Tak na wstępie nie jestem zagorzałym przeciwnikiem remake'ów, a nawet wyczekuję który to tym razem film Hollywood postanowi zremasterować(czekam na Maniac Copa). Nowy KOSZMAR Z ULICY WIĄZÓW to trzeci remake od Platinum Dunes i jeżeli chodzi o jakość to jest trochę w tyle za nową wersją PIĄTKU TRZYNASTEGO (TEKSAŃSKA MASAKRA Nispela pozostaje niedościgniona). A jak minął seans?
Zaryzykowałem. Poszedłem do kina od razu po nocce w pracy. Wczówka więc była - mogłem poczuć co przeżywają bohaterowie próbując nie zasnąć. I o ile pierwszą połowę filmu obejrzałem jednym ciurkiem, to druga zaczęła mi się dłużyć i oko się zamykać. Co było tego powodem? Moje zmęczenie, czy po prostu nuda na ekranie?
Film się zaczyna od mocnej i zaskakującej sceny, a potem mamy miks tego co było w wersji z 1984-ego roku. Tzn. np. Kris a nie Nancy miała koszmar w szkole. Poza tym postac wspomnianej Kris została tak rozpisana, że już myślałem iż scenarzyści wpadli na genialny plan "zamienienia" bohaterek. W pierwszej półgodzinie Nancy praktycznie nie ma na ekranie. Niestety jednak to Nancy pozostała główną bohaterką remake'u i to Katie Cassidy zaliczyła spacer po suficie(bardziej dynamiczny, ale mniej krwawy niż w starej wersji). Szkoda, bo ta aktorka bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie po dość nieudanej roli w WYSPIE HARPERA. Pełny metraż widocznie bardziej jej służy. Natomiast nie wiem dlaczego zastępców Heather Langenkamp i Johnny'ego Deppa grają tak niemrawi i posępni aktorzy. Para z filmu Cravena wzbudzała sympatię widza, ta ad.2010 raczej irytuje i od kiedy na jej barkach spoczywa ciężar zainteresowania widza, te zaczyna słabnąć. Pierwsza połowa zdecydowanie lepsza (ciekawsi bohaterowie i trzy zabójstwa Freddy'ego).
Błędem było też pojawianie się Freddy'ego w realnym świecie tłumaczone tym, że człowiek po 70-ciu nieprzespanych godzinach właśnie śni na jawie. Tym samym zatarto granicę bezpieczeństwa. Sam Freddy wygląda dość dziwnie choć jest do zaakceptowania, ale na pewno nie podobał mi się jego głos kojarzący się raczej z Jigsawem niż starym Kruegerem.
Podsumowując:
Co zostało spaprane? Scena w wannie, brak koktajlu z Deppa. Epilog też był raczej lepszy w oryginale, choć ten nowy jest też niczego sobie (za bardzo widoczne CGI). A przed epilogiem jest finał, prawda? Niestety przeciętną zabawę w MacGyvera zamieniono na średnio zajmującą przepychankę. Mniej klimatu, za mało humoru, mniej krwi(tak,tak - nie ma zupki z Deppa, a tej zupy w oryginale było duuuużo).
Co jest lepsze? Rozbudowanie postaci Kris i Jessy'ego, zaskakujący prolog, zabawy słowne Freddy'ego.
Mimo większej liczby rzeczy spapranych niz poprawionych stwierdzam, że nowy KOSZMAR to po prostu porządnie zrealizowany film i choc od połowy projekcji napięcie zaczyna spadać to pierwsze kilkadziesiąt minut zdołało wypracować dla remake'u naciąganą "siódemeczkę".
7/10
(żródło: kino)