Idąc do kina na ten film, sam nie wiedziałem czego się spodziewać. Po ostatnim wybryku z Jasonem Voorheesem, byłem nastawiony bardzo sceptycznie. Do tego nazwisko Michaela Baya, skutecznie odstraszało mnie przez jakiś czas. Przecież stał on również za produkcją nowego, fatalnego - warto dodać - Piątku 13. No ale w końcu jakoś się przemogłem i zaatakowałem kino - gościnnie we Wrocławiu. Po seansie, powiem szczerze, że byłem mile zaskoczony. Nie był to może film pokroju Halloween Roba Zombiego, ale wcale tak daleko od niego nie odbiegał. Michael Bay, którego talent rozmienił się na drobne (zupełnie jak M. Night Shyamalan) dał radę. Stworzył film (a raczej jego ekipa), który zarówno klimatem, jak i fabułą dorównują genialnemu pierwowzorowi.
Od razu warto wspomnieć, że film poza bohaterami, całkowicie różni się od oryginału. O ile w produkcji Cravena nastawienie było na zdawkowe ukazywanie Freddiego, o tyle w nowej produkcji widzimy go bardzo często. Uznaję to za plus, choć zawsze byłem zdania, że najbardziej straszy to, czego nie widzimy na ekranie. Jednak czasy się zmieniły i mało kto już chyba podskakuje ze strachu na widok naszego ULUBIONEGO bohatera. Podobnie jest z krwawymi scenami - jest ich dosyć sporo, zdecydowanie więcej, aniżeli w starszej wersji. Tutaj jucha leje się gęsto, sceny są ładnie ukazane, a aktorzy - ofiary, umiejętnie dogorywają. Jeżeli jesteśmy już przy aktorach, to nie mogę nie wspomnieć o najważniejszym aktorze - Jackie Earle Haley, Moim zdaniem, rewelacyjny gość. Świetnie zagrał w Strażnikach, zaliczył udany wątek w Wyspie Tajemnic, a teraz przyszła na niego wielka rola. Zwłaszcza dla fanów Freddiego, którzy, podobnie jak ja, nie wyobrażali sobie innego aktora, niż Robert Englund. Haley spisał się bardzo dobrze i nic mu nie można zarzucić. Widać, że odrobił pracę domową. Do zalet dodałbym jeszcze niezły klimat, dobre efekty, oczywiście - powodujący gęsią skórkę - utwór przewodni, a także wiarygodny wygląd Kruegera, co wiele osób z kręgu moich znajomych uznało raczej za wadę. Mnie akurat nowe lico przypadło do gustu, wydaje się bardziej realne, a to w kinie jest dla mnie bardzo ważne.
Co nie zagrało tak, jakbym sobie tego życzył? Przede wszystkim spłycona postać ludzkiego Freddiego. Ostatnio jest moda w kinie, aby ukazywać bohaterów przed przemianą w negatywną, bądź pozytywną postać. Często są to długie historie, mające zaplecze psychologiczne, niekiedy i tragiczne. Tutaj tego nie ma. Freddy bawi się w ogród, Freddy bawi się z dziećmi, Freddy ucieka, Freddy się pali. Gdzie jest podłoże psychologiczne jego chorych postępowań, gdzie jest ukazanie tego, w jaki sposób stał się nocnym koszmarem? Czy podpisał jakiś pakt z diabłem, czy może przed śmiercią odprawił jakiś rytuał a może nikt go nigdzie nie chciał, ani w czyśćcu, ani w piekle. Szkoda, że twórcy - we współpracy z Wesem Cravenem - nie pokusili się o jakieś ciekawe wyjaśnienia. Kolejna rzecz - rozprawianie się z "dzieciakami". O ile w starej wersji, Freddy miał ciekawe pomysły, o tyle tutaj mamy do czynienia ze zwykłym rzeźnikiem. Krueger tnie, szatkuje, przebija, przepoławia, robi nowe otwory w ciele, ale nie ma w tym cienia fantazji, jaka towarzyszyła mu w poprzednich filmach. Również sposób na straszenie jest już mocno przestarzały. W kinie słyszałem często głosy w stylu - o zaraz się pojawi, już zasnęła, itp. Świadczy to o tym, że twórcy muszą wymyślić coś bardziej zaskakującego, bo społeczeństwo stało się niezwykle bystre i przemądrzałe :) No i na koniec moja ulubiona wada, w tego typu produkcjach. Zakochana para, Jacek i Barbara, oczywiście pokonują zło i planują żyć długo i szczęśliwie. Aż chce się powiedzieć "goddamned" - ileż można takich bzdur montować. Czy w USA nie mają dość takich patetycznych rozwiązań? Wygląda na to, że nie.
Jestem pewien, że pójdę do kina na kolejną część, bo ewidentnie widać, że produkcja ta ma potencjał, trzeba go jedynie rozwinąć. Liczę tylko, że Wes Craven będzie miał jakiś większy wkład w kolejną część, bo mam przeczucie graniczące z pewnością, że jego pomysły jeszcze bardziej uatrakcyjnią postać Freda Keuegera.
___________________________
MOJE (+/-):
+niezły klimat, +humor w kilku scenach, +Jackie Earle Haley, +krwawy, +wygląd Freddiego
-niewykorzystanie ludzkiej postaci Freddiego, -schematyczne zgodny. -nijaka końcówka, -mało oryginalna ostatnia scena