W porównaniu do poprzednich części "Koszmaru.." ten film to za przeproszeniem wielkie
gówno. Jako odrębny film - ujdzie.
Najbardziej razi mnie w tym remake'u pan Fred Krueger. Nie to że zrobili z niego
przeciętnego pedofila (w porównaniu do Springwood Slashera... to koniec świata...), to
jeszcze musieli ukarać go denną twarzą. Nieraz przypomina faceta z gumową maską,
cholernie napiętą na facjatę, czasem przypomina Voldemorta z zespołem Downa, a czasem
nawet skojarzył mi się z jakimś spalonym Azjatą... do tego ma wg. mnie tak
denny głos, który ciągnął się i ciągnął w moich uszach [...Remember Me?...]
Pan Freddy nieudolnie sypał cytatami z innych części,
a nawet próbował być śmieszny, co także mu nie wyszło.
Podsumowując - jeśli mają robić koszmar bez cudownego pana Englunda, zaś z jakimś innym wynalazkiem - nie można się spodziewać
hitu.
Dla mnie - 6/10, ni mniej, ni więcej.
Dla mnie 1/10.
Bez Roberta i Wesa Freddy Krueger to jest tylko marna podróbka z półki przeciętnego supermarketu, a nawet chińskiego marketu.
Taa, próbował być śmieszny i mu nie wyszło. Gdzie się podział ten czarny humor i pyszałkowaty śmiech?
I dlaczego pytam DLACZEGO zrobili z niego pedofila....?!
Wołam o pomstę...
Voldemort z zespołem Downa mnie rozwalił xD