Kowboje i obcy

Cowboys & Aliens
2011
5,6 61 tys. ocen
5,6 10 1 61070
5,1 25 krytyków
Kowboje i obcy
powrót do forum filmu Kowboje i obcy

Straszny gniot

ocenił(a) film na 4

I pomyśleć, że za 163 miliony dolarów można zrobić nawet 10-20 przyzwoitych filmów, a robią takiego gniota.

Podliczmy:
- Cube 0,5 mln
- Mad Max 2 mln (przed zmianą inflacji 0,4 mln)
- Donnie Darko 4,5 mln
- Moon 5 mln
- Terminator 6,5 mln
- Butterfly Effect 13 mln
- Predator 15 mln
- eXistenZ - 15 mln
- Mist (2007) 18 mln
- Equilibrium 20 mln
- Cloverfield 25 mln
- Dark City 27 mln

Łącznie: ok 152 miliony za 12 niezłych (a nawet i genialnych) filmów. Do tego zostaje 10 baniek dla biednych.

Kiedy w końcu się skończy to idiotyczne wydawanie setek milionów na kiczowe filmy na podstawie komiksów? Są robione przez baranów i dla baranów. Efekt marny, a mogłoby powstać w to miejsce co najmniej kilka innych tytułów.

Chcą zrobić gówno, to nie za takie pieniądze. Wystarczy spojrzeć na Skyline, który jest na podobnym poziomie co Kowboje i obcy, ale kosztował 10-20 milionów, a nie 160.

Uziel

Cloverfield genialny weź mnie nie próbuj nawet rozśmieszyć ;-)
Co do kowbojów i..... to zajebiście że roz.....i obcych :D żadne tandetne przekokszone i zmutowane promieniami gamma crity nie bedą przylatywać na ziemię i kitrać nam złota.
Co do tego ile wydali na tę produkcję to już inna sprawa i temat na osobna rozmowę.

ocenił(a) film na 4
jkmusic

Najpierw poćwicz czytanie. "12 niezłych (a nawet i genialnych) filmów". Tzn. że część podanych przeze mnie filmów jest niezła, a część genialna (np. terminator bezapelacyjnie).

Ta. Bardzo zajebiście, że "roz.....i obcych". Szkoda tylko, że film ma więcej niedorzeczności niż przysługuje na jeden film Sci-Fi i nie mówię tu o samym cross over'ze westernu z filmem Sci-Fi, tylko o niedorzecznych zwrotach akcji, głupich decyzjach postaci, dziurach w scenariuszu, fatalnych dialogach i głupocie wymyślonych kosmitów.

"Co do tego ile wydali na tę produkcję to już inna sprawa i temat na osobna rozmowę. "
Mogę jedynie odpowiedzieć: "weź mnie nie próbuj nawet rozśmieszyć". To właśnie jest temat przewodni i po to utworzyłem topik. Koleś.

Co do filmu Cloverfield, to ma znacznie lepsze recenzje; jest wykonany za dużo mniejsze pieniądze; jest dużo mniej tandetny i przewidywalny; ma jakiś klimat i w samej swojej realizacji jest bardziej wyjątkowy i szczególny. Jest to pierwszy film Sci-Fi wykonany w tym charakterze.

ocenił(a) film na 5
jkmusic

Project Monster był akurat filmem genialnym w swej oryginalności.

ocenił(a) film na 4
Uziel

o kurde, nie spodziewałem się, że ten badziew tyle kosztował... faktycznie kasa w błoto ale pewnie i tak zarobili na tym jeszcze więcej :)

no ale ogólnie zgadzam się z Tobą Uziel, choć nie podzielam poglądu, że MIST to był dobry film bo mnie strasznie rozśmieszył - był równie bezsensowny i kiepski jak "Kowboje..." - jedynie zakończenie było godne uwagi :)

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

No to się mocno nie zgadzamy co do Mist. Wyjaśnij czemu uważasz, że był bezsensowny, może uda mi się parę kwestii Ci wyjaśnić. Jakiś brak logiki w zachowaniu postaci, coś durnego? Bo przykładów z Kowboi i Obcych jest co nie miara.

ocenił(a) film na 4
Uziel

Kowboje w założeniu miały być filmem bzdurnym - nawet tytuł jest idiotyczny :) I w swojej konwencji mogą nawet być jako takie łubu-du z kosmitami :) Głupie ale do przełknięcia :) Stąd moja ocena 5/10.

Mgła to pseudo-intelektualny bełkot niby o potworach ale tak naprawdę o naturze człowieka - i jako taki ten film jest zupełnie niewiarygodny, scenariusz leży i kwiczy, idiotyzmów i braku logiki nawet nie będę wytykał bo primo nie chce mi się poświęcać na to godziny życia, secundo - musiałbym sobie przypominać ten film a to wywołuje u mnie dreszcze... Kiedyś już zresztą dyskutowałem o Mgle na filmwebie i wiem ,ze nie ma to sensu - nikogo do swoich racji nie przekonam, więc szkoda czasu :)

Film oglądałem dawno temu wraz z moim bratem - fanem horrorów (ja raczej gustuję w ambitniejszym kinie) i obaj co chwilę wybuchaliśmy... śmiechem... Po seansie zgodnie stwierdziliśmy, że to najgorszy film roku - w tym większym szoku byłem jak na zakończenie seansu (oglądałem w ciemno, nie wiedząc nic o filmie) zobaczyłem nazwisko Darabonta :) Ceniłem dotychczas tego człowieka ale teraz popełnił on straszną zbrodnię tworząc tak mało wiarygodny, wręcz śmieszny obraz...

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

Mgłę napisał Steven King, nie jest niby o potworach, ale tak naprawdę o naturze człowieka, tylko po prostu jest o naturze człowieka. A potwory są sposobem na pokazanie tego, nieistotnym wielce detalem. Mgła, film Sci-Fi jest niewiarygodny? No tym zdaniem mnie nie przekonujesz. Cytując klasyk, Arthur C. Clarke sugeruje następującą definicję operacyjną:

- fantastyka naukowa jest tym, co nie może się wydarzyć – na szczęście;

Scenariusz Mist nie leży i kwiczy i nie będzie leżał, póki nie pokażesz przykładów. Ludzie nastawili się na mroczne rzeczy, dużo potworów itd. a film tak na prawdę miał dotyczyć relacji ludzi i miał być psychologiczny. Był. Między innymi dzięki Marcii Gay Harden, która odwaliła kawał dobrej roboty.

W kosmitach i kowbojach masz mnóstwo bzdur i nielogicznych rzeczy, mało rozwiniętych wątków, które zostały rozpoczęte itd.

- Pada tekst, że potwory widzą słabo w dzień, a bez problemu wybiegły i wybiły większość ludzi gdy był atak na statek.
- Mają super technologię dzięki której przybyli z innej galaktyki i wydobywają złoto bez kopania, a nie mają monitoringu na zewnątrz statku, termowizji, ani nadajników GPS w swoich bransoletkach, a jedną im skradziono. Nawet my, ziemianie namierzamy swoje telefony.
- Jake wyszedł z jaskini gdy powalił jednego obcego, zatoczył się gdzieś na pustyni i nie poszedł za nim żaden pościg. Hmm. Ciekawe ile kilometrów mógł ujść, taki osłabiony.
- Jake jest znany przez szeryfa, wszystkich bandziorów w mieście i na jego nazwisko wszyscy drżą, ale jak był u księdza, to go nie poznał, tak jak barman i jego żona.
- Potwory mają fajne zabawki, latające bezzałogowce a z ludźmi klepią się wręcz i giną jeden po drugim.
- Pojawia się dziwna kosmitka/bogini nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, nie wiadomo po co. Tak po prostu. Jakby to było normalne w ich rzeczywistości.
- 30 ludzi celuje w Jake'a, a on wszystkich przeraża swoją bransoletką. Dawno by próbowali go zabić (takich akcji jest dużo w filmie)
- Nowy przywódca bandy Jake'a krzyczy by zabić tą dziwkę, a oni podnoszą bronie i tylko w nią celują (żenada), po 30 sekundach Jake zaczyna coś z tym fantem robić, a nikt nie zdążył zareagować.
- Początkowa scena. Jake na pustyni, 3 kolesi z brońmi. Zdążył ich wszystkich załatwić po kolei bez użycia broni palnej nim ostatni wystrzelił i jeszcze spudłował.
- Zdjęcie bransoletki poprzez zaprzestanie myślenia. Wręcz cudowne. A gdy spał pobity w więzieniu, to mu nie spadła?

Film do bólu przewidywalny, głupawy i prostolinijny. A z obcej cywilizacji, lepiej rozwiniętej technologicznie o kilkaset lat - zrobili debili. Ludzie zwaśnieni nagle stają się swoimi przyjaciółmi i mimo, że są na dzikim zachodzie to wszyscy wolą dyskutować nim ktoś użyje broni. Nawet w spotkaniu z dzikimi Indianami.... Film jest po prostu dla dzieci i półgłówków.

ocenił(a) film na 10
Uziel

Co prawda to prawda, z drugiej strony jak ktoś napisał TO MIAŁO BYĆ NISKOPOZIOMOWE KINO ROZRYWKOWE, nie ambitne SF i to tak, jakby dopatrywać się że Klapouchy w Kubusiu Puchatku ma przyczepiany ogon!

ocenił(a) film na 4
nowkris

Jak groch o ścianę... To, że film nie miał zadawać ambitnych, egzystencjalnych pytań nie oznacza, że można film zrobić na odpier.dol kalecząc większość scen i dialogów. Reżyser ma na koncie dwie części Iron Mena i są one równie NIEAMBITNE, ale wykonane prawidłowo, bez większych dziur. Iron Man to porządne kino rozrywkowe, a Kowboje i Kosmici to nieudane kino rozrywkowe pachnące z wszędąd kiczem. Dałeś temu filmowi 10/10. To Cię nieco skreśla w kwestii wartościowego rozmówcy.

ocenił(a) film na 10
Uziel

1. Film trwa prawie dwie godziny i jakoś się nie nudziłem, ba nie zerkałem nawet na zegarek!
2. Craig i Ford zagrali fenomenalnie.
3. Głowna aktorka jest bardzo urokliwa i wyjątkowo pasująca do tej roli.
4. Nie szukałem dziur logicznych, bo z góry założyłem, że film będzie miał takich co nie miara!
Podsumowując - bawiłem się lepiej niż zakładałem i ocena na maksa!
p.s. A propo Iron Man'a i dziur logicznych - samo założenie, że można w coś ubrać człowieka i poddać go takim przeciążeniom jest absurdem do kwadratu i już opierając się na tym scenariusz legnie w gruzach, chociaż film też dostał ode mnie 10/10 ;)

ocenił(a) film na 4
nowkris

1. To, że się nie nudziłeś o niczym nie świadczy. Na filmach Bergmana czy 'Męczeństwie Joanny Dark' zasnąłbyś 3 razy i uznałbyś, że są gorsze? Lol.
2. Craig wyglądał jak Bond w kapeluszu, a Ford jak Indiana Jones. Wiele do grania nie mieli. Stroili groźne miny i odpowiadali pół zdaniami.
3. Ja też nie szukałem dziur logicznych. Po prostu z każdym kwadransem filmu dostawałem nimi po twarzy coraz bardziej.

Filmy na podstawie komiksów są zwykle absurdalne, ale to się akurat broni. To są filmy bardziej fantasy niż science fiction, więc przeciążenie Iron Mena ujdzie, tak jak ujdą latający Craig z Wilde na bezzałogowym myśliwcu obcych. Bardziej bolą inne absurdy, te które nie bronią się w żadnej konwencji filmu, czyli niekonsekwencja w filmie, idiotyczne zachowanie postaci czy nadmierny zbieg okoliczności do bólu hollywoodzki.

A co u Ciebie nie dostaje 10/10?

ocenił(a) film na 10
Uziel

Za co takiemu czemuś 10/10? Obiektywnie bardziej bym się skłaniał do 9/10, ale odpowiadając dogłębnie - proponuję Tobie i większości innych osób na filmwebie naukę trudnej sztuki oceniaia, bez porównywania - wbrew pozorom nie jest to takie łatwe!
I tu mała podpowiedź jak to można (z)robić - oglądasz powiedzmy pierwszy raz w życiu coś koreańskiego, bo do dnia dzisiajszego żyłeś w świętym przekonaniu, że to jakieś gnioty i już lepiej obejrzeć w ramach sportów ekstremalnych np. coś polskiego. I tu niespodzianka! Jak oni to robią i z czym to porównywać?! No właśnie... bo do czego porównać np. Trylogię Zemsty?

ocenił(a) film na 4
nowkris

Moje porównanie jest czysto unaoczniające. Jeśli jest się fanem kina i znawcą gatunku (a za takiego się uważam), to ciężko jest wyzbyć się relatywizmu podczas oceniania filmu. Jeśli ktoś obejrzał 1000 filmów to podświadomie czuje co jest kiczem, a co arcydziełem, a przynajmniej tendencje zmierzania filmu ku jednemu z biegunów. Dodatkowo, gdy chwilę się zastanowi, to nie musi używać podświadomości, a zwyczajnej wiedzy i doświadczenia by określić coś słowami i argumentami.

Twój przykład jest makabrycznie abstrakcyjny. To tak jakbym miał oceniać każdy film ze stopy laika, który nigdy nie widział żadnego innego filmu, pozbywając się swojej pamięci, będąc przeczyszczonym umysłowo niczym Jack z powyższego filmu. Tyle, że się tak nie da...

