Nie może się równać z pierwszą częścią, ale jest wyrazem powrotu autorów sagi do wysokiej formy (po zupełnie nieudanej "dwójce"). Podobne nastroje, ciekawe pomysły, klimatyczna muzyka Badalementi''''''''ego i upiorne lokacje. Emocje są mniejsze tylko dlatego, że nie ma tej przerażającej SAMOTNOŚCI wobec koszmaru. Gorąco polecam