Może się nie znam, może nie jestem prawdziwą koneserką horrorów, ale moim zdaniem film był do dupy. Pierwsze 10 minut dało się wytrzymać i przyznaję, że parę razy się przestraszyłam. Potem już tylko się nudziłam i śmiałam. Moim zdaniem im więcej krwi, noży morderstw itp. w filmie tym horror jest gorszy. Nie znam też żadnego NOWEGO amerykańskiego horror, na którym bym naprawdę się bała. Preferuję te Japońskie, no ale nie ważne. Był to horror bardzo schematyczny - coś wyskakuje, ktoś ginie, jego przyjaciół coś ściga, ktoś się upiornie śmieje itd. itp. Z nudów zaczęłam sobie podśpiewywać i przypominać niektóre angielskie słówka. O jakości tego filmu może świadczyć fakt, że policzyłam ile razy powiedziano facked up. Nie polecam.
Dokładnie tak! Do dupy! Oglądałaś oryginał? Ten remake to tak naprawdę miks poprzednich części.
Japońskie horrory są fajne, nawet remaki :)
Zgadzam się! Wszyscy twierdzą, że te wszystkie "japońskie bajeczki" są denne. Przyznam się, że na początku też tak myślalam, nie wiem nawet czemu, ale po kilku filmach zmieniłam zdanie. Nie wiem nawet czym spowodowany jest ten stereotyp, któremu kiedyś sama jemu uleglam. Prawda jest taka, że hollywood zręcznie zabija w filmie fabułę skupiając się na aktorach i efektach specjalnych.