tylko dla miłośników sposobu opowiadania przez Guy'a Ritchiego.... za dużo wszystkiego - muzyka choć świetna dominuje obraz, slow motion choć efekciarskie to za dużo, sceny przyszłe wyprzedzają przeszłe i ten nowoczesny język, który mi psuje klimat czasów. Jedynie Eric Bana choć krótko to daje klimat opowieści z tamtych czasów, etosu rycerza, postaci historycznej. Rola Artura jak z Avengersów a nie z mitu. Rozczarowałam się tym filmem bardzo.