Relatywizmu nie da się wyzbyć i nie da się oceniać bez podświadomego porównywania z innymi dziełami, bo nawet jeśli nie sięgasz po słowa "w Wild Wild West było czuć, że to komedia, pastisz, a tu nieudolna powaga sytuacji", to Twój mózg mówi Ci "w tej scenie jest coś nie tak, bohaterzy powinni podjąć inne decyzje wobec tak patetycznej muzyki, a nie komediowej".

Każde 'kino' da się porównać i ocenić pod kątem rozwoju sztuki. Trzeba tylko czuć różnicę między konwencjami, dostrzegać warsztat odpowiednich profesji i mieć wyrobione, konstruktywne zdanie na ten temat. Czysty, niepoparty żadnym słowem 'gust' jest tylko błahym i jałowym zdaniem nie wartym rozpatrywania. Bo w Twojej mierze każdy film zasługuje na 9-10/10 skoro taki gniot jak ten powyżej - taką ocenę od Ciebie otrzymał.

Mówisz o trudnej sztuce oceniania, a nie masz o niej bladego pojęcia. Pamiętaj, że każda ocena wynika z kryteriów, a Ty nie posiadasz żadnych. Bo gust to nie kryteria. Właśnie dlatego na testach w szkole liczy się punkty, a nie ocenia charakter pisma czy nazwisko. Przemyśl.

ocenił(a) film na 10
Uziel

Nie chce mi się ciągnąć tej dyskusji, bo z całym szacunkiem brakuje koledze właściwego poziomu abstrakcji.
A z ciekawości sprawdziłem oceny na imdb:
"Kowboje i Obcy" - 6,3
"Wild, Wild West" - 4,4

ocenił(a) film na 4
nowkris

Te filmy, to ten sam poziom, a przytoczyłem przykład tylko dlatego, że oba filmy Sci-Fi działy się na dzikim zachodzie, żaden z nich nie jest nawet średni, są słabe. Kowbojom jeszcze średnia spadnie, póki co jest to efekt tego, że to nowość, a nowości najczęściej mają zawyżoną średnią, zaś później nie wytrzymują próby czasu (co nie znaczy, że ta średnia jest przyzwoita.. jest poniżej pułapu dobrych filmów).

Masz racje. Nie osiągnąłem tego poziomu abstrakcji by gówno nazywać arcydziełem. A przypis przy ocenie "10" masz taki: "Arcydzieło!". Jesteś tym samym człowiekiem, który w rozmazanej kupie na stole doszukuje się artyzmu... Sztuka konceptualna, to wymysł bękartów sztuki. Buonarroti rzeźbił Dawida w 'gównie' przez trzy lata, a współcześni rzucą gównem o piękną ścianę i krzyczą 'voilà!'. Bardzo mało jeszcze w życiu widziałeś. Adieu

ocenił(a) film na 5
Uziel

Próbujesz być mądrzejszy niż dane ci było być. Dowartościowujesz się ambitnym kinem a ja Ci powiem, naucz się wpierw oglądać horrory, sensacyjne i thrillery a potem porozmawiamy o ocenianiu. To że oglądasz dramaty nie świadczy o Tobie pozytywnie, powiedziałbym raczej pedałkowato. Szczególnie przez te tytuły które wymieniłeś.

Dramat ma wzruszać, ma budzić emocje, inne niż horror, inne niż kino akcji. To jednak nie czyni go nad pozostałymi gatunkami. Powiem więcej, dramat zrobić jest znacznie łatwiej.

ocenił(a) film na 4
theart

Powinienem pójść płakać? Jeśli nazwałeś filmy z listy, którą wypisałem - filmami ambitnymi, to Tobie jeszcze dalej do bycia mądrym. Ja te filmy uważam jedynie za solidniej wykonane, a nie ambitne. Część z nich ma jakąś głębię i jakieś przesłanie, ale są to głównie filmy rozrywkowe, ale solidne, sensowne, dobre aktorsko, technicznie, z pomysłem, unikatowe, bądź znaczące gatunkowo.

Rozmawiamy o kinie sci-fi i cenach produkcji tych filmów bez względu na charakter. A Ty mi wyjeżdżasz z charakterystyką wrażliwości.

ocenił(a) film na 5
Uziel

Czytaj ze zrozumieniem.

Cytuję:

"Na filmach Bergmana czy 'Męczeństwie Joanny Dark' zasnąłbyś 3 razy i uznałbyś, że są gorsze? Lol."

ocenił(a) film na 4
theart

Skąd niby miałem wiedzieć do którego fragmentu się odnosisz? Nie odpowiadałeś na tą wypowiedź, tylko na zupełnie inną. Naucz się korzystać z forum, a potem pomyśl o pouczaniu. Abderyto.

ocenił(a) film na 4
Uziel

"Mgłę napisał Steven King, nie jest niby o potworach, ale tak naprawdę o naturze człowieka, tylko po prostu jest o naturze człowieka."

Wiem, kto napisał Mgłę ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Czy jeżeli napisał to King to z automatu mam się tym zachwycać a jakby to spłodził np. Janusz L. Wiśniewski to od razu ocena w dół bo facet nie ma takiego "nazwiska"? Ja Kinga lubię ale nie uważam go za boga - ma lepsze i gorsze pomysły i jak każdy człowiek może stworzyć chałę... Książki Mgła nie czytałem i nie zamierzam bo ponoć film wiernie oddaje jej treść - ale może King napisał sensowne opowiadanie a sprawę spartaczył Darabont? Tego nie wiem i nie wnikam - na pewno Darabont "dał ciała" w tym filmie jak i ostatnio też w serialu Walking Dead, który po prostu przestałem oglądać po 3 odcinku 2 serii - widać Darabont obniżył loty i coraz częściej filmy mu nie wychodzą...


"A potwory są sposobem na pokazanie tego, nieistotnym wielce detalem.
Mgła, film Sci-Fi jest niewiarygodny?"

Nie oglądałem tego filmu dla potworów bo oglądałem film w ciemno (co rzadko mi się zdarza) - lubię dobre sci-fi bo mówi właśnie o naturze człowieka w sytuacjach pozornie odmiennych od naszej rzeczywistości ale tak naprawdę takich samych - np. Lem świetnie ukrywał w urojonym świecie przyszłości analogie do świata rzeczywistego, absurdów PRLu i całej reszty - do tego w niektórych książkach oblewał to sosem świetnego, ironicznego i sarkastycznego humoru co sprawiało, że lektura była ucztą dla inteligentnego i uważnego czytelnika ;)

Niestety w "Mgle" podobny zabieg nie wyszedł bo po prostu dom został zbudowany na słabym fundamencie - dobrano słabych bohaterów, źle nakreślono profile psychologiczne, napisano im kiepskie dialogi i co najgorsze nie przemyślano dokładnie czy niektóre zabiegi fabularne i działania bohaterów mają jakikolwiek sens (nawet jeżeli bohaterowie podejmują złe decyzje to muszą być one wiarygodne) - przez co film irytuje, nudzi, jest do bólu przewidywalny i schematyczny, nie wciąga, nie składnia do refleksji - zamiast tego powoduje śmiech - ale przypadkiem, nie celowo... Podobnie jest w "Kowbojach..." z tą małą różnicą, że Kowboje nie pozują na inteligentne kino zajmujące się tematem ludzkiej natury tylko po prostu są prostą rozrywką dla mas - i z tego zadania wywiązują się jako-tako :) Stąd moja ocena 5/10 choć w pewnym momencie filmu byłem nawet skłonny dać 6 bo po prostu dobrze się bawiłem - końcówka jednak położyła film i teraz raczej jestem bliżej 4... Film głupi i bezsensowny ale już sam tytuł na to wskazywał - zakładałem, że będzie to dno do potęgi i w sumie mile się zdziwiłem, że nie było tak źle...



"Scenariusz Mist nie leży i kwiczy i nie będzie leżał, póki nie pokażesz przykładów."

Mgłę oglądałem bodajże 3 lata temu więc niestety nie podam Ci wielu przykładów bo dokładnie nie pamiętam... Ponieważ sam (póki co amatorsko) bawię się w pisanie scenariuszy więc trochę wiedzy o budowaniu historii już mam - i scenariusz Mgły leży i kwiczy bo wygląda jakby niektóre sceny napisał 8-latek... Pamiętam przykładowo scenę z apteki, gdzie bohaterowie zachowują się zupełnie irracjonalnie - zamiast czym prędzej uciekać stoją i czekają na atak pająków - rozumiem strach może kogoś sparaliżować ale ta scena totalnie nie miał sensu. Podobnie było w innych przypadkach ale nie chce mi sie tego wymieniać nawet - po prostu co chwila razem z bratem wzdychaliśmy ciężko i mówiliśmy "o rany, co za bzdury" . Ja rozumiem, że nie każdy człowiek jest geniuszem ale bohaterowie filmu z tego co pamiętam nie byli umysłowo upośledzeni - a często byli właśnie tak nieporadni. A co najgorsze - praktycznie wszystkie postaci były schematyczne, przewidywalne i jednowymiarowe - zły, głupi prawnik, szalona fanatyczka itd itp - banał na banale, kino "psychologiczne" ale chyba dla 12-latków... To już chyba Moda na sukces ma bardziej wiarygodne postaci i lepiej opisuje relacje międzyludzkie :)


"Ludzie nastawili się na mroczne rzeczy, dużo potworów itd. a film tak na prawdę miał dotyczyć relacji ludzi i miał być psychologiczny. Był. Między innymi dzięki Marcii Gay Harden, która odwaliła kawał dobrej roboty."

hahahahha no był psychologiczny - tak samo jak "Kowboje i Obcy" byli - przecież tutaj mieliśmy dramatyczne sceny z Harrisonem Fordem, którzy pod koniec zaakceptował Indianina jako swojego syna! Ta sama psychologiczna głębia co w "Mgle" :)

Dobra, nie chce mi się o tych dwóch filmach nawet dyskutować - Mgle dałem 3/10 i myślę, że zawyżyłem :) Kowboje są na tym samym poziomie co Mgła ale nie udają ambitnego kina dla ludzi inteligentnych więc dałem im 5/10 choć i to jest ocena zawyżoną :) Oczywiście znajdą się ludzie, którzy będą dawać jednemu czy drugiemu dziełu "10" ale cóż - każdy ma swoje gusta :) Choc nie ukrywam - śmiać mi sie chce jak ktoś Mgłę nazywa ambitnym kinem psychologicznym bo jak mówiłem równie dobrze można w takim razie nazwać tym mianem "Kowbojów i Obcych" :)

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

Co za bełkot. Aż się obawiam twoich scenariuszy.

ocenił(a) film na 4
Uziel

hehe atak ad personam czyli standardowa reakcja w takiej sytuacji :)

cóż, sam mnie wywołałeś do tablicy, żebym napisał co myślę o Mgle a jak już napisałem to się obraziłeś, co za człowiek :]

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

Nie obraziłem się. Nie podoba mi się to co napisałeś nie ze względu na treść tylko ze względu na charakter. W ten sam sposób mogę się przyczepić każdego filmu. Nawet najlepszego. Daj przykład z gatunku, a Ci udowodnię. W nihilistyczny sposób negujesz wszystko co wręcz oczywiste... Byle zaprzeczyć. Taka dyskusja nie ma sensu.

Mgła to film psychologiczny, nie film akcji. Śmiej się z określenia psychologiczny, ale taki był w założeniu i mi realizacja się podobała. Odpowiednie prowadzenie kamery z ręki, fajna głębia ostrości na bliższych planach, dużo planów detalicznych, budowanie napięcia i zarysu reakcji ludzi. Kamera prowadzona jest podobnie do tego jak prowadzi się ją w serialu House w scenach bardziej dramatycznych czy psychologicznych. Odczuwa się zawężenie kadru i klaustrofobiczne ujęcia. Ty widzisz żenujące dialogi, a ja widzę bardzo interesujące ukazanie w prostej scenerii (sklep spożywczy) - jak zmieniają się ludzie pod wpływem silnych impulsów. Jak stopniowo zaczynają wierzyć w boga i fanatyczkę - tylko ze strachu. Jak mało szczera jest wiara i postawa ludzi na co dzień, gdy odczuwają komfort. Jak sięgają do zasobów elementarnych instynktów w sytuacji zagrożenia. Jak szybko stają się oportunistami w celu ratowania skóry. Podaj mi inne przykłady filmów Science Fiction, które w podobny sposób podeszły do tematu i próbowały analizować psychikę zwykłego człowieka podczas zagrożenia. Co więcej, potwory przez większą część filmu stanowią zewnętrzne zagrożenie i są sprawą poboczną, a jednocześnie wywołującą obawę, bo najbardziej człowiek boi się tego czego nie widzi. Film wrócił lekko do korzeni gore i horrorów, gdzie przerażało człowieka oczekiwanie i niewiedza, a nie latające od samego początku flaki i stado kosmitów. Tu przez połowię filmu 'nic się nie działo' (chodzi o akcję), a określały się relacje ludzi, napięcie i enigmatyczność tego co za drzwiami.

