Koszmar z ulicy Wiązów

A Nightmare on Elm Street
2010
6,0 60 tys. ocen
6,0 10 1 59871
4,0 22 krytyków
Koszmar z ulicy Wiązów
powrót do forum filmu Koszmar z ulicy Wiązów

Coś strasznego (i to nie w dobrym tego słowa znaczeniu jako, że jest to horror). Horrorem było
oglądanie tego filmu. Pierwszy gwóźdź do trumny to brak Freddyego..... tzn Roberta Englunda.
Facet zawsze był Freddy'm i tak powinno zostać, grał go nawet w serialu telewizyjnym. Wg mnie
kiepsko dobrani aktorzy (opinia subiektywna, rozumiem rzecz gustu). Jednak zrobieniem z
Freddy'ego pedofila twórcy filmu nie tylko wystawili w stronę fanów serii pewną część ciała, gdzie
plecy kończą swą szlachetną nazwę, ale także puścili im siarczystego bąka prosto w twarz. Freddy
to ikona horroru, jest jak dzieło sztuki, Mona Lisa filmu, a tu jakiś Samuel Bayer dorysowuje jej z
nonszalancją ośmiolatka wąsy i okulary.

ocenił(a) film na 8
Cryptlord

Tak napewno koleś, który w 2010 roku miał 64 lata wypadłby tak samo dobrze jak te 25 lat temu...
Twoje argumenty opierają się wyłacznie na nostalgii.
Oryginał jest niezłym filmem, ale mimo świetnego klimatu ja osobiście wolę tę nową wersję. Lepsza fabuła i o wiele lepsze zakończenie (w pierwowzorze było niemal beznadziejne).
Do tego pierwsze filmy z Freddy'm to 100% komedia, nie ma tu nawet mowy o jakichś elementach horroru bo film wogóle nie straszy. W nowym filmie twórcy postanowili nieco poważniej podejść do tematu co średnio mi się podoba bo trochę dystansu i humoru nie by nie zaszkodziło, ale jest też parę plusów takiego podejścia.
Mimo tego, że nowy Koszmar jest odgrzewanym kotletem to według mnie jest lepszy od oryginału, ale i tak jest tylko dobrym filmem.

ocenił(a) film na 7
DeGreZet

Myślę, że akurat wiek nie przeszkadzałby Englundowi ponownie odtworzyć postać Kruegera. 64 lata to wbrew pozorom nie tak dużo, biorąc pod uwagę fakt, że nie jest to film akcji, żeby wymagał od niego wielkiej sprawności fizycznej (91 letni Christopher Lee do tej pory gra w filmach). Pierwsze filmy z Kruegerem oczywiście nie są komedią. Można odnieś takie wrażenie słuchając groteskowych wypowiedzi Freddiego czy oglądając te słabe efekty specjalne, jednak nie można oceniać tego w takich kategoriach, bo film oczywiście swoje lata ma. Sukces tej produkcji polega na tym, że mimo upływu czasu, postać Kruegera nadal budzi niepokój. Ten czarny charakter zostaje w pamięci (przynajmniej mi). Jak możemy przeczytać w ciekawostkach: Freddy miał być cichym zabójcą w stylu Michaela Myersa ("Halloween") albo Jasona Voorheesa ("Piątek trzynastego"). Późniejsze kontynuacje zrobiły go jednak bohaterem czarno komicznym, co wyszło Cravenowi na dobre, bo stworzył nietuzinkową, odchodzącą od stereotypu postać i właśnie to mi przeszkadzało w nowym "Koszmarze..." - że zrobili z Kruegera takiego cichego, mrocznego zabójcę, niczym nie różniącego się od innych psychopatów z tego gatunku. Zgodzę się również z założycielem tematu w kwestii zrobienia z Freddiego pedofila, ale podsumowując nowszy "Koszmar..." nie jest źle. Fajnie, że odnawiają takie produkcje.

ocenił(a) film na 2
DeGreZet

Dlatego warto zrozumieć, że NIE POWINNO SIĘ kręcić remake'ów pewnych rzeczy. To, że twórcom skończyły się pomysły, a kasa to nadrzędna wartość, nie oznacza, że taka kpina zostanie usprawiedliwiona. Oryginalny koszmar sam w sobie nie jest fenomenalnym filmem, jednak jako przedstawiciel filmu grozy/horroru/slashera jest KLASYKIEM i to bluźnierstwo odnawiać go, a już odnawiać w zmienionej formie pozostawiam bez komentarza. Wyobraź sobie teraz remake Ojca chrzestnego, w końcu film liczy sobie sporo.... a cięzko wymyślić coś nowego ...

ocenił(a) film na 4
DeGreZet

A co to? Rola superbohatera?
A nawet jeśli - widziałeś FvJ? Może i tam był Englund, może dubler. Nieważne - wyszło dobrze.