Rzeczywiście nie jest to film najwyższych lotów, ale chyba o to chodziło. Jak znam styl Mela Brooksa to chciał się trochę ze star Wars ponabijać, a nie tworzyć epokowe dzieło. I dobrze mu to wyszło. Film jest śmieszny, choc może miejscami rzeczywiście co nieco głupkowaty.