Sorry, ale trzeba być baranem, żeby porównać kwestie psychologiczne i drobne, egzystencjalne rozmowy do rozmów o pierdołach, jakie są w Kowbojach i Obcych... Że to był równie psychologiczny film i miał równie dramatyczne sceny... Chyba jak przygłupi syn strzelił w środku miasta w zastępcę szeryfa wymachując bronią. Dramat jak cholera.

ocenił(a) film na 4
Uziel

Trzeba być baranem by nie wyczuć ironii w moim porównaniu "psychologiczności" "Kowbojów" do "Mgły" :) Sęk w tym, że w obu filmach ta psychologia jest właśnie wyłożona na podobnie niskim poziomie tzn. kawa na ławę, banał na banale, schematyczność do bólu :)

Bo powiedz mi, co było takiego odkrywczego i ciekawego w "Mgle"? Idiotyczne zachowania ludzi w supermarkecie i ich nagła zmiana w kilka godzin z ateistów w gorliwych katolików wobec zbliżającej się śmierci? OK pomysł dobry ale realizacja słaba, u wielu ludzi zamiast refleksji ten film wywołuje śmiech i rozczarowanie - wystarczy spojrzeć na komentarze pod filmem, średnia 5,8 czy tam ile nie bierze się z niczego... Film jest po prostu mało wiarygodny bo scenariusz strasznie kuleje, bohaterowie nie przekonują, ciężko uwierzyć, że są to osoby z krwi i kości - przykładowo nasi sąsiedzi... Tak nakreśleni bohaterowie jak we "Mgle" sprawdziliby się w komedii czy filmie akcji - a już najbardziej właśnie w jakimś szalonym filmie gore (swoją drogą napisanie, że Mgła odwołuje się do korzeni gore to chyba żart miesiąca) - w dramacie s-f mającym ambicje bycia kinem psychologicznym wszystkie po kolei postacie są zbyt płaskie, przewidywalne i denne - wracając właśnie do "Kowbojów" tutaj ciekawszą postacią jest już ta grana przez Harrisona Fora - bo przynajmniej przechodzi metamorfozę z wrednego, bogatego czarnego charakteru w postać jednoznacznie pozytywną - jest to oczywiście drętwe i naciągane ale przynajmniej jest to postać o kilku obliczach zaś w Mgle? Każda postać jest jakby wycięta z kartonu, jakby była bohaterem sitcomu - każde jej zachowanie jest 100% schematyczne tak, że od razu wiemy, jak dana postać będzie postępować... To styl Mody na Sukces a nie ponoć wielkiego kina psychologicznego :) Stąd też wielkie rozczarowanie filmem, straszne recenzje krytyków, ludzie śmiejący się albo bijący brawo w kinie (gdy ginęła fanatyczka - faktycznie film psychologiczny zamiast skłaniać do refleksji wywołuje zachowania jak w cyrku albo na kabarecie - brawo!) itd itp - film się po prostu Darabontowi nie udał...

A to, że są w nim fajne ujęcia, bardzo ładnie wygląda wszystko wizualnie to się zgadzam - to mi się podobało. Tylko co z tego, skoro cała fabuła nie trzymała się kupy a seans irytował? Dla mnie film był strasznie pretensjonalny, jakby skierowany do niezbyt inteligentnej gawiedzi z jasnym przesłaniem "religia to zło, jesteście matołami, którzy dają się są manipulować głupim ludziom" ot i cała "psychologiczność" filmu :) A potworów, macek i krwi było jak dla mnie nawet za dużo :)

Zdecydowanie wolę niskobudżetowy Moon czy Solaris Tarkowskiego niż takie "psychologiczne" infantylne do bólu s-f, gdzie średnio inteligentny 5-latek zrozumie ukryty przekaz - że religia jest zła.

5-minutowe ujęcia twarzy głównego bohatera który zastanawia się czy zastrzelić swojego syna nie decydują o tym, czy film jest genialnym dziełem psychologicznym czy też zwykłym horrorem łubu-du z mackami. Ten film zapowiadał się genialnie i miał potencjał być świetny ale wyszła z tego miałka, irracjonalna opowiastka o grupce kompletnych kretynów zamkniętych w sklepie ze zwykłą wariatką. A "dramatyczne" zakończenie choć efektowne - w ogóle mnie nie zaskoczyło i tylko wywołało kolejną salwę śmiechu czym doskonale wpasowało się w klimat tego filmu.

Tak słabego horroro-dramatu s-f nie widziałem dawno - no chyba, że "wrzucimy" ten film do kategorii śmiesznych pseudo-horrorów typu "Oszukać Przeznaczenie" gdzie główną zabawą jest typowanie kto teraz zginie i w jaki sposób - dla takich ludzi moze faktycznie "Mgła" okaże się ciekawa i będą mogli bić brawo podczas śmierci "fanatyczki" a potem powiedzieć znajomym, że w końcu oglądali film "psychologiczny" który zrozumieli od a do z (bo był tak prostacki w przekazie).


Dobra, nie chce mi się dalej pisać o tak słabym filmie, masz swoja wizę świata i OK, różne filmy się podobają różnym ludziom :) Choć nie rozumiem o co Ci chodziło z tym moim nihilizmem i negacją, bo raczej zawyżam noty na filmwebie rozdajac "10" jak leci filmom, które na to nie zasłużyły :) "Mgła" nie zasłużyła nawet na 4 gwiazdki bo strasznie nie lubię filmów, które obrażają moją inteligencję...

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

W kowbojach nie ma nic z kina psychologicznego. Kadry szerokie i ogólne, kamera ze statywu. Wszystko w kolorach MTV. Masz zero pojęcia o kinie. Zatem porównanie warstwy psychologicznej jest głupie z twojej strony, zatem sam jesteś baran z taką idiotyczną ironią. równie dobrze możemy powiedzieć, że w obu filmach rozrywkowość jest na jednakowym poziomie, chociaż Mist wcale rozrywkowy nie miał być. A Kowbojom po prostu rozrywkowość wyszła ch*jowo.

"Film jest po prostu mało wiarygodny bo scenariusz strasznie kuleje, bohaterowie nie przekonują, ciężko uwierzyć, że są to osoby z krwi i kości - przykładowo nasi sąsiedzi..."

Puste frazesy bez przykładów.

".....ciekawszą postacią jest już ta grana przez Harrisona -----Fora----- - bo przynajmniej przechodzi metamorfozę z wrednego, bogatego czarnego charakteru w postać jednoznacznie pozytywną"

Właśnie postać Harrisona For(d)a jest najbardziej niekonsekwentną w tym filmie i absurdalną. Miał być madafakerem, który niczym spodnie americanos próbuje rozerwać swojego pracownika na dwóch koniach i całe miasto trzęsie portkami na jego widok, a tu nagle robi się miękko bułą, która pod wpływem nie wiadomo jakich zdarzeń nie budzi w nikim respektu. Indianin go nie zna i lekceważy, jego właśni ludzie od niego spieprzają, a Craig bije go po pysku bezkarnie. Rzeczywiście, przemiana godna Jacka Sopalicy Mickiewiczowego.

"Każda postać jest jakby wycięta z kartonu, jakby była bohaterem sitcomu - każde jej zachowanie jest 100% schematyczne tak, że od razu wiemy, jak dana postać będzie postępować"

Nie prawda. Właśnie przemiana ludzi w sklepie, którzy najpierw kazali się zamknąć tej fanatyczce, a później z minuty na minutę podzielali jej zdanie i przechodzili na jej stronę, aż w końcu ten robol, który wcześniej chciał jej zakleić mordę zaczął się modlić powtarzając jej słowa niczym fanatyk. Byle ratować dupę. Wszystkie przemiany pokazane są stopniowo i wraz z ukazaniem przyczyny. W przypadku Harrisona Forda nie widać przyczyn, nagle robi się miękki bo tak sobie wymyślili autorzy.

".... film się po prostu Darabontowi nie udał... "

Chyba opierasz się o opinie polskiego widza, bo na filmwebie ten film ma fenomenalnie niską ocenę w zestawieniu z portalami zagranicznymi. Nie wiem czemu u nas uzyskał tak słabą przychylność widza, może z powodu przejedzenia tematem religijności, ale gdzie indziej wygląda to inaczej i recenzje ma niezłe, więc jesteś parszywym konfabulatorem.

Mist:
IMDB średnia 7,3;
Metascore 58/100
Rotten Tomatoes Critics 74%/100 (pełny, ładny pomidor) "Frank Darabont's impressive camerawork and politically incisive script make The Mist a truly frightening experience."
Rotten Tomatoes Audience 64% (pełny kubek popcornu)

Kowboje i Obcy:
IMDB średnia 6,3
Metascore 50/100
Rotten Tomatoes Critics 44%/100 (plama po pomidorze) "Daniel Craig and Harrison Ford are as dependably appealing as ever, but they're let down by director Jon Favreau's inability to smooth Cowboys & Aliens' jarring tonal shifts"
Rotten Tomatoes Audience 51 % (przewrócony kubek popcornu)

"A to, że są w nim fajne ujęcia, bardzo ładnie wygląda wszystko wizualnie to się zgadzam - to mi się podobało. Tylko co z tego, skoro cała fabuła nie trzymała się kupy a seans irytował? "

Mnie też irytował, ale to było cenne podirytowanie. Podpowiadało mi ciągle by wyciągnąć broń i zastrzelić sukę, albo związać i zakneblować. Myślę, że to był zamiar autora, wywołanie dyskomfortu u widza. Co do reszty, piszesz, że fabuła nie trzyma się kup - zapytuje zatem - bo co? Zero przykładów z twojej strony. puste słowa.

"Zdecydowanie wolę niskobudżetowy Moon ... "

Też wolę Moon i też był na mojej liście tanich filmów Sci-Fi. Jakby nie patrzeć spośród filmów które wymieniłem tylko Skyline jest na poziomie kowboi, reszta jest lepsza.

"5-minutowe ujęcia twarzy głównego bohatera który zastanawia się czy zastrzelić swojego syna....."

Zatem jesteś w tej mniejszości na której film nie zrobił wrażenia i to się czasem zdarza. Mimo to żal mi ciebie, że kowboje i obcy zrobiło na tobie lepsze wrażenie... To się zdarza tylko głupcom.

"Tak słabego horroro-dramatu s-f nie widziałem dawno...."

Określasz film przymiotnikami, ale nie piszesz co było źle i jak powinno być to zrobione. Wszystkie Twoje oceny są puste i nic nie znaczące. Słaby film; film nie zasłużył na to i tamto; obraża twoją inteligencję... Jaką kur.wa inteligencję? Wysil się i napisz rzeczowe argumenty, bo póki co widzę tylko twoje słabe i zadufane w sobie sądy i oceny.

ocenił(a) film na 4
Uziel

Bosz, z Tobą się nie da dyskutować bo przekręcasz sens wypowiedzi i się potem do nich odnosisz :)

Jeszcze raz odpiszę, choć powoli tracę cierpliwość widząc z jaką zajadłością "walczysz" z wszystkimi tutaj na każdy temat. Z góry zakładam, że po raz kolejny "z automatu" do kolejnego odpowiedzi w tym wątku podejdziesz wrogo, przekręcisz kilka faktów, pominiesz kilka kwestii i zmieniając sens mojej wypowiedzi skrytykujesz to, czego nie powiedziałem - dodatkowo mnie obrażając po drodze... No super :)

Oto przykład Twojego idiotycznego prowadzenia wywodu od tezy, którą stawiasz sam, przypisujesz mi i udowadniasz, że jestem idiotą bo ją postawiłem:

"W kowbojach nie ma nic z kina psychologicznego. Kadry szerokie i ogólne, kamera ze statywu. Wszystko w kolorach MTV. Masz zero pojęcia o kinie. Zatem porównanie warstwy psychologicznej jest głupie z twojej strony, zatem sam jesteś baran z taką idiotyczną ironią. "

Heheheheh gdzie ja napisałem, że Kowboje to kino psychologiczne? Przecież napisałem jasno - napisałem ironicznie, że oba filmy są tak samo psychologiczne - ROZUMIESZ ZNACZENIE SŁOWA IRONIA? Popatrz: wiemy, że Kowboje nie są filmem psychologicznym więc jak napiszę "Mgła jest tak samo psychologiczna jak Kowboje" to znaczy to, że w tej wypowiedzi mówię, że Mgła w mojej opinii nie jest psychologiczna a nie, że Kowboje są!!! Jak powiem ironicznie "Tego lata jest tak ciepło jak zimą" to znaczy to "Tego lata jest zimno" a nie "Zimą jest ciepło" - człowieku ogarnij swój umysł bo robisz w tym momencie z siebie kompletnego głupka :) A z tego co widzę wcale głupi nie jesteś, masz wiedzę i coś tam pod czaszką tylko zagalopowałeś się lekko w dyskusji o dwóch durnych filmach (co najgorsze ja też, a ciągle obiecuję sobie - jak dyskutować to tylko o dobrych filmach!)

Aha możliwe, że mam zero pojęcia o kinie - trudno :) Tak czy siak chętnie obejrzę film psychologiczny w klimacie MTV i z szerokimi kadrami - bo czemu nie? To jakaś wierutna bzdura, że trzeba każdy film na jedną modłę kręcić - pewnie wbijają to do głów studentom w filmówkach, że jak dasz zbliżenie na czyjąś facjatę to będzie film psychologiczny a jak będziesz walić panoramy z głosem z offu to już nie może ten film opowiadać o ludzkiej duszy :D A potem w takich "Mgłach" rzemieślnicy (no niestety) pokroju Darabonta będą walić schematami aż do porzygania... Zresztą whatever - w końcu nie mam pojęcia o filmach i mam papkę zamiast mózgu :)


"Równie dobrze możemy powiedzieć, że w obu filmach rozrywkowość jest na jednakowym poziomie, chociaż Mist wcale rozrywkowy nie miał być. A Kowbojom po prostu rozrywkowość wyszła ch*jowo."

