... rzuciłem tekstem "nie zdziwiłbym się, jakby w tym filmie maczał palce Moore", po czym
patrzę: a on tam głosi swoje fanaberie, jak nie, że psia kupa na chodniku to wina kapitalistów
(film "Kapitalizm - moja miłość"), to że korporacje powinny, poprzez przenoszenie ciężarów
produkcyjnych i podatkowych (zwane wakacjami) PODNOSIĆ koszty produkcji, żeby nie
"wykorzystywać" ludzi, którzy są wniebowzięci, że za tyle pracują, bo inaczej w ogóle by nie
pracowali - patrząc na raporty wykształcenia itd. Najlepszym podsumowaniem, a zarazem
kontrargumentem tego filmu jest wypowiedź Miltona Friedmana, której tutaj nie przytoczę, bo
mogę zniechęcić wielu widzów do obejrzenia tego, niezbyt dobrze zmontowanego dokumentu
- nudny, który powinien się skończyć znacznie wcześniej. Uwielbiam dokumenty poruszające
istotne sprawy życia codziennego, jednakże jednokierunkowość jest dla mnie
nieprofesjonalna. Odsyłam do wypowiedzi pana Friedmana, przez co zachęcam do obejrzenia
- bo mimo, że wiele kwestii to czysty bełkot, to jednak trochę nawołuje do refleksji na temat
CSR'ów i ich funkcji w procesie globalizacji.