No i wreszcie dowiadujemy się skąd tytułowy kot wziął swoje buty. Film ma wszystko to co dobra animacja powinna mieć. Bohaterów, których się lubi, szybką akcję, zwariowane przygody. Brakuje mu jednak głębi. Czy ktoś doszukał się jakiegoś morału? No chyba, że coś w stylu: zdradę należy wybaczyć.... (i to już po 5 minutach). Animacja ma jednak sporo uroku, jest piękna wizualnie i całkiem zabawna a to w tego typu produkcjach jest najważniejsze. Poza tym... lubię koty.
JEŚLI KTOŚ NIE OGLĄDAŁ, PROSZĘ NIE CZYTAĆ! SPOILERY!
Tak, ja się doszukałam morału i głębi. Głównie w postaci Humpty Dumpty. Może zabrzmi to dziwnie, ale to postać tragiczna. Jest nośnikiem refleksji nt. niedopasowania, niezrozumienia, chowanych urazów i żalu do siebie i świata. Humpty mógł stać się kimś wielkim (rokował jako wynalazca), ale nie potrafił uwolnić się od zazdrości, gdy to Kotu się powiodło i został obwołany bohaterem miasteczka. Ostatecznie pragnienie zemsty owładnęło nim bez reszty i wszystko podporządkował swemu misternemu planowi pogrążenia Puszka. Kiedy rozumie swój błąd, jest już za późno. Ale jego śmierć i złote jajo, w które się zamienia pokazuje, że w gruncie rzeczy nie był zły. Był tylko ofiarą własnych chorych ambicji oraz okoliczności (a trzeba pamiętać, że wychował się w sierocińcu, co to nie jest bez znaczenia). Wbrew pozorom to wcale nie jest tylko opowieść o zawadiackim Kocie, śmiesznym jajku i magicznych fasolkach.