Dokładnie! Mist miał nie być a wyszedł rozrywkowy (niestety) - z kolei Kowboje mieli być w 100% rozrywkowym kinem a wyszło kiepsko - stąd ocena 5/10 czyli takie tam filmidło choć osobiście myślałem, że będzie duuużo gorzej - w sumie dało się to obejrzeć i nie dostać zajadów od śmiechu czy przypadkowego wydłubania sobie oczu z powodu idiotyzmu filmu - choć był idiotyczny ale w sumie idiotyczne są juz założenia tego gatunku więc nie dało się inaczej chyba... Choć powoli zaczynam sie skłaniać ku ocenie 4/10 :)


Co do postaci H.Forda - znowu coś pokręciłeś, bo ja nic nie pisałem o tym, że ta jego pseudo-przemiana jest super - sam nazwałem to cytuję "przemianą drętwą i naciąganą" - więc znowu strzelasz na oślep :) Zwróciłem tylko uwagę, że przynajmniej ta postać Forda choć ogólnie mocno naciągana ma jakieś ciekawe oblicza i charyzmę (pewnie dzięki aktorowi) a bohaterowie "Mgły" po prostu mnie nie przekonali - nie wszyscy, bo pamiętam kilka postaci było "w miarę" ale całościowo jak na film psychologiczny nie było tam nic godnego uwagi - nie było wiarygodnej wojny charakterów - po prostu mnie to nie przekonało, Ciebie odwrotnie, OK :) Aha ta postać Forda przemieniła się ze złego "madafakera" w dobrego kolesia z powodu utraty syna - wtedy też od niego odeszli bo stracił autorytet madafakera (skoro nie umiał upilnować syna) a poza tym kosmici okazali się większymi madafakerami od niego :) Akurat ucieczka była logiczna, już mniej inne wydarzenia (choćby komitywa Indian i bandytów) - no ale ten film to bajeczka, więc nie ma co rozważać tego :)


Co do Mgły zaś to powtórzę - sęk w tym, że ja oglądałem ten film 3 lata temu więc niewiele juz pamiętam, tylko ogólne odczucia - stąd ciężko mi polemizować i przywoływać z pamięci aktorów i dokładną fabułę i podawać konkretne przykłady...

"Właśnie przemiana ludzi w sklepie, którzy najpierw kazali się zamknąć tej fanatyczce, a później z minuty na minutę podzielali jej zdanie i przechodzili na jej stronę, aż w końcu ten robol, który wcześniej chciał jej zakleić mordę zaczął się modlić powtarzając jej słowa niczym fanatyk. Byle ratować dupę. Wszystkie przemiany pokazane są stopniowo i wraz z ukazaniem przyczyny."

Taaa w kilka godzin z ateisty w kompletnego, zidiociałego mohera, który chce składać w ofierze dzieci - no serio, bardzo realistyczna przemiana :) Jakby to trwało kilka tygodni to może, choć i tak zachowanie nowej "sekty" było po prostu idiotyczne nawet jak na sekciarzy :)

Pomijam już, że identyczny motyw mamy praktycznie w każdym nowym filmie-gniocie katastroficznym - typu 2012 i inne badziewia - tam też jest pełno scen ludzi "nawróconych", którzy nagle modlą się gorliwie byle tylko jak to sam powiedziałeś "ratować dupę" - OK jest to chwytliwy temat bo tak właśnie działa ludzka dusza i dużo ludzi faktycznie tak by postąpiło ale akurat cudowne "nawrócenie" w sklepie było po prostu naciągane - przede wszystkim dlatego, że "mesjaszem" była osoba ewidentnie niezrównoważona psychicznie a dobrze znana bohaterom... Co innego gdyby w sklepie pojawił się bardzo charyzmatyczny, magnetyczny wręcz kaznodzieja o wielkim talencie oratorskim i stopniowo przeciągał ludzi na swoją stronę - to byłoby ciekawe i na pewno bardziej wiarygodne niż oglądanie stada idiotów w kilka godzin zahipnotyzowanych przez lokalną wariatkę :) I oczywiście nie wykluczam, że w momencie kryzysu nawet taka wariatka nie zyskałaby poklasku ale zdecydowanie nie zyskałaby poklasku prawie całej (mikro) społeczności - to po prostu niedorzeczne i naiwne... U nas mamy podobnych fanatyków religijnych ale to jest promil społeczeństwa - właśnie tych kilka osób krzyczących pod krzyżem za którymi może pójść więcej ale nie do licha wszyscy - ludzie wbrew pozorom dzielą się na łatwych do zmanipulowania i tych trudniejszych... Gdyby wszyscy byli łatwi to choćby na wybory chodziło 80-90% ludzi a nie 40-kilka...

Tak czy siak sam motyw "przeciągania" liny w postaci wiary był dość ciekawy - bardziej raziły mnie wszelkie inne niedorzeczności w stylu przekonywania kogoś o ataku obcych zamiast po prostu pokazać mu od razu mackę na zapleczu (to mniej więcej pamiętam) albo staniu w aptece i zastanawianiu się co zrobić gdy wszystkich obłażą jakieś wielkie pająki - takich scen było na pęczki i po prostu "zabijały" ten film... Nie wymienię ich konkretnie bo nie będę oglądał drugi raz tego filmu (a może) ale i tak nie ma to sensu - bo powiesz, że wg. Ciebie były bardzo wiarygodne i koniec dyskusji (taka Twoja argumentacja, a mi zarzucasz brak konkretów).


"Chyba opierasz się o opinie polskiego widza, bo na filmwebie ten film ma fenomenalnie niską ocenę w zestawieniu z portalami zagranicznymi."

Opinia moja i mojego młodszego brata (choć ma zupełnie inny gust ode mnie, lubi filmy akcji i horrory itd) mi w zupełności wystarczy :) Nie sugeruje się specjalnie ocenami, a już na pewno nie skaczę po portalach różnych i nie porównuję - to tylko jakieś idiotyczne cyferki :) Ty widzę jakimś psychopatycznym maniakiem jesteś tych ocen - dla mnie to ciekawostka i tyle...

"Nie wiem czemu u nas uzyskał tak słabą przychylność widza, może z powodu przejedzenia tematem religijności, ale gdzie indziej wygląda to inaczej i recenzje ma niezłe, więc jesteś parszywym konfabulatorem."

Dziękuję za komplement choć nie do końca rozumiem logikę wywodu (faktycznie za głupi jestem) - co do polskiego widza - może po prostu jest bardziej inteligentny od tego amerykańskiego i nie kupił tego durnawego filmu :) A moze ma dość "moherów" dookoła i widział, że (młodzi) ludzie wcale nie są podatni tak łatwo na religijne bajeczki :) Nie wiem, nie wnikam... Z przejrzanych na szybko komentarzy na FW przebijają sie raczej wnioski podobne do tych moich - że potencjał był wielki, motyw z fanatyczką ciekawy ale ogólnie fabuła i scenariusz zawaliły film, bo jak na "poważny" film jest za duże nagromadzenie głupot a postacie są mało przekonujące (tak to niestety jest, bohaterów się kupuje lub nie i to oni decydują często, czy pokochamy nawet nie do końca udany film)

Co do ocen jeszcze:

Metascore 58/100 - nie znam się na tym ale czy 58 na 100 to ma być super??? To ile mają inne dobre filmy, po 30-40 pkt? Czy tutaj im mniej tym lepiej?

Rotten Tomatoes Critics 74%/100 (pełny, ładny pomidor) "Frank Darabont's impressive camerawork and politically incisive script make The Mist a truly frightening experience."
Rotten Tomatoes Audience 64% (pełny kubek popcornu)

No to pokazuje, ze krytycy się spuszczali a publiczność 10% mniej - i już blisko filmwebowej oceny... Sam sobie przeczysz chłopie, że na Zachodzie docenili :) :) :) A krytyków to nie ma co słuchać, kiedyś jak byłem młody (14-18 lat) to też czytałem te Jacki Szczerby i inne Sobolewskie i jeden dawał 6/6 a drugi 3/6 i tak w kółko - wiadomo :) Ocena publiczności IMHO bardziej obiektywna bo większa próbka chyba? Choć nie wiem jak na tych pomidorach oceniają (kiedyś nawet zaglądalem na tamten portal po rekomendacje dobrych filmów i wiem, że sie ich ceni ale stałym bywalcem nie jestem)



"Co do reszty, piszesz, że fabuła nie trzyma się kup - zapytuje zatem - bo co? Zero przykładów z twojej strony. puste słowa."

Przykład - główny bohater w pewnym momencie filmu kompletnie zapomniał o żonie, jakby wyparowała i nigdy nie istniała - dla mnie to mało wiarygodne, wręcz naciągane... Nie pamiętam dokładnie jak to było ale mnie raziło... Jak mówiłem dawno oglądałem ale jakbym obejrzał teraz jestem pewien, że 10-15 idiotyzmów wymieniłbym z miejsca - bo kilka w każdym filmie się znajduje, ale tutaj było ich tak dużo, że z bratem nie moglismy wytrzymać...


"Zatem jesteś w tej mniejszości na której film nie zrobił wrażenia i to się czasem zdarza. Mimo to żal mi ciebie, że kowboje i obcy zrobiło na tobie lepsze wrażenie... To się zdarza tylko głupcom."

To ciekawe, że na mniejszości nie zrobił wrażenia, czyli ta ocena z fw to żart? PRzecież na metascore Mgła ma jakieś ledwo 8 na 100pkt wiecej niż Kowboje, na pomidorach też kiepsko bo 64% to chyba kiepsko? - widzę chyba Ty się na tej fanatyczce wzorujesz, próbujesz przekrzyczeć i zaklinać rzeczywistość - obrażasz mnie w co drugim zdaniu bo tak jak większość ludzi pojechałem po filmie albo sie nie zachwyciłem...


C

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

Nie wiem czemu nie mogę poprawić posta więc wkleję poprawionego całego...

Zresztą whatever - i tak tego nikt nie przeczyta, w zasadzie nie wiem po co się produkuję :)





Bosz, z Tobą się nie da dyskutować bo przekręcasz sens wypowiedzi i się potem do nich odnosisz :)

Jeszcze raz odpiszę, choć powoli tracę cierpliwość widząc z jaką zajadłością "walczysz" z wszystkimi tutaj na każdy temat. Z góry zakładam, że po raz kolejny "z automatu" do kolejnego odpowiedzi w tym wątku podejdziesz wrogo, przekręcisz kilka faktów, pominiesz kilka kwestii i zmieniając sens mojej wypowiedzi skrytykujesz to, czego nie powiedziałem - dodatkowo mnie obrażając po drodze... No super :)

Oto przykład Twojego idiotycznego prowadzenia wywodu od tezy, którą stawiasz sam, przypisujesz mi i udowadniasz, że jestem idiotą bo ją postawiłem:

"W kowbojach nie ma nic z kina psychologicznego. Kadry szerokie i ogólne, kamera ze statywu. Wszystko w kolorach MTV. Masz zero pojęcia o kinie. Zatem porównanie warstwy psychologicznej jest głupie z twojej strony, zatem sam jesteś baran z taką idiotyczną ironią. "

Heheheheh gdzie ja napisałem, że Kowboje to kino psychologiczne? Przecież napisałem jasno - napisałem ironicznie, że oba filmy są tak samo psychologiczne - ROZUMIESZ ZNACZENIE SŁOWA IRONIA? Popatrz: wiemy, że Kowboje nie są filmem psychologicznym więc jak napiszę "Mgła jest tak samo psychologiczna jak Kowboje" to znaczy to, że w tej wypowiedzi mówię, że Mgła w mojej opinii nie jest psychologiczna a nie, że Kowboje są!!! Jak powiem ironicznie "Tego lata jest tak ciepło jak zimą" to znaczy to "Tego lata jest zimno" a nie "Zimą jest ciepło" - człowieku ogarnij swój umysł bo robisz w tym momencie z siebie kompletnego głupka :) A z tego co widzę wcale głupi nie jesteś, masz wiedzę i coś tam pod czaszką tylko zagalopowałeś się lekko w dyskusji o dwóch durnych filmach (co najgorsze ja też, a ciągle obiecuję sobie - jak dyskutować to tylko o dobrych filmach!)

Aha możliwe, że mam zero pojęcia o kinie - trudno :) Tak czy siak chętnie obejrzę film psychologiczny w klimacie MTV i z szerokimi kadrami - bo czemu nie? To jakaś wierutna bzdura, że trzeba każdy film na jedną modłę kręcić - pewnie wbijają to do głów studentom w filmówkach, że jak dasz zbliżenie na czyjąś facjatę to będzie film psychologiczny a jak będziesz walić panoramy z głosem z offu to już nie może ten film opowiadać o ludzkiej duszy :D A potem w takich "Mgłach" rzemieślnicy (no niestety) pokroju Darabonta będą walić schematami aż do porzygania... Zresztą whatever - w końcu nie mam pojęcia o filmach i mam papkę zamiast mózgu :)


"Równie dobrze możemy powiedzieć, że w obu filmach rozrywkowość jest na jednakowym poziomie, chociaż Mist wcale rozrywkowy nie miał być. A Kowbojom po prostu rozrywkowość wyszła ch*jowo."

