... niemozność (niechęć?) wyjścia na powierzchnię, przełamana dopiero na końcu (po oczyszceniu duszy?) - pytanie czy to wniebowstąpienie, czy powrót na ziemię...
Tylko jeden malutki elemncik chcialbym dorzucic w postaci 3 mozliwosci odnosnie Tajemniczego mordercy.Film jest pelen alegori wiec pomyslalem ze czemu zakapturzony mezczyzna w czarnej skorze nie moglby byc Śmiercią z kosą ?
Finalowy bieg moznaby nazwac ucieczka przed smiercia ...
Jakim sposobem udalo ci sie Torne obejrzec film w Pazdzierniku ubieglego roku ?
Jak dla mnie to jednak chodzi o mroczną stronę osobowości Bulcsu... Choć oglądajć film zabójca pasował mi do tego narkoleptyka (Muki się chyba nazywał) - ale po głebszym zastanowieniu interpretuję to inaczej.
mnie też sie wydaje że chodzi o samego Bulcsu a finałowy wyścig to zabicie w sobie Zła przez niego - dzieki Miłości - przy takiej interpretacji film staje sie jeszcze bardziej niesamowity!!!
Torne, nie narzekajmy - Węgrzy mają znakomitych Kontrolerów, my mamy świetne Wesele, Pręgi, Dzień świra. Jasne, że nie jest to USA albo Anglia, ale cieszmy się, że jest i tak lepiej niż 5 lat temu.
a ja chcialam powiedzieć, że USA to tylko komercja, kasa i filmy dla widzów nie myslących podczas oglądania ... nie mamy im czego zazdrościc.