Wczoraj byłem w kinie na nowym "Koszmarze...". Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem specjalistą od filmów, a co za tym idzie horrorow. Nie widziałem wczesniejszych czesci o Freddiem (wiem, wiem to jest klasyk), moze ze wzgledu ze nie moglem sie wychowac na tym filmie jak wielu, ktorzy tutaj pisza, ale nie o tym mowa.
Widziałem dużo "nowszych" horrorow. REC'i, Piły, Opętania etc etc etc, ale widziałem też pare klasyków, przez duże K - Hellraiser, Dziecko Rosemerry itd.
Po wczorajszym seansie musze przyznać, że film był milą rozrywką, ot zwykły niewymagający wysiułku intelektualnego film. Co mnie jednak zaczelo zastanawiac - czy dzisiejsze kino grozy nastawia się wyłącznie na straszenie w ułamkach sekundy? Głupi przykład:
[SPOJLER]
Nancy chowa sie w szafie, Freddy znika, nagle bass i głośna muzyka bo Freddy pojawił się obok[/SPOJLER]
I takich momentów zawsze jest kilka w tych filmach, można się przestraszyć, ale nie można się bać. A co się stało z klimatem? Czy w dzisiejszych czasach nie ma juz klimatycznych horrorow? Czy nie ma filmów, w których się boimy prez cały film, zamiast wystraszać dzięki sile efektów dźwiękowych?
Boooooo!! :)
kozacki moment !
bardzo mi się podobał w tym filmie, Nancy spierdzielała z szafy aż miło ;) hehe
Prawda, strasznie nie lubię takiego rodzaju straszenia. Każdy może się przestraszyć, jeśli ktoś obok niego nagle wrzaśnie, ale czy to naprawdę jest taki rodzaj strachu, jaki powinien wywoływać horror? Nie sądzę. Takie pójście na łatwiznę i to jest mój największy zarzut pod adresem tego remake'u (i wielu innych horrorów). Ale poza tym jestem zadowolona z seansu:>
Ale prawda jest taka, że teraz nie boimy sie filmow, bo czujemy się bardzo odseparowani. Jeden z pierwszych filmow - ten "pociąc wjezdzajacy na stacje w "gdzieś(nie pamietam)" - na jego projekcji ludzie wrzeszczeli i uciekali myslac, ze ich rozjedzie. teraz rozumiemy te wszystkie efekty, nauka idze do przodu, wiec wszystko potrafimy sobie wytłumaczyć, a krew, co tam - już nie wzbudza takiego przerazenia, gdyż widząc ją myślimy - farba odcien 54(np.). Zmieniło się nasze nastawienie do horrorów. Ja z przyjemnoscią oglądałam filmy takie jak Ring, Piła(kilka razy), Lśnienie(o tak, genialne bylo, poza tym uwielbiam Kinga),- ten ostatni bardziej psychologiczny, ale żaden nie wywołal u mnie strachu. (Szczerze mówiąc nie pamietam, kiedy ostatnio bałam sie na filmie, wiec ktoś może przyslać jakiś link ;)). wydaje mi się, że po prostu zmieniło się nasze nastawienie do filmow, nie one.
Jak dla mnie jestes w błędzie, i w Twojej wypowiedzi sa argumenty na to.
Lśnienie było świetne, klimat w tym filmie mógł napwać strachem, nowy Freddy juz nie.
z drugiej strony pomysl. psychologiczny koszmar z ulicy wiązów... masz jakis pomyls? ja sie zgadzam z o_k_nameless. Jedni lubią patrzeć na krew, inni grają w te różne gry co sie głowy odcina, ręce itd. teraz człowieka juz niczym nie przestraszysz. Mam tez do tego filmu kilka zarzuceń, (drobiazgów). Freddy zabijał prawie caly czas przy tych rurkach, nie miał długich rąk (co było niewiarygodnie śmieszne w pierwszej części, podobnie jak sciąganie skory z glowy, odcinanie palcow, no i przede wszystkim przescieradło.) Kiedys to bylo bardzo straszne a teraz np jemy keczup widząc tryskającą krew i mamy to gdzies, nie obrzydza nas. jedyne co mnie kiedys obrzydzilo to jak jadlem barszcz z makaronem (chinska zupka amino) i oglondalem roboczopa 2. tam byl mozg w takim czerwonym czyms. popaczylem potem na zupke.... calkiem podobne. i przestałem byc glodny.