Dokładnie! Mist miał nie być a wyszedł rozrywkowy (niestety) - z kolei Kowboje mieli być w 100% rozrywkowym kinem a wyszło kiepsko - stąd ocena 5/10 czyli takie tam filmidło choć osobiście myślałem, że będzie duuużo gorzej - w sumie dało się to obejrzeć i nie dostać zajadów od śmiechu czy przypadkowego wydłubania sobie oczu z powodu idiotyzmu filmu - choć był idiotyczny ale w sumie idiotyczne są juz założenia tego gatunku więc nie dało się inaczej chyba... Choć powoli zaczynam sie skłaniać ku ocenie 4/10 :)


Co do postaci H.Forda - znowu coś pokręciłeś, bo ja nic nie pisałem o tym, że ta jego pseudo-przemiana jest super - sam nazwałem to cytuję "przemianą drętwą i naciąganą" - więc znowu strzelasz na oślep :) Zwróciłem tylko uwagę, że przynajmniej ta postać Forda choć ogólnie mocno naciągana ma jakieś ciekawe oblicza i charyzmę (pewnie dzięki aktorowi) a bohaterowie "Mgły" po prostu mnie nie przekonali - nie wszyscy, bo pamiętam kilka postaci było "w miarę" ale całościowo jak na film psychologiczny nie było tam nic godnego uwagi - nie było wiarygodnej wojny charakterów - po prostu mnie to nie przekonało, Ciebie odwrotnie, OK :) Aha ta postać Forda przemieniła się ze złego "madafakera" w dobrego kolesia z powodu utraty syna - wtedy też od niego odeszli bo stracił autorytet madafakera (skoro nie umiał upilnować syna) a poza tym kosmici okazali się większymi madafakerami od niego :) Akurat ucieczka była logiczna, już mniej inne wydarzenia (choćby komitywa Indian i bandytów) - no ale ten film to bajeczka, więc nie ma co rozważać tego :)


Co do Mgły zaś to powtórzę - sęk w tym, że ja oglądałem ten film 3 lata temu więc niewiele juz pamiętam, tylko ogólne odczucia - stąd ciężko mi polemizować i przywoływać z pamięci aktorów i dokładną fabułę i podawać konkretne przykłady...

"Właśnie przemiana ludzi w sklepie, którzy najpierw kazali się zamknąć tej fanatyczce, a później z minuty na minutę podzielali jej zdanie i przechodzili na jej stronę, aż w końcu ten robol, który wcześniej chciał jej zakleić mordę zaczął się modlić powtarzając jej słowa niczym fanatyk. Byle ratować dupę. Wszystkie przemiany pokazane są stopniowo i wraz z ukazaniem przyczyny."

Taaa w kilka godzin z ateisty w kompletnego, zidiociałego mohera, który chce składać w ofierze dzieci - no serio, bardzo realistyczna przemiana :) Jakby to trwało kilka tygodni to może, choć i tak zachowanie nowej "sekty" było po prostu idiotyczne nawet jak na sekciarzy :)

Pomijam już, że identyczny motyw mamy praktycznie w każdym nowym filmie-gniocie katastroficznym - typu 2012 i inne badziewia - tam też jest pełno scen ludzi "nawróconych", którzy nagle modlą się gorliwie byle tylko jak to sam powiedziałeś "ratować dupę" - OK jest to chwytliwy temat bo tak właśnie działa ludzka dusza i dużo ludzi faktycznie tak by postąpiło ale akurat cudowne "nawrócenie" w sklepie było po prostu naciągane - przede wszystkim dlatego, że "mesjaszem" była osoba ewidentnie niezrównoważona psychicznie a dobrze znana bohaterom... Co innego gdyby w sklepie pojawił się nieznany, poczatkowo tajemniczy i bardzo charyzmatyczny, magnetyczny wręcz kaznodzieja o wielkim talencie oratorskim i stopniowo przeciągał ludzi na swoją stronę - takich kaznodziejów jest w USA sporo - to byłoby ciekawe i na pewno bardziej wiarygodne niż oglądanie stada idiotów w kilka godzin zahipnotyzowanych przez lokalną wariatkę - dla mnie zupełnie nieprzekonującą :) OK aktorka zagrała fajnie ale przemiana bohaterów była możliwa tylko z 2 powodów chyba a) był to film a scenariusz wszystko przyjmie (sam pisałeś tak o Kowbojach, że po prostu przemiana bo sobie tak wymyślił twórca - w Mgle jest to samo), b) ludzie w sklepie byli kompletnymi kretynami... I oczywiście nie wykluczam, że w momencie kryzysu nawet taka wariatka nie zyskałaby poklasku kilku osób ale zdecydowanie nie zyskałaby poklasku prawie całej (mikro) społeczności - to po prostu niedorzeczne i naiwne... Znam różnych ludzi, mniej i bardziej inteligentnych ale każdy ma swoją rację - jak w tym powiedzeniu o dupie (racja jest jak dupa, każdy ma swoją) - i bardzo cieżko kogoś przekonać do swojego zdania (co widać po tej dyskusji) - nawet w chwilach kryzysu. A co dopiero zrobić z kogoś pacynkę na każde skinienie... Ludzie reagują stadnie ale pod wpływem stada a nie lidera - i w dużych grupach gdzie są anonimowi a nie w sklepie wśród znajomych! W tłumie kibiców każdy może zamienić się w jakiegoś świra, zresztą przypomina się słynny eksperyment Zimbardo "Stanford Prison Experiment" gdzie ludzie zmieniali nie do poznania - ale nie w 2 godziny i nie pod wpływem jakiejś fanatyczki! :)

Zresztą u nas mamy podobnych fanatyków religijnych ale to jest promil społeczeństwa - właśnie tych kilka osób krzyczących pod krzyżem za którymi może pójść więcej ale nie do licha wszyscy - ludzie wbrew pozorom dzielą się na łatwych do zmanipulowania i tych trudniejszych... Gdyby wszyscy byli łatwi to choćby na wybory chodziło 80-90% ludzi a nie 40-kilka... Z czego z tych 40-kilku też kilka czy kilkanaście procent to ludzie zmanipulowani... TO może zły przykład ale jedno chcę przekazać - ludzie są podatni na "manipulację" ale nie aż tak... Film to przejaskrawia - pewnie celowo - ale po prostu mi ten zabieg filmowy "nie podszedł" - irytował ale nie kreatywnie, po prostu irytował bo wydał się nielogiczny, infantylny :) Choc skoro dyskutujemy - to jednak dość był silny i zapadający w pamięć :) TO juz sukces filmu - nawet jeżeli oceniam go jako nieudany...

Tak czy siak sam motyw "przeciągania" liny w postaci wiary był dość ciekawy - bardziej raziły mnie wszelkie inne niedorzeczności w stylu przekonywania kogoś o ataku obcych zamiast po prostu pokazać mu od razu mackę na zapleczu (to mniej więcej pamiętam) albo staniu w aptece i zastanawianiu się co zrobić gdy wszystkich obłażą jakieś wielkie pająki - takich scen było na pęczki i po prostu "zabijały" ten film... Nie wymienię ich konkretnie bo nie będę oglądał drugi raz tego filmu (a może) ale i tak nie ma to sensu - bo powiesz, że wg. Ciebie były bardzo wiarygodne i koniec dyskusji (taka Twoja argumentacja, a mi zarzucasz brak konkretów).


"Chyba opierasz się o opinie polskiego widza, bo na filmwebie ten film ma fenomenalnie niską ocenę w zestawieniu z portalami zagranicznymi."

Opinia moja i mojego młodszego brata (choć ma zupełnie inny gust ode mnie, lubi filmy akcji i horrory itd) mi w zupełności wystarczy :) Nie sugeruje się specjalnie ocenami, a już na pewno nie skaczę po portalach różnych i nie porównuję - to tylko jakieś idiotyczne cyferki :) Ty widzę jakimś psychopatycznym maniakiem jesteś tych ocen - dla mnie to ciekawostka i tyle...

"Nie wiem czemu u nas uzyskał tak słabą przychylność widza, może z powodu przejedzenia tematem religijności, ale gdzie indziej wygląda to inaczej i recenzje ma niezłe, więc jesteś parszywym konfabulatorem."

Dziękuję za komplement choć nie do końca rozumiem logikę wywodu (faktycznie za głupi jestem) - co do polskiego widza - może po prostu jest bardziej inteligentny od tego amerykańskiego i nie kupił tego durnawego filmu :) A moze ma dość "moherów" dookoła i widział, że (młodzi) ludzie wcale nie są podatni tak łatwo na religijne bajeczki :) Nie wiem, nie wnikam... Z przejrzanych na szybko komentarzy na FW przebijają sie raczej wnioski podobne do tych moich - że potencjał był wielki, motyw z fanatyczką ciekawy ale ogólnie fabuła i scenariusz zawaliły film, bo jak na "poważny" film jest za duże nagromadzenie głupot a postacie są mało przekonujące (tak to niestety jest, bohaterów się kupuje lub nie i to oni decydują często, czy pokochamy nawet nie do końca udany film)

Co do ocen jeszcze:

Metascore 58/100 - nie znam się na tym ale czy 58 na 100 to ma być super??? To ile mają inne dobre filmy, po 30-40 pkt? Czy tutaj im mniej tym lepiej?

Rotten Tomatoes Critics 74%/100 (pełny, ładny pomidor) "Frank Darabont's impressive camerawork and politically incisive script make The Mist a truly frightening experience."
Rotten Tomatoes Audience 64% (pełny kubek popcornu)

No to pokazuje, ze krytycy się spuszczali a publiczność 10% mniej - i już blisko filmwebowej oceny... Sam sobie przeczysz chłopie, że na Zachodzie docenili :) :) :) A krytyków to nie ma co słuchać, kiedyś jak byłem młody (14-18 lat) to też czytałem te Jacki Szczerby i inne Sobolewskie i jeden dawał 6/6 a drugi 3/6 i tak w kółko - wiadomo :) Ocena publiczności IMHO bardziej obiektywna bo większa próbka chyba? Choć nie wiem jak na tych pomidorach oceniają (kiedyś nawet zaglądalem na tamten portal po rekomendacje dobrych filmów i wiem, że sie ich ceni ale stałym bywalcem nie jestem)



"Co do reszty, piszesz, że fabuła nie trzyma się kup - zapytuje zatem - bo co? Zero przykładów z twojej strony. puste słowa."

Przykład - główny bohater w pewnym momencie filmu kompletnie zapomniał o żonie, jakby wyparowała i nigdy nie istniała - dla mnie to mało wiarygodne, wręcz naciągane... Nie pamiętam dokładnie jak to było ale mnie raziło... Jak mówiłem dawno oglądałem ale jakbym obejrzał teraz jestem pewien, że 10-15 idiotyzmów wymieniłbym z miejsca - bo kilka w każdym filmie się znajduje, ale tutaj było ich tak dużo, że z bratem nie moglismy wytrzymać...


"Zatem jesteś w tej mniejszości na której film nie zrobił wrażenia i to się czasem zdarza. Mimo to żal mi ciebie, że kowboje i obcy zrobiło na tobie lepsze wrażenie... To się zdarza tylko głupcom."

To ciekawe, że na mniejszości nie zrobił wrażenia, czyli ta ocena z fw to żart? PRzecież na metascore Mgła ma jakieś ledwo 8 na 100pkt wiecej niż Kowboje, na pomidorach też kiepsko bo 64% to chyba kiepsko? - widzę chyba Ty się na tej fanatyczce wzorujesz, próbujesz przekrzyczeć i zaklinać rzeczywistość - obrażasz mnie w co drugim zdaniu bo tak jak większość ludzi pojechałem po filmie albo sie nie zachwyciłem...


PS - tu mi ucięło komentarz albo sam wykasowałem... Nawet już mi sie nie chce pisać więcej - za dużo tego wyprodukowałem :D

I tak się nie przekonamy do swoich racji :)

Choć może obejrzę jeszcze raz Mgłę i się przekonam? Może miałem gorszy dzień jak oglądałem? Wątpię... Zarówno własne wspomnienia, oceny i komentarze na FW jak i ostatnie dokonania Darabonta z serialem Walking Dead przekonują mnie, że sie nie myliłem - nie uległem iluzji, Mgła była po prostu słaba... Może zaniżyłem jej ocenę, może zasłużyła na mocne 5 lub słabe 6 jak wskazują średnie z portali, jakie podałeś - ale jednak zostanę przy ocenie 3... A Kowbojom dałem 5 bo to inna konwencja i się w miarę z niej uratowali - choć film był ogólnie kiepski...

I tak, możesz mnie obrażać do woli - to tylko pokazuje, jak Zdesperowany we własnej argumentacji jesteś :) Pozdro

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

Nie mam ochoty odnosić się do tego kilometrowego posta. Przeczytałem niektóre akapity wyrywkowo, głównie te, które mnie interesowały i które nie były nacechowane obrażaniem się, więc nie będę ich kontynuował.

"Metascore 58/100 - nie znam się na tym ale czy 58 na 100 to ma być super??? To ile mają inne dobre filmy, po 30-40 pkt? Czy tutaj im mniej tym lepiej?"

No właśnie nie znasz się. Patrzysz na to przez pryzma średniej na filmwebie, a Metascore słynie ze swoich dość umiarkowanych ocen. Dlatego dałem Ci porównanie z kowbojami gdzie tam już jest 50/100 przy średniej IMDB o cały punkt mniejszej (6,3 kowboje / mist 7,3).

