Pamiętam go z czasów młodości, gdzie bawiła mnie niemal każda scena i nawet dziś, choć już inaczej na to patrzę i parę scen wydaje się być... głupich, dalej jest to po prostu zwariowana, bardzo zabawna parodia w najlepszym stylu. Parodia nie tylko "Gwiezdnych wojen", choć ich głównie, ale także innych filmów, nie tylko science fiction. Najlepsza była zdecydowanie parodia "Obcego", gdzie zagrał po raz kolejny tą samą rolę, ale tym razem z autoironią John Hurt. Pamiętna scena z "Obcego" przeszła do historii, a w filmie Brooksa ten sam moment został kapitalnie sparodiowany.
Świetne role aktorów, najbardziej chyba komiczna postacią był Rick Moranis, jako Lord Hełm. Moja ulubiona postać.
No i fantastyczne zabawne epizody, których było masę.
Świetna komedia dla każdego, kto lubi niewybredne, ale bardzo zabawne żarty. Słowne i sytuacyjne. Ogląda się całość lekko i przyjemnie.