Jedynym aktorem, który powinien mieć monopol na takie filmy, jest Robert Englund. On najlepiej odegrał postać Freddy'ego i była to wtedy najbarwniejsza, oraz najlepiej sprecyzowana postać. Teraz nawet morda nowego Freddy'ego wygląda, jakby mu ktoś gumką przejechał po nosie i brodzie. Nie dość że aktor jest mierny, to jeszcze ryło nie pasuje do całego filmu. Wyłączyłem to po dwudziestu minutach, nie chciałem tego oglądać.