"No to pokazuje, ze krytycy się spuszczali a publiczność 10% mniej - i już blisko filmwebowej oceny... Sam sobie przeczysz chłopie, że na Zachodzie docenili :) :) :) "

Znowu patrzysz przez pryzmat filmwebowej oceny. rotten tomatoes ma zupełnie inne średnie niż filmweb, inaczej rozciągnięte w przestrzeni 100%, dlategoż znowu porównanie z kowbojami. 44 od krytki i 51 od ludzi w przypadku kowboi, wobec 74 od krytyki i 64 od ludzi w przypadku mist. Absolutnie nie rozumiesz co prezentują te liczby i jak to działa. W każdym przypadku Mist jest dużo lepsze, powyżej przeciętnej, zaś Kowboje zdecydowanie poniżej przeciętnej będąc zawodem. Z kolei w przypadku kowboi niższa średnia jest od krytyków niż od publiczności, co znaczy, że film jest bardziej pod plebs (głupią publiczność), zaś w przypadku Mist ocena krytyki jest wyższa niż ocena publiczności, to znaczy, że film jest kierowany bardziej do myślących ludzi, znających się na temacie.

Mist (74 i 64) jest podobnej oceny co Cloverfield (77 i 67) lub do Sunshine (75 i 70), który nie wiadomo dlaczego na filmwebie też ma dość niską notę. Te trzy filmy są ponad Wojną Światów oraz A.I. i znacznie wyżej niż Pandorum, Event Horizn, Skyline, Kowboje...

"PRzecież na metascore Mgła ma jakieś ledwo 8 na 100pkt wiecej niż Kowboje, na pomidorach też kiepsko bo 64% to chyba kiepsko? -"

10 w skali publiczności i 30 w skali krytki. łącznie różnica 40p w skali 200p. to chyba sporo. Bo 1/5 całej skali, czyli tak jakby 2 punktu w skali 10cio punkowej. Liczy się fakt, że nie ma notowania w którym kowboje byliby wyżej. A otoczenie Mist na portalach zagranicznych jest dość pokaźne i bliżej mu do Moona czy Districta niż do Kowboi.

Moja opinia nie zawsze zbiega się z średnią na portalach, ale jest to istotny wyznacznik opinii ogółu. Dlatego w przypadku tak skrajnych ocen jak Twoja czy moja - można sobie porównać w obiektywnej skali.

ocenił(a) film na 4
Uziel

Co TY z tym porównywaniem Kowboi do Mgły? Toż to zupełnie inne gatunki i ten pierwszy od razu po tytule było wiadomo, że będzie chłamem - ale jak na swój "chłamowaty" gatunek wypadł w porządku - ja oceniam filmy gatunkami :) Bo to tak jakbym dał małemu, ale udanemu samochodzikowi 7 na 10 a trochę nieudanej limuzynie 6/10 i potem Ty wpadasz i jak to masz w zwyczaju wyzywasz mnie od prostaków, idiotów i jeszcze może abstynentów bo wole małego Fiata Pandę od Mercedesa S klasy - nie, po prostu w swoich kategoriach (rozmiarowych, cenowych) jeden się udał bardziej, a drugi mniej...

Tak samo MIST jest filmem ogólnie o ciekawszej tematyce itd od Kowbojów ale po prostu bardziej schrzanionym :> Po prostu więcej wymagam od Darabonta i filmu "psychologicznego s-f" niż jakiejś durnej opowiastce o kowbojach - ta sama w sobie była standardowa :>


A oceny jak mówiłem - zwłaszcza krytyków - to jest jakaś tam zabawa i tylko tyle - bodajże w "Filmie" kiedyś jak kupowałem to było takie zestawienie ocen różnych krytyków i czasem był śmiech na sali jak rozbieżoności były od 1 do 5 gwiazdek w 6-stopniowej skali :)


Co do tych filmów co wymieniłeś:

Mist (74 i 64) jest podobnej oceny co Cloverfield (77 i 67)
-Cloverfield to takie tam filmidło, kilka świetnych pomysłów, fajne ujęcia "z ręki" i trochę napięcia ale ogólnie nic ciekawego - mój brat fan horrorów się trochę tym podniecał ale wspólnie uznaliśmy, że jak zwykle film był przereklamowany... Ot biegają i krzyczą, s-f to to na pewno nie było - bardziej jakiś film dla amerykańskich nastolatków - i taka chyba była grupa docelowa :)

Sunshine (75 i 70) - kolejne rozczarowanie, Boyle i kosmos - nie ukrywam, byłem podniecony tym połączeniem i w sumie film mnie lekko rozczarował - jakoś tak bez szału wyszło... Nawet nei wiem jaką ten film ma notę na FW ale nie dziwię się, że odebrany w PL został dość zimno - poza świetnymi zdjęciami nie było tam jakiejś wielkiej ekscytacji, ot solidne kino s-f z pewną ilością idiotyzmów, przewidywalną, trochę bajeczkową fabułą i tyle, zief :)

Wojna Światów - pierwsza połowa filmu była naprawdę fajna ale potem zrobili z tego durną bajeczkę i nie dziwię się ocenom... Rozczarowanie choć miło było popatrzeć na trójnogi plus kilka scen (np. w piwnicy) naprawdę przyjemnych :)
A.I., Pandorum, Event Horizn - Pandorum mi się bardzo podobało bo nie pozowało na jakieś mega inteligentne kino, była akcja i ładna zmyłka fabularna - nie do końca przewidziałem zakończenie co mi się niezmiernie rzadko zdarza i już za to wielki plus :) Event Horizon ledwo pamiętam ale też mi się podobał - był mroczny :) A.I. mieszane uczucia - zrobiła na mnie wrażenie fantazja i rozmach Spielberga, wciągnąłem się - to nie był film bez wad ale jednak jest chyba trochę niedoceniany bo to kawał przyjemnego kina sf...

Skyline, Kowboje... Skyline pomimo kilku udanych zabiegów fabularnych okazał się durną szmirą, Kowboje w założeniach były durną szmirą - od pierwszego traileru było wiadomo, że to będzie bajeczka dla dzieci :) W ogóle nie wiem co te 2 prawie-kreskówki robią w zestawieniu z Mgłą i innymi :)

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

A.I. dałem nawet 9 no proszę jak to się z czasem zmienia - myślałem, że max 8 :)
Pandorum też 9 - pewnie naciągane pod wpływem chwili :)
Event Horizon 8
Wojna Światów i Sunshine po 7 - choć teraz tak sobie myślę, że Sunshine nie było takie złe i może 8 jednak? A tam walic te oceny :P
Cloverfield 6 niech mają bo dało się obejrzeć :)
Skyline - tutaj największy problem jak ocenić bo film nierówny i dziwny, 4? Kowboje- dałem 5 ale też bliżej 4...

Mgła 3 - z wszystkich najbardziej mnie wymęczyła choć na pewno Kowboje czy Skyline to durniejsze filmy - ale o innej tematyce lekko...

ogólnie to nie lubię oceniania - walić to! TO są filmy, sztuka - rzecz niewymierna... a my jak dzieci liczymy i dodajemy punkciki, szkoda czasu :)


idę stąd, głupie komentarze na FW! szkoda życia mojego i Twojego, moglibyśmy lepiej pójść na piwo i pogadać o tych filmach/dupach albo obejrzeć coś w tym czasie a gadamy o pierdołach ile kto ma punktów :D

BEZ SENSU! Pozdro i bez spinki, wybaczam Twoje inwektywy pod moim adresem bo sam nie jestem aniołkiem :)

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

- Różne gatunki? To są te same gatunki (Fabularny Science Fiction, dodatkowo o wspólnym podgatunku - alien contact), a inne konwencje (Thriller Dramat wobec komedii przygodowej). Mylisz terminy.
Ja nie porównywałbym tych filmów gdybyś nie wyskoczył z opozycją wobec kowboi w postaci mgły, czepiając się mojej listy.

- Nie ocenia się całości utworu, tylko to czy ktoś cię zawiódł? Ja nie mam oczekiwań wobec polskich komedii i raczej wychodzą im tak jak założyli, czy to znaczy, że mam im dawać 9 czy 10 bo jest okej? W zestawieniu z kinem ambitniejszym - nie jest okej.

- Co do rozbieżności krytyków, to właśnie po to jest średnia by poszukać prawdy, która zawsze leży gdzieś po środku zachwyconych i zawiedzionych.

- Cloverfield miał oryginalne wykonanie i cieszy się dobrą opinią. Ciągle narzekasz na jakieś filmy i piszesz, że były filmidłami, albo schrzanionymi, czy też dla amerykańskiej młodzieży. A które Ci się w ogóle podobały ze sci-fi ostatniej dekady? Albo dwóch.

- Sunshine, tak jak wyżej. piszesz że Ci się nie podobało i rzucasz jakieś wyrwane z kontekstu frazesy. śmiejesz się z krytyków kiedy sam absolutnie nawet nie potrafisz poprzeć swojej wypowiedzi argumentami. puste słowa.

- Wojna światów, jest to remake i adaptacja mega starego utworu. Chyba pierwsza inwazja obcych jaką wymyślono. Zatem pierwotnie była bajeczkowata i z dziwnych powodów obcy przegrali, bo planeta sama się obroniła. Kiedyś wyobrażenie autorów było inne niż nasze, bo nie byli skatowani tysiącem filmów o tej tematyce. Doinformuj się przed każdą krytyką.

- Pandorum, plus wiele idiotycznych zwrotów akcji, naciągnięć i przesadnych ewolucji stworzeń. Mimo to film ma świetny klimat, scenografię, design.

- Skąd ciągle pomysł, że kowboje były z założenia durną szmirą i głupim kinem? To adaptacja komiksu i miał wyjść film komiksowy, jak spidermani czy x-meni. Na pewno autor nie chciał zrobić szmiry, a jednak mu wyszła. Iron man był adaptacją komiksu, a jego nie zjebał Zrobił go rewelacyjnie, choć to może zasługa R.D.J.

- Skyline prawie kreskówka? Jest skopana, ale z kreskówka nie ma nic wspólnego. To ta sama konwencja co wojna światów, tylko nieudana.

- reszta Twoich ocen ujdzie, tylko ta mgła skrzywdzona
- nie da się policzyć gustu, a konstruktywną ocenę tak. Twoje oceny nie są dla Ciebie, tak jak moje nie są dla mnie. Tylko dla innych ludzi, by Ci wiedzieli co oglądać i co polecać innym.
- Jeśli nie jesteś z trójmiasta i nie masz cycków to nici z piwa ; p

ocenił(a) film na 4
Uziel

tak, bo nie wiem, że Wojna Światów była słuchowiskiem Wellsa, które wywołało panikę u ludzi w USA... jak zwykle wywyższasz się wypisując powszechnie znane fakty i obrażając mnie - że niby tego nie wiem... nie wiem też jaki ma mieć to związek z filmem no ale w końcu Ty tu jesteś geniuszem...

polemika z Tobą nie ma sensu - traktujesz wszystkich z góry jakbyś pozjadał wszystkie rozumy... z góry zakładasz, że nie mam pojecia o czym piszę a s-f interesuję sie od dobrych 20 lat, przeczytałem sporo książek, obejrzałem masę filmów itd

co do Mgły - już się pogubiłeś chyba, niby teraz wg. Ciebie to gatunek Fabularny Science Fiction a wcześniej - film psychologiczny... Kowboje to na pewno nie jest film psychologiczny więc to inny gatunek - i o tym pisałem - no ale Ty wiesz lepiej :)

i nie rozumiem Twojej zajadłości, walisz tych komentarzy kupę jakbyś o życie walczył, każdemu do gardła skaczesz, chyba nic innego w życiu nie robisz tylko na FW siedzisz i się opluwasz z powodu jakiegoś durnego filmu :) miałem nic nie pisać ale znowu mnie sprowokowałeś...

aha i nie każdy film s-f to arcydzieło - większość tych Cloverfieldów i Sunshine'ów jest po prostu przeciętna, do obejrzenia i zapomnienia... Dobre filmy s-f trafiają się rzadko, dlatego nie zachwycam się pierwszym lepszym... wymieniać dobrych nie będę bo szkoda mi czasu na myślenie o tym a tylko wywoła inną dyskusję - co mi się podobało to mi się podobało i to moja sprawa :) Mgła zdecydowanie mi się nie podobała :>

W ogóle proponuję byś sam ze sobą tutaj prowadził dyskusję bo wtedy może jedynie będziesz z niej zadowolony :)

bez odbioru, wyłączam się - nie będę śledził tego wątku dalej, hasta la vista :)

ocenił(a) film na 4
Bosqi_El_Deviantero

Charakter filmu psychologicznego, a gatunek psychologiczny, to zdecydowanie coś innego.

'walisz tych komentarzy kupę jakbyś o życie walczył, każdemu do gardła skaczesz, chyba nic innego w życiu nie robisz tylko na FW siedzisz'

co pół roku mam taki stan, że zaglądam tu przez kilka dni często i regularnie, po to by zniknąć na kolejne pół roku. akurat wykonuję projekt w domu i mam możliwość częstego odpisywania na durne wpisy jakich jest tu masa. a że mam słabość do kretynów...

'aha i nie każdy film s-f to arcydzieło - większość tych Cloverfieldów i Sunshine'ów jest po prostu przeciętna, do obejrzenia i zapomnienia.'

Pokaż mi który nazwałem arcydziełem.

'nie zachwycam się pierwszym lepszym'

... ale wrzucanie do jednego worka z kowbojami, to czysta ignorancja.

