-Film OK, choć bez większej sensacji. Wg. mnie ubiegło-roczny "Piątek 13-tego" czy remake pierwszego "HALLOWEEN", o niebo lepsze. Freddy jest tu bardzo bez wyrazu. Widać że aktor grający nowego Fredka, nie pamiętam nawet jego imienia, nie podołał. Freddy ochrypnięty, za mało bawiący się chwilą. Przestał być psychopatą, a zmieniona biografia tylko na niekorzyść, bo z mordercy którym był przed śmiercią zrobili pierdołę-pedofila. Wątek pedofila mi się podoba ale lepszy byłby gdyby był w oryginale. Jeśli idzie o wygląd, to spaprana sprawa. Niby wygląda naturalniej ale co z tego skoro my, fani, przyzwyczailiśmy się do Fredka granego przez R. Englunda. To jest tak trochę, jak Godzilla amerykańska i japońska. Niby amerykańska ładniejsza i naturalniejsza, ale jednak ludzie kochają gumillę. (ja wolę amerykańską)
Co do samego filmu, jak pisałem, bez większych emocji. Typowe kino dla pożeracza pop-cornu zza oceanu, nastawione na zarobek, na wyrobionej marce. Jak mówiłem oryginałowi nie podołał, ale zły też nie jest. Z ciekawości, żeby mieć porównanie, zachęcam do obejrzenia.