Komedyja nie najgorsza, ale niewiele było scen na których można się było naprawdę pośmiać. Najlepszym i najśmieszniejszym momentem było pojawienie się w kamerze ksiecia Valium. Kiedy go zobaczyłam, myślałam że padne ze śmiechu i długo nie mogłam się uspokoić. Pozostałe sceny mogły wywoływać co najwyżej uśmiech lub parsknięcie. Brawa dla pana Brooksa za wybór Księcia Valium. Lepiej nie mógł trafi.