Wskaż mi teraz w poprzednim moim wpisie bym Cię obrażał. Stwierdzeniem, że mylisz terminy? To nie obraza powiedzieć prawdę, mylisz.
To ty się plujesz gdy brak ci argumentów i odbijasz do tego, że w ogóle odpisuje chorobliwie na komentarze ludzi jakby to był twój pieprzony interes. gnom.

ocenił(a) film na 5
Bosqi_El_Deviantero

Film w kinach w Stanach na siebie nie zarobił, cztyaj kompletna klapa:
"Budget: $163,000,000 (estimated)
Gross: $140,555,209 (USA) (23 October 2011) "

ocenił(a) film na 6
Uziel

Z ekonomicznego punktu widzenia twoje wyliczenia są nic nie warte. Nie wziąłeś pod uwagę inflacji.

ocenił(a) film na 4
Bachen

W przypadku Mad Maxa - wziąłem, a co do reszty to inflacja ma większe znaczenie głównie w przypadku Terminatora i Predatora. Reszta filmów jest stosunkowo nowa. Ależ chciałeś zabłysnąć.

ocenił(a) film na 6
Uziel

inflacja ma miejsce co roku, a nie raz na 30 lat

ocenił(a) film na 4
Bachen

Czytaj uważnie. Mądralo. "a co do reszty to inflacja ma większe znaczenie głównie w przypadku Terminatora i Predatora". Zmiany na przestrzeni ostatnich lat są nieznaczne.

ocenił(a) film na 6
Uziel

Nie wydaje mnie się. Zmieniły się ceny, koszta pracy, reklama i sposób robienia filmów. 10 lat temu można było nakręcić film o co najmniej 50 % taniej niż dziś.

ocenił(a) film na 4
Bachen

Tak i zajebistym dowodem na to jest Moon (2009) za 5 milionów dolarów, z nie byle jakim aktorem w roli głównej. Piszesz jakbym podał filmy zamierzchłe, kiedy większość z nich jest z ostatniej dekady i nawet jak pomnożysz sobie ich koszta x2, to są bardzo tanie w stosunku do Obcych i Kowboi.
To nie są filmy klasy 'C' sprzed 20 lat. To są filmy współczesne z dobrymi aktorami i dobrymi efektami (a efekty komputerowe i specjalne najwięcej kosztują w kinie Sci-Fi). Dlatego tak się rozwodzę.. Chcesz byśmy określili się do oszczędniejszych produkcji tylko z ostatnich lat? Proszę bardzo:

Moon (2009) - 5 milionów
Mist (2007) - 18 milionów
Cloverfield (2008) - 25 milionów

Monsters (2010) - 0,5 miliona (film S-F za pół miliona ma identyczną średnią co Kowboje za 163 miliony. Zabawne?)
Skyline (2010) - 10-20 milionów (tak, słaby, ale przykładnie tani i oszczędny)
The Road (2009) - 25 milionów
Limitless (2011) - 27 milionów
District 9 (2009) - 30 milionów
Source Code (2011) - 32 miliony
Repo Men (2010) - 32 miliony
Pandorum (2009) - 33 miliony

Z nieco droższych
Serenity (2005) - 39 milionów
Sunshine (2007) - 40 milionów
Predators (2010) - 40 milionów (słaby film, ale teraz mówimy o tym, że niby ceny produkcji zdrożały).
In Time (2011) - 40 milionów

Na tamtej liście określiłem swój pułap do 30 milionów. Tutaj nieco rozszerzyłem, bo oczywiście zawężyłeś mi pole działania, ale jak widać są dużo tańsze filmy wśród współczesnych, reprezentujące jakiś poziom, a niektóre z nich o niebo wyższy od omawianego w temacie.
Jak widać inflacja nie ma nic do rzeczy. Zawsze się znajdą ludzie, którzy używając Twoich słów: "Zmieniły się ceny, koszta pracy, reklama i sposób robienia filmów" - naciągną producentów by zapchać kieszenie. Obecne ceny filmów zaczęły się kształtować na początku lat 90tych, a nie kilka lat temu.

Dla przykładu, Terminator 2 (1992) - 110 milionów.
Terminator 3 (2003) rok - 187 milionów.
Terminator 4 (2009) rok - 200 milionów


Od początku zeszłej dekady ceny są takie same, a mega produkcje za setki milionów zaczęły się pojawiać w latach 90tych. Ale w każdej dekacie były filmy bardziej oszczędne i przeanalizowane w wydatkach.
Co do samej zmiany inflacji, to od ostatnich 30 lat jest ona bardzo nieznaczna w Stanach, więc nie bredź o tym, że filmy były 50% tańsze.

http://en.wikipedia.org/wiki/File:US_Historical_Inflation_Ancient.svg

ocenił(a) film na 6
Uziel

http://www.usinflationcalculator.com/inflation/current-inflation-rates/ czy ja wiem czy nie znaczna. Jest na poziomie 1-5% rocznie, ale z inflacja rośnie też wzrost płac, dodać należy też spadek wartości dolara. I milion różnych czynników z ogromnym wzrostem kosztów reklamy włącznie. Dlatego liczenie w przeciągu 10 lat ile się wydało na filmy na podstawie takich danych jak podałeś jest nie miarodajne.
Teraz się spiąłeś i podałeś nowe filmy z przedziału 2 lat. To już wygląda inaczej. Jednak musisz wziąć poprawkę, że za 160 mln nie zrobisz 12, a 5 przyzwoitych filmów dzisiaj. Wcześniej jechałeś na przedziale 10-30 lat i w taki sposób nie można tego liczyć. Wystarczy spojrzeć na lata 90' i na lata 00' potem na to co mamy i wychodzi to o czym mówię, że koszty filmów rosną średnio 50% na 10 lat.
A cowboye kosztują 163 mln, bo 50 mln z tego bierze Craig, drugie 50 mln kosztuje reklama. I film zarabia 174 mln, czyli 11 mln na czysto. A taki moon kosztuje 5 mln, i zarabia 9 czyli 4 mln na czysto.I co z tego ,że jest 10 razy lepszy i 30 razy tańszy. Jak zarobił mniej. A gdyby nie okazał się taki dobry, to nie zarobił by nic. Chociaż cwoboye to też jest bezapelacyjnie klapa finansowa, jednak koszta się zwróciły. Zarobią jeszcze na dvd i gadżetach trochę.

ocenił(a) film na 4
Bachen

Owszem, zmiany są, ale Twoje stwierdzenie, że filmy były 50% tańsze jest po prostu śmieszne. To nie tylko z tych zmian wynika, a z tego, że powstały kooperacje studiów produkcyjnych by wyłożyć 300 milionów na film. Wcześniej jedno studio miało problem by dźwigać taką cenę.

"To już wygląda inaczej. Jednak musisz wziąć poprawkę, że za 160 mln nie zrobisz 12, a 5 przyzwoitych filmów dzisiaj"

To prawda, że nie zrobię ich tak dużo jak pisałem wcześniej, ale zauważ, że w ostatniej liście wypisałem filmy stosunkowo efektowne i efektywne. Jest jeszcze masa filmów, które nie pochłaniały dużych kosztów z racji na małą ilość efektów i które można by wcisnąć na tą listę, bo są filmami na nieco wyższym poziomie niż Kowoje. Kolejne części Butterfly Effect - 2. za 6 mln i 3. za 8mln; Fourth Kind, The - 10 mln; Never Let Me Go - 15 mln; Mlancholia - 10 mln; Wykreśl najdroższe filmy z tamtej listy i wrzuć te, na nieco niższym poziomie, ale duużo tańsze. Zadowolony?

"Wystarczy spojrzeć na lata 90' i na lata 00' potem na to co mamy i wychodzi to o czym mówię, że koszty filmów rosną średnio 50% na 10 lat."

No właśnie tak nie jest co pokazałem Ci na przykładzie terminatora. Filmy za 150-200 milionów były już na początku lat 00'. I tak jak pisałem to nie ma nic wspólnego z inflacją, tylko z dążeniem do zrobienia coraz większego mega hitu i mega produkcji i zarobieniu na widzu globalnym. Avatar przy takiej ilości efektów komputerowych i najbardziej zaawansowanej grafice 3D kosztował niewiele drożej od terminatora 4, który głównie dział się na pustyni. Avatar dodatkowo był też o połowę dłuższym. Chodzi o rozsądne dysponowanie pieniędzmi. A Cameron mimo ogromnych produkcji - raczej z tego słynie, bo efekt widać na ekranie. W kowbojach nie widać i szacowałbym ten film na 50 milionów, ale pewnie aktorzy po 10 wzięli do kieszeni, co jest idiotyczne ze strony producentów.

"A cowboye kosztują 163 mln, bo 50 mln z tego bierze Craig, drugie 50 mln kosztuje reklama."
O właśnie. Aktorzy. No aż 50 Craig nie weźmie, ale 10 pewnie zgarnął. Do tego Olivia Wilde z 5 mln i Harisson Ford drugie 10 i jeszcze Sam Rockwell który 2-5 też pewnie zgarnął. To są właśnie idiotyczne koszta, które można ograniczyć lepszymi aktorami, a mniej rozpoznawalnymi.

"I film zarabia 174 mln, czyli 11 mln na czysto. A taki moon kosztuje 5 mln, i zarabia 9 czyli 4 mln na czysto.I co z tego ,że jest 10 razy lepszy i 30 razy tańszy. Jak zarobił mniej."

Każesz zwracać uwagę na ekonomię, a sam tego nie robisz. Zgadza się, 11 mln zarobili Kowboye a tylko 4 moon, ale w przeliczeniu ile zyskał każdy dolar włożony w inwestycje - dużo lepiej wychodzi Moon. Za każdego dolara włożonego w moon masz 0.8 dolara uzyskanego. 5 milionów budżet, a 9 milionów zarobili, czyli prawie 100% zysku. W K&O masz 174 włożone i zarobione 11 czyli nie zarobili nawet 10%. Każdy dolar włożony nie zarobił 10 centów. W ten sposób się liczy inwestycje. Producenci Moon odnieśli sukces finansowy.

Taki przykład z czasów zamierzchłych. Mad Max który kosztował 0,5 miliona zarobił 100 milionów. Co daje 20.000 % zysku i za każdego dolara mamy 20 000 dolarów. To większy sukces kasowy niż X meni przynoszący 300 milionów ze 100 włożonych w produkcje, bo to tylko 200 % zysku po odjęciu produkcji. Oczywiście kwoty inne..

A Co do przykładów teraźniejszych, to szkoda, że nie rozpatrzyłeś District 9 który kosztował 30 milionów, a zarobił 210.

ocenił(a) film na 6
Uziel

Nie zgodzę się. 10 lat temu można było robić filmy taniej. Tak samo jak można było tankować taniej. Dzisiaj wszystko jest droższe od chleba w sklepie zaczynając po stołek reżysera kończąc. Studia patrzą na zyski przede wszystkim, więc myślę, że nie działają jak urzędnicy państwowi przeżerając pieniądze na lewo i prawo. Jeśli wykładają takie kwoty na film to na pewno nie dla szpanu ile kosztował.
Dwie superprodukcje rocznie o niczym nie świadczą. Średnia filmów jest podobna. Z roku na rok coraz drożej. Spójrz na moon film z praktycznie jednym aktorem, w jednym pomieszczeniu. Znikome efekty specjalne. I to kosztuje 5 mln? 10 lat temu zrobili by to za połowę tej ceny. W 1957 dwunastu gniewnych ludzi kosztowało 350 000 dollarów, a film rozgrywa się w jednym pomieszczeniu z 12 osobami. Piła kosztowała 1 mln 200 000 z 2004. Dzisiaj ,żeby zrobić film w jednym pomieszczeniu z jednym aktorem potrzebują 5 mln.
Ale zwróć tez uwagę, że cowboye i moon startując od zera doszli do 174 mln i 9 mln. Ile osób musiało obejrzeć kowboi, a ile moon? To pokazuje ,że film dotarł do zdecydowanie większej widowni, mimo tego ,że był słabszy. Chociaż cały czas pisze ,że jest klapą finansową. Gdyby moon miał budżet 50-70 mln, wtedy inaczej by to wyglądało. Zatrudnili by Johnnego Deepa i wydali połowę budżetu na reklamę. Film zarobiłby 140 mln i dostał Oskara. A tak zrobili za 5 mln i co? Mało kto obejrzał, kokosów nie było. Zdobył uznanie głównie w swoich kręgach.

Dzisiaj tyle kosztuje robienie filmów. Wszystko jest droższe.

PS. I zmiana cen też się do tego przyczyniła.



ocenił(a) film na 4
Bachen

Wszystko zależy od tego kto wykona kosztorys i kto jest zatrudniony. Jeśli się patrzy na nazwiska a niekoniecznie na umiejętności, to wybiera się obsadę za 50 milionów zamiast za 10 milionów i mamy efekt. Na stanowiskach technicznych mogło być podobnie, biorąc specjalistów od efektów z filmów komiksowych, albo Michaela Beya, gdzie wszystko jest przepłacone.

