Przecież to bajka czysto w stylu "Jasia i Małgosi" czy "Królowej śniegu" (mówię oczywiście
o tych pisanych nie filmowych wersjach). Dzieci mogę zrozumieć, obecnie rosną bardzo
wydelikacone, z parasolem ochronnym na milę, ale dorośli?! Może i lepiej, że rodzice już
nie czytają dzieciom bajek braci Grimm i Andersena, co drugi (rodzic) dostał by nerwicy
lękowej już po pierwszych dwóch.