Zero klimatu, zero dreszczyka, denny Freddie, beznadziejni, sztuczni aktorzy... krótko mówiąc trzy razy się budziłem i cofałem to coś, co ktoś horrorem nazwał... Jak się cieszę, że nie przyszło mi do głowy pójść do kina.
,,Zero klimatu"-klimat był i to dobry.
,,zero dreszczyka"-dreszczyka było i to całkiem sporo.
,,Jak się cieszę, że nie przyszło mi do głowy pójść do kina."-W kinie było by lepiej dzięki dźwiękowi.
A ty ten film chyba widziałeś w dzień coś czuje.
Racja, klimat był, jak otworzyłem okno, ale się skończył, bo przyszedł dreszczyk po kolejnym przebudzeniu i musiałem okno zamknąć. Co do dźwięku, to nie mogę narzekać, bo mam całkiem niezły i faktycznie "momenty zwrotne" mnie budziły :)
A film oglądałem wieczorem, choć nie wiem, co to ma do rzeczy, skoro zawsze zasłaniam rolety... I mam nadzieję, że telewizor mi wybaczy, że mu to badziewie kazałem wyświetlać...