Kocham legendę o królu Arturze i jego rycerzach Okrągłego Stołu. Słysząc o tym filmie, miałem nadzieję na wspaniałe przedstawienie wizualne i dźwiękowe. W końcu to Guy Ritchie, nie?
Co dostałem? Masakrycznie nudnie dzieło z chaotycznym montazem i Arturem bawiącym się w Merlina. Chociaż muzyka niezla.