W Moon miałeś scenografię kilku pomieszczeń, a nie jednego. Miałeś imitację księżyca, ciekawy pojazd i dobrą charakteryzację gdy klon się zaczął rozpadać. Co istotne miałeś też tego jednego aktora (jak sam piszesz) pomnożonego w kadrze w niektórych scenach nawet dotykającego siebie samego, a to już nie jest takie proste, że można obiekt wymaskować, jak w teledysku Michael Jacksona Don't stop til get enough. To bardziej skomplikowany proces. I TO TYLKO 5 MILIONÓW

"To pokazuje ,że film dotarł do zdecydowanie większej widowni, mimo tego ,że był słabszy. "

Był bardziej nagłośniony, to fakt. Miał lepszą reklamę, to fakt. No i niestety przeciętny widz do baran, a filmy na podstawie komiksów ostatnio mają się dobrze jeśli chodzi o box office, a niekoniecznie jeśli chodzi o ich ocenę i recenzje. Ludzie idą, bo ma być hit, a widzą gówno i nabierają się tak od kilku lat w nieskończoność. Na kolejne gówno też pójdą, aż nie zmądrzeją.

"Gdyby moon miał budżet 50-70 mln, wtedy inaczej by to wyglądało. "

Wtedy nie byłby to moon. Tylko jakieś przeefektowane gówno. Moon miał nawiązywać do korzeni sci-fi, gdzie jest napięcie, klimat mystery, klaustrofobia statków kosmicznych, mało efektów komputerowych, a więcej technicznych/specjalnych. Wyszło im genialnie. Mówisz, że koszta rosną, a to skromne 5 milionów. Za tyle to trzyminutowe teledyski muzyczne powstają.

Za istotny argument dodam, że koszta rosną w fikcyjnych kosztorysach fabryki snów w hollywood, gdzie wszystko jest ZA DROGIE wobec realiów, bo są naciągacze. Sam S. Kubrick udał się do UK by zrealizować Odyseję, bo tam jest taniej. Moon też był realizowany w UK. District 9 RPA, Sunshine UK, Monsters UK, Pandorum Niemcy / UK, Skyline - film niezależny.

W hollywoodzie zawyża się ceny coraz bardziej, dlatego powoli powstają mniejsze, bardziej niezależne studia na całym świecie. A samo hollywood przez swoje przesadne ceny będzie schodziło w cień.



ocenił(a) film na 4
Bachen

I jeszcze to:

"Zatrudnili by Johnnego Deepa i wydali połowę budżetu na reklamę. Film zarobiłby 140 mln i dostał Oskara. A tak zrobili za 5 mln i co? Mało kto obejrzał, kokosów nie było. Zdobył uznanie głównie w swoich kręgach. "

Nie widzę Johnny'ego w filmie Sci-Fi. Sam Johnny też jest przereklamowany. Jest zajebisty w rolach ekscentryków w odrealnionych filmach fantasy. W innych filmach wychodzi stosunkowo płasko.
Film nie dostał większego budżetu, bo to United Kingdom i debiut reżysera. Wydaje mi się (wnioskując po drugim filmie), że to reżyser który będzie chciał robić dobre kino bez przesadnych kosztów. Jest bardzo zdolny i Moonem stworzył sobie debiutancką wizytówkę najwyższej jakości.

Wciąż się nie odniosłeś do District 9 za 30 milionów, które zarobiło 210 milionów, bez znanych aktorów i wyprodukowane w RPA, a wyreżyserowane przez debiutanta specjalizującego w reklamach. Oczywiście istotnym argumentem jest to, że producentem był Peter Jackson i nazwisko było istotną przynętą, ale ten film niejako niszczy Twoją teorię o drożejących produkcjach i o tym, że potrzeba znanych aktorów i budżetu 100 milionów by zarobić setki.

ocenił(a) film na 6
Uziel

Potwierdzasz cały czas to co ja pisze. Filmy podrożały. Trzeba wyjeżdżać poza usa, aby robić tańsze filmy. 10 lat temu w usa zrobiłbyś te filmy taniej, a dzisiaj są o wiele droższe i trzeba płacić. I cały czas o tym pisze. Nie będę dyskutował dlaczego tak jest. Takie ceny, taki rynek. District wyszedł im taniej, bo kręcą w afryce, gdzie bambusy biorą dollara za godzinę, a w stanach, musiałby producent wybulić 18. I więcej w temacie się nie wypowiadam, bo mi się nie chce.

Avatar kosztował 237 mln, 70+/- więcej niż kowboje i zarobił 2 miliardy. I co? I nic. Film się spodobał i tyle. Dystrykt też trafił w gusta dzięki wyjątkowej fabule, to zarobił.

Można nakręcić taniej film, który się sprzeda? Można. Jest to norma? Nie. Można nakręcić superprodukcje, która ustawi studio na następne 5-10 lat? Można. Jest to reguła? Nie.

A kończąc moje wypowiedzi w tym temacie. Ja tylko chciałem zaznaczyć, że porównanie matematyczne ,które zastosowałeś w pierwszym poście jest nie miarodajne. Bo nie uwzględniłeś całego multum czynników, od nieszczęsnej inflacji poczynając. Po wymianach zdań sam to potwierdziłeś. Ja kończę.

Bez odbioru

ocenił(a) film na 4
Bachen

Pisałeś o inflacji i takich pierdołach związanych bardziej z gospodarką i polityką, a mi chodzi o to, że w produkcję filmów wkładają łapy naciągacze którzy chcą się nachapać, ale jak realizuje je ktoś z głową i nie są to mega produkcje na zasadzie adaptacji komiksów, to są dużo tańsze. Oczywiście bardzo dużo kosztuje sama adaptacja, by kupić prawa. Taki marvel czy DC wiedząc, że ich pomysły będą przelane na ekran i producenci zarobią na tym setki milionów - sami żądają kilkudziesięciu, albo procentów od zysku. To są naciągacze i chapacze. Sama produkcja tyle nie kosztuje, a to właśnie starałeś mi się wmówić na początku.

"Można nakręcić taniej film, który się sprzeda? Można. Jest to norma? Nie. Można nakręcić superprodukcje, która ustawi studio na następne 5-10 lat? Można. Jest to reguła? Nie. "

No w tym się zgadzamy.

Nie zapomniałem o kwestii inflacji, przy MAd Maxie jest ona uwzględniona bo miałem dane, przy reszcie - nie. Z tym, że nawet dwojąc czy trojąc koszta produkcji Aliena, Terminatora, Predatora - będziesz miał dużo tańsze filmy, ale bardzo dobre kino i realizację. Celem założenia tematu było to, by pokazać jakie i ile świetnych produkcji można zrobić za tak niskie pieniądze zamiast marnować je na takie gnioty. To jest moje pobożne życzenie, które nie zostanie spełnione, ale warto przeanalizować, a to czy tych filmów byłoby 20, 10 czy 5 zamiast jednego gniota (C&A ja pierd.olę, nawet akronim jest fatalny, jak sklep z ciuchami), to chyba już ma małe znaczenie.

Uziel

Po pierwsze, nie jestem Twoim kolesiem.
Sprawa druga, użytkownik nowkris bardzo dbrze podsumował to co ja zacząłem.
Następna sprawa:
"Co do filmu Cloverfield, to ma znacznie lepsze recenzje"
- co kraj, to obyczaj

" jest wykonany za dużo mniejsze pieniądze"
- nie wiem o co Tobie tutaj chodzi? czy ja napisałem gdziekolwiek że to źle kiedy film powstaje za mniejsdze pieniądze niż inny?

" jest dużo mniej tandetny i przewidywalny"
- jakby to powiedzieć, motyw ze zmutowano-przerosniętymi pająkami, które wyglądały jak te z Żołnierzy Kosmosu (próbuję znaleźć przeciwieństwo słowa tandetny...) ambitne?

"ma jakiś klimat i w samej swojej realizacji jest bardziej wyjątkowy i szczególny"
- jak ładnie to ujałeś, jakiś klimat, nie rozwijam tego dalej

" Jest to pierwszy film Sci-Fi wykonany w tym charakterze."
- czyli ? że kręcony "kamerą z ręki"?

Nie wnikam dlaczego napisałeś że Cloverfield jest w/g Ciebie niezły bądź wyjątkowy.
Dla mnie jest to zrozumiałe że jednemu się dany film podoba aż pieje z zachwytu a drugi powie że to dno i kupa mułu. Nie ma w tym nic odkrywczego tak naprawdę.

Co do "Twojej myśli przewodniej" odnośnie wydanych 163 mln $ na produkcję "Kowboje i obcy" i ubolweaniem że za taką kwotę można kręcić filmy niezłe i genialne - zawsze możesz napisać do UNIVERSAL i podzielić się swoimi spostrzeżeniami oraz niezadowoleniem.

Wracajac do początku Twojej odpowiedzi na mój post a dokladnie z tym:
"Najpierw poćwicz czytanie."
- zaproponuj zatem te ćwiczenia

Kolejną sprawą jest kwestia kiedy zaczniesz szanować ludzi, bądź przestaniesz ich obrażać?
Zanim mnie zapytasz o co mi chodzi - mogę jedynie powiedzieć "Najpierw poćwicz czytanie." zacznij od przeczytania swojego pierwszego posta w tym temacie.

ocenił(a) film na 4
jkmusic

Moim kolesiem nie jesteś i nie będziesz. Ale koleś jesteś.
1. 'Co kraj to obyczaj'? W naszym kraju recenzje nie mają znaczenia? Czy sądzisz, że u nas są inne na temat tych filmów? Chyba nie wiesz co oznacza powiedzenie, którego użyłeś.
2. O co mi chodzi w kwestii funduszy? O to, że wyśmiałeś wymienienie filmu Cloverfield w tym zestawieniu. Nawet jeśli byłby na tym poziomie co kosmici i kowboje (a jest na wyższym), to istotne jest porównanie 25 milionów ze 160cioma.
3. Nie napisałem ambitne, napisałem mniej tandetne i mniej przewidywalne. Ciągle przekręcasz. Kowboye i Obcy pretenduje do tandety roku, Cloverfield było przyjęte w miarę dobrze.
4. Jakiś klimat jest. Nie musi podobać się wszystkim, ale enigmatyczność i mrok jest odczuwalny. W kosmitach ani to śmieszne, ani poważne, ani wielce zagadkowe, nie czuć przygody... płaskie. Nominacje do malin, może zdobyć.
5. Tak. "kręcony kamerą z ręki".
6. Tylko laicy i mało poważni rozmówcy zachowują się w taki sposób, że albo pieją z zachwytu, albo widzą dno. Przydałaby się analiza, ocena, krytyka, uzasadnienie i wtedy nie jest to ani dno, ani arcydzieło, tylko gdzieś po środku.
7. To teraz zabłysnąłeś. Nie można wyrazić swojej opinii na forum dotyczącym kinematografii, odnośnie marnowania pieniędzy na fatalne produkcje. OH. Lepiej dać 10/10 bo dużo pieniędzy wydali.
8. Proponuję Ci zatem ćwiczenie czytania alfabetu na początek. Tylko głośno i wyraźnie by mama mogła Cię poprawić, gdy się pomylisz. Później rzeczowniki i przymiotniki. Może zauważysz różnicę między "niezły", a "genialny", czy też między "mniej przewidywalny", a "ambitny". Na koniec zaproponowałbym Ci czytanie zdań z interpunkcją, byś zrozumiał czym są przecinki i nawiasy. Dopiero wtedy, może trochę zrozumiesz moją pierwszą wypowiedź.
9. Jak mam Cię szanować, skoro podchodzisz do czytania moich postów bez szacunku do mnie? Albo czytasz byle jak, wyrywkowo, albo wybiórczo się uczyłeś czytać i masz z tym spore problemy. Nie nazwałem nigdzie Cloverfielda filmem genialnym, a Ty odpisujesz:

"Cloverfield genialny weź mnie nie próbuj nawet rozśmieszyć ;-)"

Napisałem, że na tej liście jest 12 niezłych filmów, a w śród nich są nawet i genialne (innymi słowy). Nie wskazałem który. Chodziło mi o np. o Terminatora, Mad Max, Butterfly Effect, Donnie Darko. To są filmy kultowe. Oczywiście określenie 'genialny' jest bardzo względne i relatywne, ale w przypadku tych 4 filmów - bardzo powszechnie stosowane.. To tylko przykład i moje podejście i oczywiście wiem, że nie wszyscy je podzielają... Są to filmy bardzo dobre i znaczące dla gatunku, szczególnie Terminator i Mad Max, a dla niektórych genialne i zyskały status kultowych... Zobaczmy zatem za jakie 'grosze' zostały wykonane i czy do dobrego filmu potrzeba 160 milionów. Moim zdaniem nie. A zdolni scenarzyści i reżyserzy nie mogą się przebić ze swoimi pomysłami, bo brakuje pieniędzy na ich produkcje, gdyż serwują nam takie drogie, gówniane produkcje. Nie pochwalam tego.

Uziel

Ty znowu z tym czytaniem...
Kolejna sprawa nie wkręcaj mi że czegoś nie napisałeś kiedy właśnie to zrobiłeś.
Wypisałeś listę filmów, do tego dodałeś:
"Łącznie: ok 152 miliony za 12 niezłych (a nawet i genialnych) filmów."

- z Twojej listy wybrałem taki który uważam za tandetny, a teraz Ci wytłumaczę skąd się wzieło:
""Cloverfield genialny weź mnie nie próbuj nawet rozśmieszyć ;-)""
- z dwóch określeń jakie podałeś przy swojej liście filmów podanych jako przykład (jak wydawać pieniądze na produkcje) pominąłem niezły, wybrałem genialny - to sie nazywa ironia.
Szkoda że Ty również nie potrafisz czytać ze zrozumieniem w dodatku masz problem z akceptacją zdania innych, mało tego nazywasz ich baranami dlatego że oglądaja drogie i w/g Ciebie tandetne filmy.
I gdzie tu szacunek?